Amber Heard przyznała, że uderzyła Deppa. Jak to się stało?
W kolejnym dniu trwającego już prawie miesiąc procesu, w którym Johnny Depp oskarżył Amber Heard o zniesławienie, swoje zeznania złożyła pozwana aktorka. I opowiedziała o karczemnej awanturze, w czasie której po raz pierwszy uderzyła swojego ówczesnego męża.
Minęła kolejna rozprawa w procesie między Johnnym Deppem i pozwaną przez niego o zniesławienie Amber Heard. Tym razem aktorka opowiedziała o kłótni z marca 2015 roku, podczas której po raz pierwszy podniosła rękę na byłego męża. Jak twierdzi, zrobiła to ze strachu o życie swojej siostry, którą Depp próbował zepchnąć ze schodów.
"Kłóciliśmy się, a Whitney stała u szczytu schodów, próbując powstrzymać Johnny’ego przed wybuchem agresji. Wtedy Johnny wziął zamach. Nie zastanawiałam się ani chwili, zadałam mu cios prosto w twarz. Wcześniej nie uderzyłam go ani razu. Ale wtedy czułam, że muszę zareagować. To był impuls" - zeznała w sądzie Heard.
Tym impulsem była zasłyszana wcześniej przez nią plotka o tym, że Depp w podobny sposób potraktował kiedyś Kate Moss.
"Dowiedziałam się, że Johnny zepchnął byłą dziewczynę ze schodów. Wydaje mi się, że chodziło o Kate Moss. Usłyszałam to od dwóch osób. Kiedy zobaczyłam, jak zamachnął się na moją siostrę, ta historia odżyła w moim umyśle" - wyjawiła Heard.
Aktorka o wspomnianym incydencie po raz pierwszy opowiedziała w czasie procesu o zniesławienie, jaki Depp wytoczył wydawcy brytyjskiego tabloidu "The Sun" w 2020 roku. W publikacjach dziennika na temat rozwodu pary filmowy Jack Sparrow został określony mianem "żonobijcy". Depp ów proces przegrał.
Gwiazdor "Piratów z Karaibów" i słynna topmodelka w latach 90. uchodzili za jedną z najgorętszych par show-biznesu. W plotkarskiej prasie co rusz pojawiały się jednak doniesienia na temat gwałtownych kłótni, które finalnie doprowadziły do ich rozstania. Po jednej z karczemnych awantur aktor został aresztowany za zdemolowanie pokoju hotelowego. Funkcjonariusze policji mieli znaleźć go "w stanie odurzenia". Burzliwy związek Deppa i Moss zakończył się w 1997 roku. Sam Depp wciąż utrzymuje, że "nigdy w życiu nie uderzył Amber Heard ani żadnej innej kobiety".
Para poznała się w 2011 roku na planie komedii "Dziennik zakrapiany rumem". Chociaż w obrazie pojawiła się odważna scena seksu między bohaterami, nikt nie podejrzewał, że relacje gwiazd wykroczą poza plan filmowy. Depp wciąż jeszcze deklarował miłość do Vanessy Paradis, a biseksualna Amber od czterech lata żyła w związku z artystką Tasyą van Ree. Jednak w styczniu 2012 roku, po 14 latach idealnego związku, Johnny Depp porzucił matkę swych dzieci. Pod koniec stycznia 2014 roku na palcu Amber pojawił się pierścionek zaręczynowy.
Informacje o komplikacjach w ich związku wyszły na jaw w maju 2016 roku po gwałtownej kłótni pary w ich domu w Los Angeles. Heard zgłosiła się wtedy do sądu z prośbą o ochronę, jako dowód na przemoc domową, pokazując swoją pobitą twarz. Hollywoodzki gwiazdor od początku zaprzeczał tym zarzutom i powoływał kolejnych świadków twierdzących, że to on był ofiarą w tej relacji.
Do rozwodu doszło trzy miesiące później. Za odejście Heard Depp zgodził się zapłacić jej 7 milionów dolarów. Aktorka jednak nigdy więcej nie będzie mogła zaskarżyć byłego męża o wykorzystywanie i znęcanie się w trakcie trwania ich relacji.
"Nasz związek był przepełniony pasją i bardzo zmienny, ale zawsze połączony więzami miłości" - napisali w oświadczeniu Depp i Heard. "Nigdy nie było naszą intencją szkodzenie sobie, czy to fizyczne, czy emocjonalne. Żadne z nas nie stawiało fałszywych zarzutów, by się wzbogacić" - oświadczyli wówczas byli małżonkowie.
Jak zakończy się proces Johnny'ego Deppa i Amber Heard, okaże się zapewne za kilka miesięcy.