Reklama

"Anna i król": REALIZACJA

Reżyser Andy Tennant przyznaje, że uwielbia filmy epickie, a kinem zainteresował się dzięki filmom takim jak „Doktor Żywago”, „Waleczne serce - Braveheart” i „Pożegnanie z Afryką”. Gdy zaproponowano mu reżyserię „Anny i króla” nie wahał się więc ani chwili: „’Anna król’ to super produkcja na wielką skalę. Spodobał mi się pomysł, by zrealizować film utrzymany w pewnej konwencji, a przemówiły do mnie zarówno krajobrazy, jak i tło historyczne. Cały czas myślałem, że nikt już dziś nie robi takich filmów” - mówi.

Reklama

Andy Tennant lubi filmy historyczne, ostatnio zrealizował "Długo i szczęśliwie", opowieść o Kopciuszku, osadzoną w realiach szesnastowiecznej Francji z Drew Barrymore w roli głównej. Reżyser zaraził swoim entuzjazmem wszystkich członków ekipy, w tym producenta Lawrence'a Bendera, który mówił: „Andy'ego przepełnia nieodparta pasja, a jego entuzjazm udziela się widzowi”.

Tennant nie pozwolił, by epicki rozmach filmu przesłonił losy bohaterów: „W końcu nawet film epicki musi opowiadać o ludziach” - mówi. „Widzowie muszą utożsamiać się z bohaterami, niezależnie od rozmachu, z którym zrealizowano film i czasów, w których toczy się jego akcja. Filmy mówią tak naprawdę o miłości, a miłość jest największą z zagadek, której nigdy nie uda się nam rozwiązać. To jeden z powodów, dla których chodzimy do kina. Kiedy ukończyłem scenariusz ‘Anny’ miałem łzy w oczach, dlatego że opowiada on o kobiecie, której udaje się zmienić nastawienie samego króla. Nasz film mówi bowiem o dwojgu ludziach, którzy poświęcają miłość swego życia w imię wyższych ideałów (...) Początkowo Anna starała się przenieść własne przekonania na grunt kultury syjamskiej, a w efekcie sama zmieniła się wewnętrznie” - dodaje.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Anna i król
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy