Reklama

"Chopin - Pragnienie Miłości": JAK POWSTAWAŁ FILM?

OPOWIADAJˇ JERZY ANTCZAK I JADWIGA BARAŃSKA

SCENARIUSZ

Pracując przez wiele lat nad scenariuszem naszego filmu Chopin – Pragnienie Miłości, gromadząc intensywnie materiały o życiu naszego wielkiego kompozytora, nieustannie mieliśmy świadomość, że będziemy musieli zmierzyć się z legendą, a jest to zadanie niebezpieczne, a równocześnie podniecające.

Niecks, pierwszy poważny biograf Chopina, który miał sposobność osobistego zetknięcia się z wieloma osobami z najbliższego otoczenia tego wielkiego artysty, pisał, że „Chopin tak starannie ukrywał swój świat wewnętrzny, że trudno było się domyśleć jego istnienia... nawet najbardziej intymni przyjaciele Chopina nie byli w stanie dotrzeć do jego jaźni, w której tkwiło tajemnicze źródło jego życia wewnętrznego”... Według Liszta Chopin prześlizgnął się przez świat i przez życie jak jakaś zjawa (fantome) i zabrał ze sobą do grobu „nieuchwytną tajemnicę swojej duszy”.

Reklama

Nie mogąc dostać się do duszy, świat zewnętrzny siłą rzeczy musiał snuć domysły. Stąd życie Chopina otoczone jest gęstym woalem przypuszczeń, które z czasem stały się legendami. Ponieważ większość korespondencji, która by mogła rzucić światło na jego życie, zaginęła lub po prostu została zniszczona, w wielu sprawach można snuć tylko przypuszczenia. Biografowie na ogół wydobywali z jego życia fakty i próbowali układać je w jakąś całość, zapominając, że aby dotrzeć do prawdy o człowieku, nie wystarczy cytować fakty z jego życia, trzeba je interpretować.

Nasz film nie będzie biografią. Słowo „biografia” narzuca pewien przymus, aby przedstawić w miarę chronologicznie epizody z życia osoby, której biografię się prezentuje. A w filmie, z uwagi na ograniczony czas, biografie się nie sprawdzają. Chcąc dotknąć wszystkiego, co dotyczy bohatera, prześlizgują się i dają spłyconą opowieść o jego życiu. Świadomi tego, już na etapie pisania pierwszej wersji scenariusza podjęliśmy decyzję, że zajmiemy się ośmioletnim związkiem George Sand z Chopinem. Dla tych niezwykłych osobowości był to najważniejszy moment w życiu. A jak się szybko okazało, nie tylko dla kochanków, ale również dla dzieci George Sand: Maurycego i Solange.

Pięknie powiedział Lew Tołstoj w Annie Kareninie: „Każda rodzina wydaje się szczęśliwa, dopóki nie dowiemy się, jak bardzo jest nieszczęśliwa”. Dojrzeliśmy w czworokącie: George Sand, Chopin, Maurycy, Solange, współczesny dramat rodzinny.

I wreszcie ostatnia sprawa. Trwają ustawiczne spory, jak grać utwory Chopina? Wypisuje się całe traktaty na ten temat, podczas gdy Chopin dał wyraźną odpowiedź na ten temat. Kiedy jego genialny uczeń, przedwcześnie zmarły piętnastoletni Karol Filsch zapytał go: „Mistrzu, niech mi pan powie, jak właściwie powinienem pana grać...”, odpowiedź Chopina była krótka: „Graj mnie własnymi uczuciami”. Pisząc scenariusz i robiąc film Chopin – Pragnienie Miłości, usiłowaliśmy go zrobić naszymi uczuciami.

EKIPA

Wraz z Pawłem Rakowskim, który okazał się znakomitym partnerem teraz, jak i w poprzednich realizacjach Damy Kameliowej i Teatrów Telewizji Ścieżki chwały i Cezar i Pompejusz, postanowiliśmy szukać inwestorów. Na nasze wielkie szczęście zjawił się mecenas, który dojrzał w projekcie wartości zasługujące na wsparcie. W imię hasła „PKO Bank Polski kulturze narodowej”, prezes tego Banku, Pani Henryka Pieronkiewicz, a potem dyrektor promocji Pani Małgorzata Wyżnikiewicz-Tatur stworzyły warunki, które umożliwiły mi zrealizowanie i wypromowanie filmu.

