Leszek Możdżer podbił festiwalową publiczność. Takiego otwarcia Kina na Granicy jeszcze nie było!
Takiego otwarcia Kina na Granicy jeszcze nie było! Najwybitniejszy pianista jazzowy w Polsce, Leszek Możdżer, wykonał na dwóch fortepianach jednocześnie muzykę do niemego filmu z 1921 roku "Przybysz z ciemności". Potem były jeszcze wariacje na temat "Etiudy rewolucyjnej" Fryderyka Chopina i krótki recital artysty. - Jestem bardzo poruszony, przede wszystkim ilością nagromadzonej energii wśród publiczności oraz tym, że ten koncert wzbudził tak ogromne zainteresowanie - powiedział muzyk w rozmowie z Interią.
27. Przegląd Filmowy Kino na Granicy otworzył film "Przybysz z ciemności" - niezwykłe dzieło czechosłowackiego kina niemego z 1921 roku w reżyserii Jana Stanislava Kolára. Obraz został pokazany w niezwykłej przestrzeni największego kościoła ewangelickiego w Polsce (3,5 tysiąca miejsc siedzących), zaś muzykę na żywo brawurowo wykonał najwybitniejszy pianista jazzowy w Polsce, Leszek Możdżer, który przywiózł ze sobą w tym celu do Cieszyna dwa fortepiany!
Takiego otwarcia Kina na Granicy z pewnością jeszcze nie było! Na długo przed koncertem ludzie tłumnie gromadzili się przed Kościołem Jezusowym w Cieszynie. Zainteresowanie tym wydarzeniem przerosło chyba najśmielsze oczekiwania organizatorów. Ten występ to było niezwykłe przeżycie!
"Jestem bardzo wzruszona, takiego otwarcia nie było jeszcze nigdy. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko się udało. Zapraszamy i dziękujemy, że jesteście z nami" - powiedziała, otwierając festiwal, dyrektorka Kina na Granicy Jolanta Dygoś.
Leszek Możdżer nie tylko wykonał muzykę na żywo do filmu "Przybysz z ciemności", zagrał również "Etiudę rewolucyjną" Fryderyka Chopina, a raczej jazzową wariację na ten temat. Po filmie odbył się także krótki recital artysty. Na finał Możdżer zagrał swoją wersję słynnej kompozycji Jean-Michel Jarre'a "Oxygene". Publiczność zgotowała artyście długie owacje na stojąco!
Po występie Anna Kempys namówiła Leszka Możdżera na krótką rozmowę. Artysta opowiedział o swoich wrażeniach z koncertu, o tym jak doszło do współpracy z Kinem na Granicy, zdradził co go inspiruje, wspomniał o specjalnie dla niego skonstruowanym fortepianie i wyznał, dlaczego na scenie występuje boso.
Jak czujesz się po tym niezwykłym koncercie?
Leszek Możdżer: - Jestem bardzo poruszony, przede wszystkim ilością nagromadzonej energii wśród publiczności, która dzisiaj tu była oraz tym, że ten koncert wzbudził tak ogromne zainteresowanie. Atmosfera była absolutnie niesamowita, wstrząsająca. To był jakiś przedziwny rytuał wzajemnego odżywiania się energetycznego. Wyszedłem, żeby zrobić swoje, ale tak naprawdę byłem malutką cząstką wszystkiego. Ludzie, którzy przyszli, przynieśli ze sobą tak ogromne zasoby energii - to miało większy sens niż tylko koncert.
Opowiedz, jak doszło do tej współpracy? I jak długo pracowałeś nad muzyką?
- Przyjaźnię z Andrzejem Jagodzińskim, który jest zaangażowany w różne czesko-polskie sprawy, jest tłumaczem i był swego czasu dyrektorami Instytutu Polskiego w Pradze. Zaprosił mnie kiedyś na koncert i tak zaczęła się nasza fajna relacja. To wyjątkowy człowiek. Zwrócił się do mnie z tą propozycją, przyprowadził na spotkanie panią dyrektor festiwalu [Jolantę Dygoś - red.] i wspólnie poprosili mnie, żebym przygotował akompaniament do filmu niemego. Po kilku dniach dostałem mailem ten film. To był dziwny film, ale od razu usłyszałem tam swój fortepian, pianista mógł się tam wykazać. Zgodziłem się, a do pracy przystąpiłem na kilka dni przed festiwalem. Chodziło o to, żeby dobrze poznać film, zrozumieć jego dramaturgię, wyłapać mocne momenty, kluczowe zwroty akcji.
Czyli pracowałeś nad tym, co tu się dzisiaj wydarzyło się na scenie, tylko kilka dni?!
- Tak, bo miałem napięty kalendarz, wciąż gdzieś jeździliśmy - Korea, Japonia... Na szczęście miałem bardzo komfortowe warunki do pracy pod Krakowem, rozstawione dwa fortepiany i trzy dni, żeby przygotować się do występu. Oczywiście oglądałem film wcześniej i z każdym kolejnym obejrzeniem te sceny coraz bardziej do mnie "mówiły", nawet nie musiałem robić notatek. To po prostu dobry film, choć nie robi takiego pierwszego wrażenia. Wydaje się, że to jakiś muzealny eksponat, ale jak pracuje się bezpośrednio z takim materiałem, okazuje się, że ma on swoją dramaturgię, przepływy energii, jest dobrze zmontowany, dobrze wyreżyserowany i dobrze skonstruowany. Tam są różne nowatorskie, odważne pomysły, pirotechniczne efekty, przenikanie, nakładanie się obrazów. To jest bardzo zaawansowany pod względem konstrukcyjnym film.
Pierwszy raz robiłeś coś takiego? Czy takie granie do filmu jest ci bliskie?
- Zdarzało mi się, to jest czwarty albo piaty raz w życiu, kiedy akompaniowałem do filmu niemego. Dotąd wydawało się, że to nie jest mi bliskie, a dzisiaj zrozumiałem, że jednak tak - głównie przez to, że miałem dwa fortepiany w dwóch różnych "strojach". To powoduje takie wygięcie czasoprzestrzenne i przeniesienie obrazów z przestrzeni realnej do przestrzeni abstrakcyjnej. Bo też ta muzyka, którą ja dzisiaj "uprawiałem" na oczach publiczności, była mocno abstrakcyjna, głównie z tego powodu, żeby były zastosowane dwa odrębne systemy strojenia na dwóch różnych fortepianach.
Właśnie ze względu na te dwa odrębne systemy strojenia, które dają inne brzmienie instrumentowi, postanowiłeś zagrać na dwóch fortepianach jednocześnie?Pierwszy fortepian to Steinway & Sons, a ten drugi - co to za niezwykły instrument?
- To fortepian nazywany dekafonicznym, który strojony jest w systemie dziesiętnym, czyli oktawa podzielona jest na 10 równych części. W tradycyjnie strojonym fortepianie temperacja [ustalenie prawidłowego współbrzmienia poszczególnych interwałów, czyli odległości między dźwiękami - red.] jest w systemie dwunastkowym. Tu jest w systemie
dziesiętnym. To mój pomysł, żeby zrobić taki fortepian [naukowcy fortepian dekafoniczny skonstruowali specjalnie dla Możdżera - red.], bo chciałem usłyszeć system, w którym żyjemy, a żyjemy w systemie dziesiętnym.
Widzieliśmy podczas twojego występu, że kładziesz różne dziwne rzeczy na struny fortepianu, na przykład metalowe łańcuchy, perły, jakieś koraliki, szklanki, upychasz tam ręczniki. Co to za pomysł? Chodzi o to, żeby zmienić brzmienie fortepianu?
- Dokładnie tak. Jak się godzinami gra na fortepianie, to brzmienie jest uciążliwe. Jakikolwiek manewr pozwalający zmienić brzmienie instrumentu, daje pewnego rodzaju wytchnienie, poczucie ulgi, bo pianista improwizujący prędzej czy później zaczyna jednak się powtarzać. W momencie, kiedy zmienię brzmienie swojego instrumentu, nawet jak się powtarzam, to już przestaje być takie to uciążliwe, zaczyna się coś nowego, innego.
Co cię inspiruje najbardziej?
- Energia, przepływ energii mnie najbardziej inspiruje, ale inspiracją może być wszystko. Inspiracją może być uczucie, emocja, matematyka, pomysł formalny, termin, pieniądze, zrobienie dobrego wrażenia. Cokolwiek może być inspiracją, jest takie porzekadło: ten kto zaczął pracę, wykonał już połowę pracy.
Zastanawiałam się, dlaczego występujesz boso?
- Są różne wersje i zależy, które przyjmiemy. Generalnie chodzi o symbolikę tego aktu, czyli zdjęcie butów sugeruje, że jestem częścią natury, urodziłem się nagi i nagi umrę. Oprócz tego mam na ten temat różne fikuśne teorie, które czasami w przestrzeni publicznej udostępniam... Generalnie wzięło się to stąd, że kiedyś zapomniałem jednego buta na koncert i otworzywszy walizkę zorientowałem się, że mam tylko jednego buta, a już był trzeci dzwonek i musiałem wyjść na scenę, więc wyszedłem boso i tak to wszystko się zaczęło.
Niezbyt często komponujesz muzykę filmową. To cię nie interesuje, a może nie dostajesz takich propozycji?
- Jak dostaję propozycję zrobienia muzyki do filmu, to ją przyjmuję, bo mi się to podoba i chcę to robić. Praktycznie nie odmawiam. Może raz czy dwa razy odmówiłem, bo nie rozumiałem jednego filmu, na drugi nie miałem czasu. Biorę te zamówienia, ale mało ich przychodzi, czyli albo jestem za słaby, albo jestem za drogi.
A nad jakimś filmem teraz pracujesz?
- Akurat teraz będziemy robić z Daniem Bloomem muzykę do filmu Władysława Pasikowskiego. Jesteśmy już trochę rozpędzeni w tej pracy. Bloom oczekuje ode mnie jako od pianisty bardzo wielu propozycji. Lubię z nim współpracować, to jest już któryś nasz wspólny film. Daniel będzie firmował tę muzykę, bo to jest jego muzyka. Ja jestem podwykonawcą, ale na pewno będę miał wpływ na brzmienie tego filmu.
27. Przegląd Filmowy Kino na Granicy odbywa się w dniach 30 kwietnia - 4 maja 2025 roku w Cieszynie i Czeskim Cieszynie. Interia jest patronem medialnym festiwalu.