Ogniem i Mieczem: Tajemnice produkcji i wyboru obsady
Przeniknijcie za kulisy jednego z najważniejszych polskich filmów - 'Ogniem i mieczem'. Odkryjcie niepublikowane dotąd informacje o obsadzie, fascynujące historie z planu filmowego oraz tajniki produkcji tej epickiej produkcji. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak taki film powstaje? Czy jesteście ciekawi, jakie wyzwania musieli pokonać twórcy?
Odtwórcami głównych ról w "Ogniem i mieczem" są młodzi aktorzy:
- Michał Żebrowski - Jan Skrzetuski,
- Izabella Scorupco - Helena Kurcewiczówna,
- Aleksander Domogarow - Bohun,
- czwartą główną rolę w filmie gra Krzysztof Kowalewski - Zagłoba, postać która łączy wszystkie podejmowane wątki i komentuje zdarzenia językiem najbardziej sienkiewiczowskim.
W filmie biorą udział inni wybitni polscy aktorzy:
- Andrzej Seweryn - książę Jeremi Wiśniowiecki,
- Zbigniew Zamachowski - Michał Wołodyjowski,
- Wiktor Zborowski - Longinus Podbipięta,
- Wojciech Malajkat - Rzędzian,
- Daniel Olbrychski - Tuhaj-bej,
- Gustaw Holoubek - Kisiel,
- Marek Kondrat - król Jan Kazimierz,
- Andrzej Kopiczyński - Zaćwilichowski,
- Jerzy Bończak - Czapliński,
- Bohdan Stupka - Bohdan Chmielnicki.
Praca nad "Ogniem i mieczem" przebiegała, według słów Jerzego Hoffmana, "na dwa baty", to znaczy reżyser dzielił plany z samodzielnym reżyserem, Adkiem Drabińskim (takie rozwiązanie podyktowane było przede wszystkim dość ostrym rygorem czasowym, związanym z warunkami kredytowania filmu).
Adek Drabiński wspomina: Spotkałem się z Jurkiem Hoffmanem, a on, żeby mnie zachęcić, opowiedział mi pierwszą scenę filmu, którego jeszcze nie było. Opowiedział w ten sposób, że rżał, udając konia, spadał z tego konia. "A tu gdzieś w tle inne konie zasuwają" - objaśniał. Przekonało mnie to, że powinienem na tych koniach pojeździć.
Kompletowanie obsady rozpoczęło się w mediach - jeszcze wtedy, gdy nie wiadomo było, czy uda się zgromadzić fundusze, gazety prześcigały się w organizowaniu konkursów, które miały wyłonić odtwórców głównych ról. Do biura produkcji filmu napływały tysiące listów od osób chętnych do statystowania. 1500 fotografii przysłali aktorzy, zgłaszając w ten sposób gotowość wystąpienia w filmie.
Jerzy Hoffman, hołdujący zasadzie, że sztuka nie znosi demokracji, decyzję, co do obsady, zostawił sobie. Twierdzi, że nie było to zbyt trudne, bo: autor "Trylogii" znakomicie scharakteryzował swoich bohaterów.
Wiktor Zborowski ma nie tylko wzrost Longinusa, ale i jego łagodność charakteru, co łączy z dużym talentem aktorskim. Zbigniew Zamachowski, wzrostu mniej niż średniego, pokazał małego rycerza o wielkim sercu w sposób absolutnie wiarygodny. Duży wpływ na wybór aktorów miała żona Jerzego Hoffmana, pani Walentyna. To za jej sprawą - i ku zaskoczeniu większości - rolę Heleny powierzono Izabelli Scorupco, dziewczynie Bonda.
Scorupco wygląda nieco inaczej niż Helena opisywana przez Sienkiewicza, ale idealnie odpowiada gustom i wyobrażeniom dzisiejszych widzów. Aktorka, mieszkająca od 20 lat w Szwecji, "Ogniem i mieczem" przeczytała pierwszy raz dopiero po otrzymaniu propozycji od Hoffmana. I od razu przyjęła tę rolę. Jestem szczęśliwa, że mogę zagrać Helenę - mówi. Chce, by kreowana przez nią Helena mniej mdlała i była odważniejsza w kontaktach z mężczyznami. Co do mężczyzn, to twierdzi, że wybrałaby też tak, jak Helena, Skrzetuskiego, ponieważ może on zapewnić kobiecie bezpieczeństwo.
Chociaż, według jej słów Bohun to taki męski zwierzak, niebywale przystojny i pociągający. Na punkcie Heleny wszyscy zwariują. Jest to osoba wielkiej urody, ciepła i serdeczności, a przy tym doskonała aktorka. Założę się, że publiczność od razu ją pokocha - to słowa Wiktora Zborowskiego. Adek Drabiński dodaje: Muszę przyznać, że Scorupco jest świetną aktorką, technicznie bomba. Zrobiła dowcip, który Jurek Hoffman kupił bezboleśnie.
