Nie tylko "Mickey 17". Oto najlepsze kreacje uwielbianego aktora
Choć Robert Pattinson zdobył światową sławę jako Edward Cullen w sadze "Zmierzch", jego kariera to znacznie więcej niż tylko rola ekranowego wampira. Przez lata udowodnił, że jest wszechstronnym i utalentowanym aktorem. Teraz powraca w wielkim stylu w "Mickey 17", najnowszym filmie reżysera "Parasite". Z tej okazji przypominamy jego pięć kreacji, które warto sobie przypomnieć.
Jednym z ostatnich najbardziej pamiętnych występów Roberta Pattinsona jest jego rola w "Lighthouse", hipnotyzującym horrorze psychologicznym Roberta Eggersa. Film rozgrywa się pod koniec XIX wieku na odizolowanej wyspie, gdzie dwóch latarników, granych przez Pattinsona i Willema Dafoe, zostaje skazanych na siebie w obliczu nadciągającej burzy. To opowieść o stopniowym popadaniu w szaleństwo, w której granica między rzeczywistością a urojeniami staje się coraz bardziej płynna.
Pattinson i Dafoe prowadzą na ekranie psychologiczną rozgrywkę, w której dominuje nieufność, gniew i obłęd, a ich dialogi przypominają momentami szekspirowską tragedię. Film jest pełen symboliki i surrealistycznych wizji, które pozostawiają widza z uczuciem dezorientacji i lęku. Robert udowodnił w tej roli, że jest aktorem gotowym na największe wyzwania.
Warto wspomnieć również film "Cosmopolis" z roku 2012, w którym gwiazdor wcielił się w rolę młodego miliardera Erica Packera. To ekranizacja powieści Dona DeLillo, wyreżyserowana przez Davida Cronenberga, która w swojej chłodnej, filozoficznej narracji stawia pytania o kondycję współczesnego świata.
Robert Pattinson po serii "Zmierzch" tutaj pokazał zupełnie nowe oblicze. Kamera niemal nie odstępuje go na krok, a on, otoczony luksusem i technologią, stopniowo traci kontrolę nad swoim światem.
"Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek wcześniej nakręcił film, w którym aktor nie wychodzi z kadru. Wybór odtwórcy głównej roli staje się w takim przypadku sprawą intuicyjną, nie ma żadnych reguł czy wskazówek" - opowiadał reżyser David Cronenberg o castingu Roberta Pattinsona.
Utalentowany aktor ma w swoim dorobku także występ w dramacie romantycznym "Twój na zawsze" z 2010 roku w reżyserii Allena Coultera. Wciela się tam w rolę Tylera Hawkinsa - zbuntowanego młodego mężczyzny, który zmaga się z traumą po stracie brata i skomplikowaną relacją z ojcem. Jego życie nabiera nowego sensu, gdy poznaje Ally (Emilie de Ravin), córkę surowego policjanta. Ich uczucie staje się dla niego szansą na odnalezienie spokoju, jednak los ma wobec nich inne plany.
Film został doceniony za emocjonalną głębię oraz kreacje aktorskie, zwłaszcza dynamiczny duet Pattinsona i Pierce'a Brosnana, który wcielił się w jego ojca. Sam Pattinson zebrał pozytywne recenzje za autentyczność i subtelność w budowaniu postaci.
Kolejną mocną pozycją w karierze gwiazdy jest produkcja "Good Time" z 2017 roku, w której Robert Pattinson wcielił się w rolę drobnego przestępcy. Wyreżyserowany przez braci Safdie film to intensywny thriller osadzony w surowych realiach nowojorskiego półświatka. Pattinson gra Conniego Nikasa - impulsywnego i zdeterminowanego złodzieja, który po nieudanym napadzie na bank przemierza miasto w poszukiwaniu sposobu na zebranie pieniędzy.
Film trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty, a Pattinson w roli Conniego jest magnetyczny - pełen nerwowości i desperacji. Produkcja wyróżnia się neonową estetyką, dynamiczną kamerą oraz pulsującą ścieżką dźwiękową Oneohtrix Point Never, co potęguje uczucie chaosu i niepokoju. Krytycy chwalili zarówno film, jak i samą kreację Pattinsona, podkreślając, że to jedna z jego najbardziej odważnych i transformacyjnych ról.
Pewnie niewielu pamięta, że utalentowany aktor wystąpił także w filmie, który wymagał od niego nauki polskich zwrotów! W “Wodzie dla słoni" (2011) Robert Pattinson zagrał w Jacoba Jankowskiego - studenta weterynarii, który po tragicznej śmierci rodziców wsiada do pociągu cyrkowców i zaczyna nowe życie wśród artystów i treserów.
Ciekawostką jest fakt, że postać Roberta na planie filmu musiała komunikować się ze słonicą o imieniu Rosie, która rozumiała jedynie komendy wypowiadane po polsku. Aktor musiał nauczył się kilku polskich zwrotów w naszym języku, by jak najlepiej sportretować Jacoba. Nie było to dla niego trudnym zadaniem, gdyż już nie raz udowodnił, że jest mistrzem gry głosem.
"Robert po prostu był Jacobem Jankowskim. Niełatwo znaleźć 23-letniego aktora, który byłby na tyle dojrzały, by zagrać tę rolę. Jej odtwórca musiał być przenikliwy, inteligentny, wrażliwy i pewny siebie" - komplementował aktora reżyser filmu.
Zobacz też: Był Pingwinem, zostanie bohaterem wojennym? Colin Farrell wraca do uniwersum DC