Fani zaskoczeni! Kluczowy błąd w "Szybkich i wściekłych 7" wyszedł na jaw
"Szybcy i wściekli 7" to film pełen emocji, spektakularnych pościgów i pamiętnych postaci, ale nie obyło się bez błędów. Fani wciąż żałują niewykorzystanego potencjału Djimona Hounsou, który mógł stać się jednym z największych złoczyńców serii.
"Szybcy i wściekli 7" to film, który na zawsze zapisał się w historii kina akcji. Był to ostatni występ Paula Walkera w roli Briana O’Connera, co dodało produkcji emocjonalnego wymiaru. Mimo ogromnego sukcesu, który przyniósł filmowi ponad 1,5 miliarda dolarów zysku na całym świecie, wielu fanów uważa, że popełniono jeden kluczowy błąd - zmarnowano potencjał postaci Djimona Hounsou.
Djimon Hounsou, aktor znany z wielu hitów takich jak "Gladiator", "Strażnicy Galaktyki" czy "Ciche miejsce", zagrał w "Szybkich i wściekłych 7" rolę Mose’a Jakande - bezwzględnego najemnika, który miał ogromne powiązania z innymi antagonistami sagi, w tym Cipher i Deckardem Shawem. Mimo imponującego dorobku aktorskiego Hounsou, jego rola w filmie była ograniczona do drugoplanowego antagonisty.
Jakande miał potencjał, aby stać się głównym złoczyńcą, jednak scenariusz nie dał mu wystarczająco miejsca na rozwinięcie postaci. Jego wątek zakończył się, gdy jego helikopter został zniszczony przez Doma (Vin Diesel) i Hobbs’a (Dwayne "The Rock" Johnson). W przeciwieństwie do innych postaci, które powracały w kolejnych częściach sagi, Jakande zniknął na dobre.
Na pierwszy plan w "Szybkich i wściekłych 7" wysunął się Jason Statham w roli Deckarda Shawa. Jego postać, napędzana chęcią zemsty za rany odniesione przez brata w poprzedniej części, stała się jednym z najważniejszych elementów fabuły. Shaw zdominował większość kluczowych scen akcji, co sprawiło, że widzowie szybko zapomnieli o zagrożeniu, jakie stwarzał Jakande.
Statham świetnie pasował do serii dzięki swojemu doświadczeniu w filmach akcji i charyzmie. Jego postać była tak popularna, że powróciła w kolejnych częściach sagi, a nawet doczekała się własnego spin-offu - "Hobbs i Shaw".
Choć Shaw był bez wątpienia kluczową postacią, film mógł pozwolić obu antagonistom rozwinąć swoje wątki bez wzajemnego przyćmiewania się. Gdyby scenarzyści postawili na bardziej rozbudowany konflikt między Jakande a głównymi bohaterami, mogliśmy zobaczyć więcej złożoności tej postaci.
Co więcej, powiązania Jakande z Cipher, główną antagonistką w późniejszych filmach, mogły zostać rozwinięte, czyniąc go powracającym zagrożeniem w serii. Przeżycie katastrofy helikoptera i powrót w kolejnych odsłonach mogłyby nadać mu status jednego z najważniejszych przeciwników Doma i jego załogi.
Seria "Szybcy i wściekli" ma historię powracających postaci - nawet tych, które wydawały się martwe. Jednak w przypadku Jakande zabrakło podobnego podejścia. Być może twórcy uznali, że Deckard Shaw, a później jego siostra Hattie Shaw i Cipher, wystarczająco wypełniają lukę po kolejnym dużym antagoniście.
Decyzja o zakończeniu wątku Jakande sprawiła jednak, że postać Djimona Hounsou została zapomniana przez wielu fanów serii. Gdyby dano mu więcej scen konfrontacji i pozwolono na powrót, mógłby zająć miejsce obok takich złoczyńców jak Shaw czy Cipher.
Nie da się zaprzeczyć, że "Szybcy i wściekli 7" odniosło ogromny sukces na wielu polach - od kasowych wyników po emocjonalne zakończenie, które oddało hołd Paulowi Walkerowi. Niemniej jednak niewykorzystanie potencjału Hounsou pozostaje jedną z największych strat tej części. Aktor, który w kolejnych latach zbudował jeszcze bardziej imponujące CV, mógł wnieść do serii coś naprawdę wyjątkowego.
Czy powrót Djimona Hounsou w przyszłych odsłonach "Szybkich i wściekłych" jest możliwy? Patrząc na to, jak często franczyza potrafi przywracać dawno zapomniane wątki, fani wciąż mogą mieć nadzieję. Jakande mógłby wrócić jako postać z przeszłości, która jeszcze raz spróbuje zagrozić rodzinie Doma. Jednak na ten moment pozostaje tylko wyobraźnia i pytanie: co by było, gdyby?
Zobacz też:
Matthew Lillard wraca do serii "Krzyk". To jego postać żyje?