Rzecz dotyczy ostatniej sceny. Przywożą Bohuna, Skrzetuski go uwalnia. Bohun, odjeżdżając, odwraca się, spogląda na Helenę. A ona, bez słów, patrzy na niego w taki sposób, jakby miała wątpliwości, czy została z właściwym facetem. A to przecież finał filmu. Jurek był zaskoczony, bo Scorupco zagrała to bez ostrzeżenia.
Aleksander Domogarow, kreujący postać Bohuna, to kolejne zaskoczenia dla widzów. Mówiono, że tę rolę ma dostać Bogusław Linda. Jednak każdy, kto zobaczy ucharakteryzowanego Domogarowa, nie będzie mógł już inaczej wyobrazić sobie Bohuna. Domogarow, który jest bardzo popularny w Rosji, w Polsce pozostawał dotąd nieznany. Gdy otrzymał od Hoffmana propozycję zagrania w "Ogniem i mieczem", zastanawiał się, kogo miałby zagrać. Sięgnąłem jeszcze raz po Sienkiewicza, którego znałem ze szkoły i stwierdziłem, że może to być tylko Bohun.
Bohun kreowany przez Domogarowa, to przede wszystkim człowiek, który szaleńczo kocha. Jest wojownikiem, ale wystarczy, że spojrzy w oczy ukochanej, a świat przestaje dla niego istnieć. Opowiada Adek Drabiński: Domogarow to taki rosyjski aktor, bardzo emocjonalny. Scena u Kurcewiczów przekonała mnie, że dobrze kombinuje. W scenariuszu było tak: Bohun wyrzyna Kurcewiczów, co obserwuje przez szparę w drzwiach Helena.
Bohun jest ranny, gdy wstaje, ich spojrzenia się krzyżują. Helena patrzy na niego z obrzydzeniem. Widziałem, że Domogarow przekonuje do czegoś Jurka, by scenę zagrać inaczej. Bohun zarżnął już wszystkich, dźwiga się i patrzy na Helenę tak, jakby mówił: Zobacz, k..., coś zrobiła. Na ekranie widać, że to jest dobre.
Przeciwnikiem Bohuna w walce o kobietę jest Jan Skrzetuski, którego zagrał chyba najbardziej skryty polski aktor młodego pokolenia, Michał Żebrowski. Stanął on przed trudnym zadaniem - jak z niemal świętego Skrzetuskiego uczynić postać z krwi i kości. Jerzy Hoffman mówi: Znalazłem u Sienkiewicza bardzo wiele opisów, pozwalających stworzyć żywą, pełnokrwistą postać. Wszyscy podkreślają zaangażowanie i profesjonalizm Żebrowskiego. Po każdym ujęciu podchodził do reżysera, oglądał nagrany materiał i chciał powtarzać ujęcia, aby lepiej zagrać.
Warto dodać, że jako pierwszy zapuścił, potrzebny Skrzetuskiemu, zarost. Trudnego zadania podjęli się Zbigniew Zamachowski i Krzysztof Kowalewski. Obydwaj, siłą rzeczy, będą porównywani ze swoimi poprzednikami. Zbigniew Zamachowski twierdzi, że traktuje tę rolę jako: nagłe zastępstwo za kogoś, kogo nie ma i hołd dla Tadeusza Łomnickiego. Nawet strój, w którym występuje, jest prawie taki sam jak strój wielkiego poprzednika.
Podobnie, zawadiacko, podkręca wąsa. I równie dobrze włada szablą. Bohun i Wołodyjowski walczą na lądzie i na wodzie. To bardzo dynamiczny pojedynek. Ustawiało go dwóch wspaniałych szermierzy. Myśleliśmy, że będą musieli dublować aktorów w planach ogólnych, ale Domogarow i Zamachowski tak się zapalili, że całość zagrali sami - opowiada Jerzy Hoffman.
W "Ogniem i mieczem" najważniejszą postacią jest chyba Zagłoba. To on najwięcej mówi, to on, według koncepcji reżysera dzieli, łączy i komentuje niczym narrator. Krzysztof Kowalewski, filmowy Zagłoba, pierwszy raz czytał "Ogniem i mieczem" w wieku lat dwunastu. Jak mówi: Przyznaję, że właśnie Zagłoba był moją ulubioną postacią. Zafascynowało mnie jego niezrównane samochwalstwo, świadczące o fantazji. Ileż ten człowiek dawał opisów tego samego wydarzenia, ileż wersji jego przyczyn. Ale chyba najbardziej uwodzi mnie w panu Zagłobie to, czego wszystkim bym życzył - jego rozum. Bajeczny koncept zamiast walenia łbem na ślepo. Dla mnie Zagłoba to pełny człowiek, tchórz i zarazem bohater.