Kiedy udało mi się zgromadzić środki, zaczęliśmy kompletować ekipę. Jadwigę Barańską, która jest współautorką scenariusza Chopin – Pragnienie Miłości, zaprosiłem do współpracy reżyserskiej, powierzając bardzo trudne zadanie: pracę z aktorem.

Za kamerą stanął doświadczony operator Edward Kłosiński. Wspólnie podjęliśmy decyzję, aby realizować film w najszerszym formacie 1;2,35 oraz sprowadzić dla potrzeb filmu obiektywy do zdjęć panoramicznych Hawk, wcześniej stosowane jedynie w kilku produkcjach, między innymi słynnym Gladiatorze. Scenografią zajął się Andrzej Przedworski. O wystrój wnętrz poprosiłem Albinę Barańską i Annę Rzadkowską. Obdarzone wyjątkową odpowiedzialnością i smakiem odtworzyły z pietyzmem wnętrza i plenerowe miejsca akcji filmu. Kostiumy zaprojektowała Magdalena Tesławska wspólnie z Pawłem Grabarczykiem. Utwory muzyczne wybrałem sam, prosząc o ich aranżację Wojciecha Gogolewskiego oraz Jerzego Maksymiuka i Henryka Kuźniaka.

I wreszcie rzecz najważniejsza. Odtwórcy muzyki Chopina. Większość utworów, które znajdują się w filmie, została nagrana przez znakomitego pianistę Janusza Olejniczaka, który również jest wykonawcą wielu improwizacji utworów Chopina. Vadim Brodski użyczył swojego talentu, nagrywając do filmu jeden z nokturnów. Ponadto, dzięki współpracy z Sony Music Entertainment (Polska), udało mi się pozyskać dla filmu utwory w wykonaniu Yukio Yokyamy (fortepian), Emanuela Axa (fortepian), światowej sławy wiolonczelisty Yo-Yo Ma oraz Pameli Frank (skrzypce).

Staraliśmy się, aby ścieżka dźwiękowa filmu w systemie Dolby Digital była zgrana z niezwykłą starannością. Studio Barrandov (Praga, Czechy) zapewniło nam idealne warunki, najwyższej jakości urządzenia techniczne i rewelacyjną obsługę studia. Małgorzata Przedpełska-Bieniek oraz Marta Broczkowska-Kędzierzawska czuwały nad wszystkimi niuansami nagrań muzycznych.

OBSADA

Od samego początku wiedzieliśmy, że właściwe obsadzenie głównych ról będzie miało decydujące znaczenie dla filmu. Jest to bowiem film aktorski i scenografia, kostiumy, światło, dźwięk, zdjęcia mogą być tylko dodatkiem do tego, co musi przekazać widzowi aktor. A zatem cztery postacie: Chopin, George, jej dzieci Maurycy i Solange, spędzały nam przez wiele tygodni sen z powiek.

FRYDERYK CHOPIN

Najtrudniejsze było obsadzenie roli Chopina. Posłuchajmy, jak go widzieli współcześni mu ludzie. Zacznijmy od paszportu wydanego w Paryżu w dniu 7 czerwca 1837, a więc kiedy Chopin miał 27 lat (urodził się 1 marca 1810). Czytamy w paszporcie: wzrost 5 stóp i 7 cali (ok. 170 cm), mocny podbródek, twarz owalna, usta średniej wielkości. Jeżeli więc przyjąć, że te dane są ścisłe, Chopin był średniego wzrostu. Ci, co przyglądali mu się bliżej, sylwetkę jego mogli określić jako niezwykle elastyczną. To złudne wrażenie było prawdopodobnie wywołane jego niezwykłą chudością. Wystarczy powiedzieć, że w 1840 roku Chopin ważył 97 funtów (ok. 44 kg)!

Wrażenie to potwierdza George Sand, która sportretowała Chopina w swojej powieści Lukrecja Floriani jako księcia Karola: „...jego twarz miała piękno smutnej kobiety... Smukłą sylwetkę młodego boga, który zszedł z Olimpu...". A tak go widział Liszt: „Jego sylwetka stanowiła niezwykłą harmonię... jego niebieskie oczy (inni widzieli jego oczy jako brązowe!) miały coś uduchowionego, jakby sennego, jego delikatny uśmiech nie miał najmniejszego śladu goryczy... przeźroczystość jego cery uwydatniała wielkie oczy, włosy sypkie, jedwabiste, maniery arystokratyczne tak dalece, że nie sposób go było traktować inaczej niż księcia (...) Jego gesty były miękkie, pełne gracji... głos jego był matowy, prawie zduszony... cała sylwetka przypominała kwiat rozwijający się na smukłej łodydze... kwiat wydawał się tak wątły, że najdrobniejszy dotyk mógł go zniszczyć...”.

Charles Legouve, surowy krytyk muzyczny, określał Chopina krótko: „Jest w Chopinie coś skończenie książęcego!”. Świetny pianista Ignacy Moscheles, z którym Chopin grywał na królewskim dworze, tak mówił: „Jak Chopin wygląda? Tak jak jego muzyka...”.

Znakomity francuski pianista i autor książki o Chopinie W poszukiwaniu Chopina Alfred Cortot opisuje kilka obrazów Chopina, które są w jego posiadaniu, a które do tej pory były mało znane. Mówi Alfred Cortot: „... wychudzony, melancholijny raczej niż smutny, delikatne rysy twarzy noszą znaki nieubłaganej choroby... (...) Jego oczy bardziej szare niż niebieskie (jak pamiętamy, widziano je już jako brązowe) wydają się dalekie, jakby przykryte woalem gorączki... usta i zarys szczęk pozostają chłopięce, usta bezkrwiste i zarys podbródka przypominają kobiecą kruchość. Tylko burboński nos, obiekt tylu żartów i dowcipów, prowokuje do podejrzeń, że Chopin chowa w sobie płonący żywioł... realizm nosa kontrastuje z niematerialnością innych cech jego twarzy...".

Według Cortot jeden z najwierniejszych portretów Chopina to ten wykonany przez włoskiego malarza Luigi Rubio. Malował Chopina w jego najcięższym okresie życia, w chwili rozstania się z George Sand. Pędzel malarza uchwycił nie tylko fizyczną kondycję Chopina, która była tragiczna, ale przede wszystkim stan psychiczny. Jest to wspaniały obraz oddający wszystkie odcienie duszy.

Znana jest historia obrazu Delacroix, z którym Chopin był w wielkiej przyjaźni. Niewiele osób wie, że obraz pomyślany był jako podwójny – Chopina i George Sand, malowany w okresie największego szczęścia kochanków. Po kilku posiedzeniach, Chopin był niezadowolony z tego, co zrobił Delacroix, i mimo że łączyła ich wielka przyjaźń, przerwał pozowanie i obraz pozostał nieskończony i... w nieznanych okolicznościach przecięty na pół. Istnieją więc dwa oddzielne portrety: jeden to ten słynny Chopin Delacroix, nie lubiany przez Fryderyka, i drugi portret George... Nie miejsce tutaj na zajmowanie się historią obrazów. Sytuacja ta pokazuje, jak trudnym partnerem był Chopin!

Te długie opisy są po to, aby uzmysłowić, przed jakim zadaniem stanęliśmy, szukając aktora. Każdy go widział inaczej. Co pozostało? Tak jak doradzał Chopin – jeśli chodzi o interpretowanie jego muzyki, którą zalecał grać własnymi uczuciami. I moje uczucia, ściślej uczucia Jadwigi Barańskiej, podpowiedziały, że idealnym Chopinem dla naszego filmu będzie Piotr Adamczyk. Oczywiście nie nam wydawać ostateczny werdykt co do jakości tego, co zrobił Piotruś, niemniej wydaje się nam, że przekazał on wszystkie zamierzenia scenariusza. I wreszcie rzecz najważniejsza. Mimo że nie grał na fortepianie przed rolą, dzięki wielkiej pracy doszedł do takiej perfekcji, że był w stanie samodzielnie wykonać Preludium Des-Dur Op. 28.

GEORGE SAND

Przez jednych uwielbiana, przez drugich znienawidzona, George podlegała krańcowym sądom, tak w swojej twórczości pisarskiej, jak i wyglądzie zewnętrznym. Istnieją dziesiątki opisów dokonanych przez różnych ludzi: od Balzaca po znakomitego poetę Heinego. Jedni uważali, że ma wielkie, przepaściste oczy, inni dostrzegali w nich krowie spojrzenie... Jedni widzieli w niej zjawiskową piękność, o pięknie ukształtowanym profilu, zmysłowych ustach, oliwkowej karnacji ciała, uważali ją za wielką osobowość, która fascynowała i rozkwitała przy rozmowie, inni widzieli, że twarz jej jest banalna, bezbarwna, żeby nie powiedzieć prostacka... Cokolwiek by nie powiedziano o George, nie ulega najmniejszej wątpliwości, że była to kobieta niezwykła. W wypadku George nie mieliśmy takich dylematów jak z Chopinem, kiedy braliśmy pod uwagę kilku aktorów. Od początku wiedziałem, że rolę George Sand będzie grała znakomita aktorka, pani Danuta Stenka.

SOLANGE i MAURYCY

W scenariuszu są to olbrzymie i odpowiedzialne role, które napędzają główne konflikty. Nie miałem pomysłu na obsadzenie tych dwóch postaci. Debiutująca na dużym ekranie, utalentowana Bożena Stachura i niezwykle wrażliwy, pełen aktorskiej pasji Adam Woronowicz, młodzi aktorzy teatrów warszawskich, są odkryciem Jadwigi Barańskiej, która wcześniej niż ja dostrzegła w nich wszystkie walory, niezbędne do zbudowania krwistych ról.

Do pozostałych ról udało się nam pozyskać tak wspaniałych aktorów jak: Jerzy Zelnik (Ojciec Chopina,) Jadwiga Barańska (Matka), Janusz Gajos (Wielki Książę Konstanty), Marian Opania (Jan,) Piotr Fronczewski (Nowosilcow), Anna Radwan (Ludwika, siostra Chopina), Andrzej Zieliński (Albert), Maria Gładkowska (żona Konstantego, Joanna), Krzysztof Majchrzak (Schlesinger), Jacek Rozenek (Malefille), Tadeusz Borowski (Doktor), Anna Radwan (Baronowa Rothschild), Marek Obertyn (Baron Dudevant), Krzysztof Gosztyła (Clésinger), Wojciech Duryasz (Buloz).

PRÓBY

Trzy miesiące przed rozpoczęciem zdjęć Jadwiga Barańska i Jerzy Antczak zaprosili do siebie czwórkę odtwórców głównych ról, inicjując tym spotkaniem serię prób, które trwały praktycznie bez przerwy, do momentu pierwszego klapsa na planie. Dzięki tym próbom aktorzy mieli możliwość wnikliwej analizy swoich ról i mogli poznać się nawzajem, co ułatwiło im późniejszą pracę na planie. Podczas prób – wspomina Adam Woronowicz (Maurycy) – zastanawialiśmy się i rozmawialiśmy, jaką siłę powinny mieć dane sceny i jak mają się rozkładać emocje. Relacje Maurycego

w stosunku do Chopina, w stosunku do matki, do Solange, rozwijają się w trakcie fabuły i trzeba było dobrze rozłożyć siły na cały film. Próby pomagały mi zorientować się w tym skomplikowanym procesie psychologicznym. Cały nacisk w próbach kładziony był na emocje, na to, co każda scena może ze sobą nieść.

Reżyser dawał nam podczas prób możliwość ingerowania w tekst – opowiada Bożena Stachura (Solange). – Jeżeli czuł, że jakaś kwestia brzmi dla nas nieprawdziwie, pytał dlaczego i potrafił zmienić słowo, a nawet wykreślić zdanie. Mogliśmy improwizować na bazie scenariusza.

WERSJE JĘZYKOWE

Film realizowany był w dwóch wersjach językowych – polskiej i angielskiej. Aktorów wspomagał na planie lektor ze Stanów Zjednoczonych, który codziennie trenował

z nimi kwestie w języku angielskim. Z czasem ekipa wypracowała sobie system: najpierw kręcone były duble polskie, potem angielskie. Aktorzy wspominają, że często zdarzało się, że po zagraniu dubla angielskiego – który wychodził im bardzo dobrze – wracali do wersji polskiej. Reżyser mówił – opowiada Bożena Stachura – że otwieramy się tak jak trzeba dopiero na obcojęzycznym tekście. Zaraz po dobrym dublu angielskim – jeszcze rozgrzani – kręciliśmy dubla polskiego i prawie zawsze osiągaliśmy ten sam poziom napięcia emocjonalnego. To było bardzo ciekawe doświadczenie dla wszystkich.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Chopin - Pragnienie Miłości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy