Wiatr buszujący w jęczmieniu

Wiatr buszujący w jęczmieniu
Tytuł oryginału
The Wind That Shakes The Barley
Reżyser
Ken Loach
Gatunek
dramat
Obsada
Cillian Murphy, Padraic Delaney
Produkcja
Wielka Brytania, Francja, Irlandia (2006)
Premiery
Kino 8 grudnia 2006, DVD 19 kwietnia 2007
Dystrybucja
Kino - Best Film, DVD - Best Film
Czas trwania
127 min
Wersje
2D
3,1
Oceń
Głosy
116

O filmie

Irlandzki film wielkiego brytyjskiego reżysera Kena Loacha Wiatr buszujący w jęczmieniu (The Wind that Shakes the Barley) działa jak haust świeżego powietrza, prawdy i realizmu. Przełom lat 1920-21. Po samozwańczym ogłoszeniu niepodległości Irlandia jest w niesłychanie brutalny sposób pacyfikowana przez wojska brytyjskie - film zaczyna się sceną takiej napaści na wiejski dom w poszukiwaniu broni. Jego bohaterami są dwaj bracia Damian i Teddy. Damian porzuca karierę lekarską i śladem brata wstępuje do partyzantki IRA. Drogi braci tragicznie się pokrzyżują. Traktat 1921 roku przyznał Irlandii częściową niepodległość, pozostawiając najstarszą brytyjską kolonię w ramach imperium. Teddy uznaje dalszą walkę za niepotrzebną. Damian pozostaje w IRA. Ten sam dom - ostoja partyzantów - który przed rokiem pacyfikowali żołnierze brytyjscy, teraz zostaje otoczony przez wojsko irlandzkie. Brat zabija brata. Wojna u Loacha to gra, w której przeciwnik jest przedstawiony honorowo. Jednak ta straszna gra musi się toczyć. Każda akcja wywołuje reakcję, przemoc rodzi przemoc, wet za wet, bez końca. Najcięższą próbą jest znoszenie tortur. Ale nie mniejszą moralną torturą jest zabijanie, wykonanie wyroku na zdrajcy. Damian ma już za sobą spojrzenie w twarz chłopcu, który donosił, i którego musiał z rozkazu zastrzelić. „Nie widzę wyjścia z tej wojny - pisze do narzeczonej w swoim ostatnim liście przed bratobójczym wyrokiem. - Jesteśmy potworami. Łatwo powiedzieć, przeciwko czemu występujemy, trudniej, w imię czego". Jednak nie zaprze się, nie zdradzi swoich. Film przeciwko wojnie? To za mało powiedziane. Loach nie ma w sobie nic z pacyfisty. Zrobił ten film, by z dzisiejszej perspektywy zrozumieć irlandzkich patriotów sprzed 80 lat. Wojna jest wojną, nie ma w niej dobrych i złych, ale jednak nie jesteśmy na tyle ślepi, żebyśmy nie mogli osądzić, kto za nią odpowiada. Loach chciał ocalić pierwszy szlachetny impuls, który popchnął Irlandczyków do walki, i nie dopuścić, abyśmy sądzili ich jedynie jako terrorystów. Aby mówiąc o Irlandii, przyjmować irlandzki, a nie brytyjski punkt widzenia, zdając sobie równocześnie sprawę z całego tragicznego skomplikowania ruchu wyzwoleńczego. I to się w imponujący sposób udało w tym filmie, znakomicie skomponowanym, równoważącym subiektywne punkty widzenia i epicką ideę. Wojna rozpętuje zło i zbrodnię, ale wina leży po stronie napastników - kolonialnej polityki Anglii. Jej skutków nigdy jeszcze nie pokazano na ekranie z taką ostrością. Polski widz jest zmuszony słuchać nazwisk szanowanych brytyjskich polityków - na przykład Churchilla - w zupełnie innym kontekście, z punktu widzenia ofiar polityki Imperium. Ale film ma jeszcze inny, współczesny adres - wojna domowa w Iraku. Udział w tej wojnie Ken Loach i jego scenarzysta Paul Laverty traktują jako brytyjską winę porównywalną z tamtą, irlandzką. „Biorąc pod uwagę liczbę zabitych cywili i wszystkie spustoszenia, jakie wywołała, ta wojna jest nie do obrony. Takie jest moje stanowisko, jeśli mam je wyrazić w dwóch zdaniach” - powiedział na konferencji prasowej reżyser. Tadeusz Sobolewski Gazeta Wyborcza

Obsada

Zdjęcia

Wiadomości