Za pierwowzór Zagłoby Sienkiewicz obrał Falstaffa, który z kolei wzorowany był na postaci Tobiasza Czkawki z "Wieczoru Trzech Króli", a ja tę rolę, nagradzaną na festiwalach teatralnych, już grałem, więc, dodawszy psychiczną bliskość postaci, "wejście w Zagłobę" nie było trudne.
Boję się tylko, czy sprostam wyobrażeniom o tym fajnym facecie. Najwyższym aktorem w "Ogniem i mieczem" jest Wiktor Zborowski, który mówi: 10 lat temu, gdy Hoffman robił pierwsze przymiarki do " Ogniem i mieczem" zadeklarowałem, że przyjdę na próbne zdjęcia do roli Podbipięty - opowiada Zborowski. - Hoffman popatrzyl na mnie i powiedział tylko: "Bracie, aleś ty wysoki". I po 10 latach zaproponował mi tę rolę. Momentami jestem strasznie zmęczony graniem najsilniejszego człowieka, ciągle muszę coś dźwigać, a mój pełny rynsztunek waży chyba ze 30 kilo.
Filmowy Podbipięta wspomina również, że w młodości najbardziej z sienkiewiczowskich bohaterów lubił Bohuna
Daniel Olbrychski jest jedynym aktorem, który zagrał we wszystkich częściach "Trylogii". Początkowo miał zagrać w "Ogniem i mieczem" księcia Jeremiego, ale stwierdził, że do tej roli jest za stary i stanęło na Tuhaj-beju. Jerzy Hoffman tak o tym mówi: Gdybym kręcił poszczególne części chronologicznie, Daniel zagrałby trzy postaci - Bohuna, Kmicica i Azję. Teraz chcę, by był łącznikiem między dawnymi a nowymi czasami.
Jeszcze dwóch aktorów ma za sobą udział w dwóch częściach filmowej "Trylogii" - Krzysztof Kowalewski zagrał w "Potopie", omotanego przez Zagłobę, Rocha Kowalskiego, a Leszek Teleszyński kreował postać podstępnego księcia Bogusława Radziwiłła. Po skończeniu zdjęć Jerzy Hoffman tak mówił o aktorach: Bóg dał mi świetnych aktorów! Wszyscy są wspaniali. Każdy stworzył postać, jaką wyśniłem, jaką sobie wyobrażałem od dawna. Często było tak, że ich role rozrastały się. Więcej jest Wołodyjowskiego - Zamachowskiego, więcej jest również Rzędziana - Malajkata i Podbipięty - Zborowskiego. Krzywonos miał być śladową postacią, tymczasem Maciej Kozłowski sprawił, że nie można go nie zauważyć. A kto zdobędzie serca i sympatię widzów? To się okaże.
Trylogia filmowa oparta na twórczości Henryka Sienkiewicza, składająca się z filmów "Ogniem i mieczem", "Potopem" i "Panem Wołodyjowskim", przyciąga uwagę nie tylko swoją epicką opowieścią, ale także wybitnymi osiągnięciami aktorskimi.
W każdej części Trylogii pojawią się niezapomniane postacie, w których wcielili się utalentowani aktorzy. Daniel Olbrychski zagrał we wszystkich trzech filmach, stając się jedynym aktorem, który zjawił się na ekranie we wszystkich częściach Trylogii. Jego wszechstronność aktorska pozwoliła mu wcielić się w różne postacie, w tym Tuhaj-beja, Kmicica i Azję. Oprócz niego, inni aktorzy również zdobyli uznanie w Trylogii. Krzysztof Kowalewski wcielił się w postać Rocha Kowalskiego, a Leszek Teleszyński kreował podstępnego księcia Bogusława Radziwiłła.
Wielkie umiejętności aktorskie tych artystów wzbogaciły filmy Trylogii, tworząc postacie, które wciąż są obiektem podziwu i wspomnień. Reżyser Jerzy Hoffman podziwiał ich talent i wysiłek, podkreślając, że każdy aktor wcielił się w postać, o jakiej marzył i którą wyobrażał sobie od dawna. Trylogia przyniosła również nieoczekiwane niespodzianki, gdyż niektóre role, które miały być niewielkie, stały się niezapomniane dzięki talentowi aktorów. Filmowa Trylogia z pewnością zostawiła niezatarte ślady w historii polskiego kina, a jej aktorzy zdobyli serca i sympatię widzów, stając się nieodłączną częścią tego epickiego dzieła.