Reklama

Sceny kaskaderskie wykonał sam. "Nie ma tam żadnego oszustwa"

Filip Pławiak zagrał jedną z głównych ról w głośnym filmie "Biała odwaga" Marcina Koszałki, który bierze udział w konkursie głównym 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W wywiadzie z Arturem Zaborskim zdradził jak przygotowywał się do scen kaskaderskich w filmie.

Filip Pławiak: o nim się mówi

Filip Pławiak to utalentowany polski aktor, który zyskał uznanie widzów rolą Kordiana Oryńskiego w popularnym serialu "Chyłka", ale aktor ma na swoim koncie znacznie więcej ról, które zapadają w pamięć. Mogliśmy go już zobaczyć w "Pakcie", "Czerwonym pająku", "Prostej historii o morderstwie", "Rojście 3", "1983" czy "Listach do M. 3".

Jednym z jego ostatnich projektów był udział w słynnym filmie Marcina Koszałki "Biała odwaga", który porusza przemilczany rozdział w historii Polski - Goralenvolk. Filip Pławiak wcielił się tam w postać Andrzeja Zawrata, młodszego z dwóch braci, którzy są głównymi bohaterami historii.  

Reklama

Rola ta była niezwykle wymagająca dla Pławiaka. Przez wiele miesięcy przygotowywał się pod względem sprawności fizycznej. Zdjęcia były kręcone w autentycznych lokacjach, między innymi w górach. 

"Lubię wyzwania i uważam, że jak taka propozycja i takie wyzwanie się pojawia, to nic, tylko się cieszyć. Oczywiście, w ciągu tych kilkunastu miesięcy przygotowań wspinaczkowych, bo te przygotowania zajęły mi najwięcej czasu - to było około 18 miesięcy - pojawiały się momenty, w których były chwile zwątpienia i brakowało siły, ale miałem wokół siebie dużo osób, które mnie zawsze potrafiły zmotywować. Z resztą ja też jestem człowiekiem, który jak zakłada sobie jakiś cel, to robi wszystko, żeby go zrealizować i osiągnąć. A pomysł, na który wpadł Marcin Koszałka, razem z Andrzejem Marciszem, który przygotowywał mnie pod kątem wspinaczkowym i był koordynatorem tych górskich scen, żeby to zrobić samodzielnie bez kaskaderów i dublerów - oczywiście, że mi się spodobał. Lubię ryzyko, lubię adrenalinę, lubię też rywalizację, bardzo lubię sporty, więc szansa nauczenia się czegoś od zera, to też było dla mnie coś wyjątkowego" - wyjawił Filip Pławiak.

Filip Pławiak: "Nie ma tam żadnego oszustwa"

"Wszystkie sceny wspinaczkowe wykonałem samodzielnie i nie korzystaliśmy z pomocy efektów komputerowych. Wszystko to, co widzimy w filmie, na ekranie kinowym, to są dokładnie te miejsca, które widzimy, nie ma tam żadnego oszustwa" - dodał.

Aktor w wywiadzie dla Interii wspomniał również o jednej ze scen kaskaderskich, podczas której wspinał się na kościół na Podgórzu. Okoliczni mieszkańcy, którzy nie wiedzieli, że Pławiak jest aktorem i realizuje film, zgłosili sprawę do służb. Odtwórca roli Andrzeja musiał się sporo tłumaczyć.

"Wspinaczka na kościół też była czymś ciekawym. Była śmieszna sytuacja, bo nie pamiętam czy to było już w czasie zdjęć, czy na próbie - bo robiliśmy też jedną próbę tej wspinaczki. Przyjechała straż pożarna i policja. Musiałem złożyć zeznania, że nie planuję sobie zrobić krzywdy, bo okoliczni mieszkańcy zadzwonili i zgłosili... [...] Ale sytuacja została opanowana" - zaśmiał się Pławiak.

Zobacz też: Szokujący polski film o wojnie w Ukrainie. "Wbija w fotel"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Filip Pławiak | Marcin Koszałka | Biała odwaga | Gdynia 2024
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama