Reklama

"Jednym głosem": Katastrofalny wynik otwarcia filmu o aferze Weinsteina

"To straszny czas dla prestiżowych filmów" - stwierdził w rozmowie z portalem Variety analityk kinowy Jeff Bock, komentując sytuację, jaka od wybuchu pandemii panuje w box-office. Słaby wynik kasowy debiutującego w północnoamerykańskich kinach filmu "Jednym głosem" o aferze Harveya Weinsteina tylko potwierdza, że widzowie nie szukają w kinach dramatów opowiadających o trudnych tematach.

"To straszny czas dla prestiżowych filmów" - stwierdził w rozmowie z portalem Variety analityk kinowy Jeff Bock, komentując sytuację, jaka od wybuchu pandemii panuje w box-office. Słaby wynik kasowy debiutującego w północnoamerykańskich kinach filmu "Jednym głosem" o aferze Harveya Weinsteina tylko potwierdza, że widzowie nie szukają w kinach dramatów opowiadających o trudnych tematach.
Zoe Kazan i Carey Mulligan w filmie "Jednym głosem" /UIP /materiały dystrybutora

Nie pomógł fakt, że przed sądem w Los Angeles właśnie toczy się kolejny proces Harveya Weinsteina, podczas którego niesławny producent filmowy broni się przed następnymi zarzutami dotyczącymi przestępstw seksualnych. Choć media prześcigają się w relacjach z rozpraw, to nie przełożyło się to na zainteresowanie premierą filmu "Jednym głosem"

"Jednym głosem": Fatalny wynik otwarcia filmu o aferze Weinsteina

Debiutująca w północnoamerykańskich kinach produkcja o skompromitowanym producencie zarobiła w trakcie weekendu otwarcia jedynie 2,2 miliona dolarów. To jeden z najgorszych wyników kasowych otwarcia dla filmu dużego studia filmowego. W tym przypadku Universal Pictures. Na osłodę pozostają jedynie dobre recenzje i rozpatrywanie filmu "Jednym głosem" pod kątem filmowych nagród.

Reklama

"Ciężko sprzedać widzom taki film. Ludzie szukają teraz w kinach eskapizmu. Nawet dorośli widzowie szukają takich filmów, które oderwą ich od rzeczywistości" - ocenia Shawn Robbins z Boxoffice Pro. Efekt widać za każdym razem, gdy na ekrany kinowe trafi poważny dramat dla dorosłej publiczności. Wyniki kasowe tego rodzaju produkcji w północnoamerykańskim box-office są zwykle słabe. 

Widzowie unikają zbyt depresyjnych tematów

Opowiadający o molestowaniu seksualnym w świecie muzyki klasycznej "Tar" zarobił w siedem tygodni 4,9 miliona dolarów, "Armagedon" Jamesa Graya w miesiąc zarobił zaledwie 1,8 miliona dolarów. Podobnie radzą sobie m.in. "W trójkącie""Duchy Inisherin" czy "Till". W przypadku większości z nich bardzo dobre recenzje nie idą w parze z zainteresowaniem widzów.

"Możliwe, że jesteśmy świadkami ogromnej zmiany. Koniec końców to widzowie decydują o tym, co jest kręcone. A na obecną chwilę nie są zainteresowani takimi filmami" - ocenia Bock. Szefowie dużych studiów zauważają, że widzowie unikają zbyt depresyjnych filmów, a nie wszystkie poważniejsze produkcje skazane są na porażkę. Po drugiej stronie tego równania znajdują się takie filmy jak m.in. "Elvis" czy "Wszystko wszędzie naraz", którym udało się osiągnąć kasowy sukces. 

Czytaj więcej:

Kevin Spacey: Kolejna osoba oskarżyła aktora o przestępstwa seksualne

Anne Heche: Rodzina zmarłej aktorki pozwana do sądu przez ofiarę wypadku

Hanna Englert studiowała w USA. Dlaczego wróciła do Polski?

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jednym głosem | Harvey Weinstein
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy