"Oszust z Tindera" przerywa milczenie. "Przemówię do całego świata"
Simon Leviev zabrał głos po głośnym dokumencie Netflixa na temat jego działalności. "Oszust z Tindera", któremu zarzucono wyłudzenie ponad 10 milionów dolarów od kilku kobiet, odrzuca zarzuty i zamierza przedstawić swoją wersję wydarzeń. Głos w sprawie zabrali też przedstawiciele aplikacji randkowej, którzy podjęli odpowiednie kroki.
Simon Leviev w kilka dni wzbudził spore zainteresowanie mediów z całego świata. Wszystko za sprawą głośnego dokumentu Netflixa "Oszust z Tindera".
Film zadebiutował na Netflixie kilka dni temu, a już stał się jedną z najpopularniejszych produkcji. W "Oszuście z Tindera" reżyserka Felicity Morris opowiada historię naciągacza przedstawiającego się jako Simon. Wabił on swoje ofiary wizją ekskluzywnego życia. Mężczyzna został skazany na 15 miesięcy pozbawienia za posługiwanie się fałszywym paszportem. Odsiedział pięć miesięcy i dzisiaj nadal cieszy się luksusowym życiem u boku nowej partnerki. Twórcy dokumentu skontaktowali się z tytułowym oszustem. Ten jednak nie chciał brać udziału w nagraniach.
Tak naprawdę Shimon Hayut - bo tak właściwie nazywa się tytułowy "oszust z Tindera" - zbił fortunę na oszukiwaniu niczego nieświadomych, lecz zakochanych w nim kobiet. Izraelczyk najpierw rozkochiwał w sobie ofiary, a następnie wyłudzał od nich pieniądze, których nigdy nie oddawał. Z wyłudzonej kasy płacił za... wystawną randkę z kolejną ofiarę. Mówi się, że przez cały ten proceder randkujące z nim kobiety straciły łącznie... ponad 10 milionów dolarów.
Simon Leviev nigdy nie odpowiedział za oszukanie kilku kobiet, które do dziś spłacają po nim ogromne długi. Izraelczyk został skazany jedynie za posługiwanie się fałszywym paszportem. Po zaledwie 5 miesiącach opuścił więzienie. Dziś żyje niemal na podobnym poziomie, jak przed aresztowaniem. Prowadzi biznesowe warsztaty, a u jego boku znalazła się nowa ukochana, modelka Kate Konlin.
Leviev otrzymał propozycję udziału w dokumencie od Netflixa. Odrzucił jednak możliwość zabrania głosu i zapowiedział pozwanie platformy streamingowej. Po premierze filmu zmienił ustawienia swojego instagramowego konta na prywatne. Tam też po raz pierwszy wypowiedział się na temat całej sprawy.