Reklama

"Zappa": Inna definicja sukcesu [RECENZJA]

Jeśli kiedykolwiek słyszeliście o Franku Zappie, ale nie potraficie przypomnieć sobie żadnej jego piosenki, dokumentalny film Alexa Wintera "Zappa" pomoże w zrozumieniu wywrotowego charakteru twórczości jednego z najbardziej oryginalnych kompozytorów i rockmanów XX wieku.

Jeśli kiedykolwiek słyszeliście o Franku Zappie, ale nie potraficie przypomnieć sobie żadnej jego piosenki, dokumentalny film Alexa Wintera "Zappa" pomoże w zrozumieniu wywrotowego charakteru twórczości jednego z najbardziej oryginalnych kompozytorów i rockmanów XX wieku.
Frank Zappa /Richard E. Aaron/Redferns /Getty Images

Zanim reżyser Alex Winter (twórca dostępnego w HBO GO dokumentu "Dzieciaki z show-biznesu") przystąpił do prac nad filmem o Franku Zappie, zorganizował w serwisie Kickstarter kampanię crowfundingową, mającą na celu ratowanie przepastnego domowego archiwum muzyka. Kiedy dwuletni proces zakończył się sukcesem i archiwalne materiały zostały nie tylko odpowiednio zabezpieczone, lecz również gruntownie przejrzane, Winter wykorzystał je do opowiedzenia historii jednej z najbardziej ekscentrycznych postaci XX-wiecznej muzyki.  Na czym polegał fenomen Franka Zappy?

Reklama

Muzyka, która drażni

"Jego koncerty potępiał Kościół, przerywała policja, a utwory były zakazywane w radiu" - na samym początku filmu Winter pokazuje nam fragment telewizyjnej relacji, mającej opisać twórczość Franka Zappy. Ekran telewizora nagle jednak gaśnie, jakby ktoś wyłączył wtyczkę z kontaktu, a widz, zamiast obcować z uproszczonym medialnym przekazem, przenosi się w samo centrum muzycznego wszechświata Zappy. Obok nigdy wcześniej nie prezentowanych materiałów archiwalnych, narrację "Zappy" napędzają rozmowy z najbliższymi współpracownikami artysty oraz wspomnienia żony Gail. 

O tym, jak muzyka początkującego kompozytora wywróciła jej życie do góry nogami, w emocjonalny sposób opowiada wieloletnia współpracownica Zappy - perkusjonistka Ruth Underwood. Wspomina moment, gdy po raz pierwszy w życiu zobaczyła koncert założonego przez Zappę zespołu Mothers of Invention i pod jego wpływem zdecydowała się rzucić naukę w prestiżowej nowojorskiej szkole muzycznej Juilliard, by poświęcić się o wiele bardziej stymulującej artystycznie współpracy z Zappą. Widzimy ją, jak wykonuje na domowym fortepianie słynną kompozycję Zappy "Black Page", zachwycając się muzycznym geniuszem swego mentora i stawiając jego twórczość na równi z najwybitniejszymi kompozytorami XX wieku.

Sam Zappa zainteresował się muzyką, gdy usłyszał negatywną recenzję pewnej płyty. Zachęcony oburzeniem krytyka pobiegł do sklepu i kupił "Ionisation" Edgara Verese’a. "Nie interesował mnie Beethoven, Mozart i im podobni. Taka muzyka mnie nie interesowała. Chciałem słuchać człowieka, który tworzył bardzo dziwne kompozycje" - przyznaje Zappa. Do repertuaru muzyki klasycznej powracał regularnie w swych rockowych koncertach, wykonując m.in. "Bolero" Ravela, muzykę Strawińskiego czy samego Varese’a. "Ten kawałek zawsze gramy na bis, bo wiemy, że po nim już nigdy nie zechcecie nas słuchać" - mówił na jednym z koncertów przed wykonaniem "Octandre" Varese’a.

Rock’n’roll z seksem, ale bez narkotyków

Sceniczna bezczelność Zappy najwyraźniej manifestowała się w koncertowych ekscesach Mothers Of Invention. "Byliśmy głośni, byliśmy wulgarni, byliśmy dziwni. Jeśli ktoś na widowni nam przeszkadzał, mówiliśmy, żeby spieprzał" - podsumowywał Zappa. Z filmu Wintera nie dowiemy się jednak zbyt wiele na temat muzyki grupy. Owszem, reżyser przypomina kulisy powstania przełomowej płyty "Freak Out", zatrzymuje się na chwilę na konflikcie z Beatlesami przy okazji wydania przez Mothers of Invention parodii "Sierżanta Pieprza" (album "We’re Only In It For The Money", jednak zamiast dawkować widzowi encyklopedyczną wiedzę, stawia raczej na żywioł archiwaliów.

Te zaś pokazują Zappę nie tylko jako scenicznego showmana wprowadzającego do występów elementy charakterystyczne dla artystycznego performansu, lecz także jako rokendrolowca z krwi i kości - przynajmniej jeśli chodzi o kwestie łóżkowe (artysta znany był jako zajadły wróg narkotyków). "Jestem tylko człowiekiem. Lubię się pieprzyć. W tych sprawach trzeba być realistą. Człowiek w trasie puknie kilka dziewczyn, załapie trypra i ma nie mówić żonie? Ja mówię i wysyłam ją po receptę. Oboje bierzemy penicylinę i mamy to z głowy" - wyznawał bez ceregieli w jednym z wywiadów.

Muzyka z głowy

Dlaczego więc, mimo iż był tak ważną postacią w historii muzyki XX wieku, na listach przebojów pojawił się tylko raz za sprawą zaśpiewanej w duecie z córką Moon piosenki "Valley Girl"? "Frank bał się, że napisze przebój. Hity mógłby pisać bez przerwy. Celowo sabotował wiele swoich płyt. Ciekawe, że wszyscy chcieli mieć hity, a on nie" - tłumaczy Alice Cooper. A żona Zappy dodaje: "Dla Franka miarą sukcesu było jak najwierniejsze wcielenie w życie projektu muzycznego, na który wpadł". W ten sposób sam Zappa tłumaczył też powody powstania Mothers of Invention: "Żeby posłuchać swoich utworów, musiałem złożyć zespół".

Nie inaczej postąpił, kiedy po latach zdecydował się na współpracę z London Symphony Orchestra. "Przyjechałem tutaj, by wydać pieniądze na angielską orkiestrę, która nagra moją muzykę, żebym mógł jej słuchać w domu. A jeśli komuś się ona spodoba, będzie mógł posłuchać płyty. Robię to w ramach usługi publicznej" - mówił niby żartem, niby serio. Jak zresztą wszystko, co robił w życiu.

Mimo iż pracował aż do spowodowanej rakiem prostaty śmierci, w latach 80. i 90. znany był bardziej z pozamuzycznych dokonań. Aktywnie walczył z obyczajową cenzurą, sprzeciwiając się m.in. nalepkom ostrzegającym na płytach przed nieodpowiednimi tekstami. Pod koniec życia rozważał także kandydowanie w wyborach prezydenckich, powstrzymywała go przed tym "ponura perspektywa czterech lat spędzonych w Waszyngtonie". Ostatni zarejestrowany koncert zagrał w Pradze tuż po zwycięstwie aksamitnej rewolucji. Pokazana w filmie Wintera reakcja czeskiej widowni pokazuje, że mimo iż wzdrygał się na myśl o radiowym hicie, jego muzyka poruszała ludzi w znacznie bardziej bezpośredni sposób.

7/10

"Zappa", reż. Alex Winter, USA 2020, film miał polską premierę we wrześniu 2021 ramach festiwalu Millennium Docs Against Gravity, obecnie jest dostępny w serwisie Canal+ online

Czytaj również:

Dostawały wielkie pieniądze za seks? Ten film ujawni całą prawdę!

Wciąż zachwyca. Nie do wiary, że ma już 57 lat

Polka trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Jak się teraz czuje?

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy