49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni: Kto otrzyma Złote Lwy? Przewidywania Interii
Już dziś podczas uroczystej gali zamknięcia poznamy zwycięzców 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W rozmowach padają różne prewidywania i wydaje się, że decyzja jury może nas zaskoczyć. Oto filmy i twórcy, którzy naszym zdaniem mają największe szanse na gdyńskie wyróżnienia.
W Konkursie Głównym 49. FPFF znalazło się 16 filmów pełnometrażowych. Wśród nich są dzieła wyświetlane na międzynarodowych festiwalach, między innymi "Zielona granica" Agnieszki Holland i "Dziewczyna z igłą" Magnus von Horna. Obok nich znalazły się cztery debiuty i cztery drugie filmy, w tym "Pod wulkanem" Damiana Kocura, polski kandydat do Oscara.
Wydaje się, że walka rozegra się między trzema filmami. Faworytem jest bez wątpienia "Zielona granica" Agnieszki Holland, głośna produkcja doceniona w Wenecji, której premiera kinowa w Polsce we wrześniu 2023 roku spotkała się z medialną burzą.
Drugim faworytem jest "Dziewczyna z igłą" Magnusa von Horna, przejmująca i przepięknie nakręcona brutalna baśń, której akcja rozgrywa się w Danii w ostatnich miesiącach I wojny światowej. To film, którego każdy kadr został skrupulatnie zaplanowany. Przeraża i jednocześnie fascynuje.
W końcu jest też "Pod wulkanem" Damiana Kocura, historia ukraińskiej rodziny, która utyka na Teneryfie, gdy w ich kraju rozpoczyna się wojna. Reżyser rozwija swoją strategię autorską, improwizując naturalnie brzmiące, często ściskające gardło sceny, nie pozwalając sobie przy tym w ogóle na epatowanie okrucieństwem konfliktu.
Tutaj także faworytami są Holland, von Horn i Kocur. Każdy z tej trójki na nią zasłużył, tworząc skrajnie różne dzieła. Być może jury przyzna im jednak Złote i Srebrne Lwy oraz nagrodę specjalną, a w kategorii reżyseria wskaże na kogoś innego.
Wydaje się, że mógłby to być Korek Bojanowski, którego debiut "Utrata równowagi" zelektryzował festiwalową publiczność. Konflikt studentki aktorstwa i jej profesora jest umiejętnie poprowadzony i pełen napięcia, a narracja wciąga tak bardzo, że widz ignoruje niektóre scenariuszowe uproszczenia.
Nie bez szans jest także Jan P. Matuszyński, który w "Minghunie" prowadzi opowieść o stracie. W tym smutku znajduje jednak trochę humoru i ciepła.
Najlepszy jest bez wątpienia scenariusz do "Dziewczyny z igłą" autorstwa Magnusa von Horna. Pozbawiony zbędnych scen, przemyślany, idealnie poprowadzony dramaturgicznie. Niestety, pozostałe teksty nie są pozbawione wad.
Fabuła "Pod Wulkanem" Damiana Kocura dotyka wielu ważnych tematów, ale brakuje tutaj klamry, jakiegoś podsumowania (należy zaznaczyć, że nie wszyscy uważają to za wadę ich tekstu).
Scenariusz do "Zielonej granicy" został napisany przez Agnieszkę Holland, Gabrielę Łazarkiewicz-Sieczko i Macieja Pisuka. Każdy z nich pisał jeden z wątków, które zostały później połączone w spójną fabułę. Niestety, widać, że każdy z nich był autorstwa innej osoby, ponieważ prezentują one skrajnie różny poziom. Historia uchodźców jest świetnie opowiedziana i poprowadzona. Gorzej z wątkiem strażnika granicznego granego przez Tomasza Włosoka. Natomiast najgorzej wypada trzeci segment, z Mają Ostaszewską w roli psycholożki ratującej uchodźców.
Scenariusz "Minghuna" autorstwa Grzegorza Łoszewskiego świetnie pokazuje proces żałoby ojca. Nagle w filmie pojawiają się trzy sceny cringe'owego humoru — niezręczne, zabawne, dobrze napisane, ale wydające się nie pasować do całości. Szkoda, że nie było ich więcej i nie zostały skumulowane w jednej sekwencji. Poza tym film roi się od małych uproszczeń i niedopowiedzeń, niedziałających na korzyść całości.
W końcu "Utrata równowagi" Korka Bojanowskiego i Katarzyny Priwieziencew, wspaniale ukazujący toksyczną rywalizację bohaterów, ale też czasem zaskakujący jej eskalacją. Jedynie reżyserska biegłość Bojanowskiego sprawia, że widz nie zostaje wybity z rytmu opowieści.
Początkowo wydawało się, że walka o nagrodę za pierwszoplanową rolę kobiecą rozegra się między aktorkami kina biograficznego — Sandrą Drzymalską z "Simony Kossak" i Michaliną Olszańską z "Kuleja. Dwóch stron medalu". Obie były bardzo chwalone za swoje występy. Wydaje się, że nieco większe szanse ma Drzymalska, która jest jedyną główną bohaterką swojego filmu. Olszańska dzieliła tymczasem film z Tomaszem Włosokiem.
Czarnym koniem wyścigu o tę nagrodę byłaby Nel Kaczmarek i jej brawurowa kreacja w "Utracie równowagi", w której zagrała studentkę aktorstwa konfrontującą się z opiekunem dyplomu — uznanym reżyserem, a także bezwzględnym manipulatorem.
Nie można także wykluczyć, że jury zdecyduje się wyróżnić Victorię Carmen Sonne za "Dziewczynę z igłą" lub Karolinę Rzepę i Dianę Zamojską, które wcieliły się w główne role w "Dwóch siostrach".
Moim faworytem jest Marcin Dorociński za przejmującą kreację pogrążonego w żałobie ojca w "Minghunie". W przepełnionej smutkiem, ale też niezręcznym humorem, opowieści o stracie aktor odkrywa przed widzami zupełnie nowe, pełne kruchości i wrażliwości oblicze.
Nie można wykluczyć także Tomka Włosoka, który ma w Konkursie Głównym dwa filmy. W "Zielonej granicy" wcielił się w targanego wyrzutami sumienia strażnika granicznego. Z kolei w "Kuleju. Dwóch stronach medalu" zagrał legendarnego polskiego pięściarza.
Faworytką wydaje się Agata Kulesza za rolę matki tytułowej bohaterki w "Simonie Kossak". Kreuje postać chłodną i wyniosłą, dostarczającą jednak sporo humoru za sprawą swoich cierpkich uwag. Kuleszy udaje się jednocześnie wiarygodnie wygrać trudną relację jej postaci z graną przez Sandrę Drzymalską córką.
Nagroda może powędrować do Nel Kaczmarek za "Lany poniedziałek". To rola będąca niejako rewersem jej kreacji w "Utracie równowagi", dziewczyna, która udaje, że jest silna, chociaż w rzeczywistości jest głęboko skrzywdzona.
Faworytem jest Konrad Eleryk w przerażającej kreacji Hadesa, lidera gangu w "WROOKLYN ZOO". Aktor zagrał także w "Kuleju. Dwóch stronach medalu", gdzie stworzył komediową postać przyjaciela tytułowego bohatera, sympatycznego cwaniaczka.
Bardzo dobre recenzje zebrał Jan Frycz, także za "WROOKLYN ZOO", który wcielił się w dziadka głównego bohatera, wyrozumiałego i starającego się za wszelką cenę pomóc swojemu wnuczkowi.
Niewykluczone, że nagroda powędruje Daxinga Zhanga, czyli dziadka Benny'ego z "Minghuna". Kreuje postać współczującą, zranioną, pełną dobrych chęci, która niechcący często doprowadza do niezręcznych sytuacji.
W końcu jest jeszcze Tomasz Schuchardt, czyli toksyczny profesor w "Utracie równowagi". Aktor umiejętnie gra z widzem, raz uwodząc go niczym wyrozumiały nauczyciel ze "Stowarzyszenia umarłych poetów", by zaraz pokazać swoje demoniczne oblicze.
49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni odbywa się w dniach od 13 do 18 września 2024 roku. Gala wręczenia nagród rozpocznie się w sobotę 28 września o godzinie 19.00.