Oto świat Ariela: mała, nieco zaniedbana dzielnica handlowa w dolnej części Buenos Aires, gdzie włoscy sklepikarze pokrzykują przez cały dzień, Koreańczycy handlują przedmiotami spod znaku feng-shui, a stary Osvaldo nie sprzedaje niczego. Tu matka Ariela prowadzi mały sklepik z damską bielizną, a brat zajmuje się importem i eksportem. To świat oswojony i wygodny – zwłaszcza w porównaniu z ogarniającym Argentynę powszechnym chaosem.
W panującym w kraju ogólnym bałaganie wielu młodych ludzi poszukuje swoich korzeni. Nie chodzi tu jednak o poznanie własnej tożsamości, ale raczej o spełnienie biurokratycznych wymogów, po to, by uzyskać paszport kraju przodków, który umożliwi im wyjazd do europejskiego raju – miejsca, gdzie nadzieja jest wciąż żywa.
Ariel marzy o czymś więcej, niż polski paszport. Miałby do niego prawo, bo jego dziadkowie uciekli niegdyś z Polski przed Holokaustem. Ale on przede wszystkim pragnie zrozumieć… Dlaczego jego ojciec opuścił rodzinę wkrótce po narodzinach syna, aby walczyć w Izraelu? Czemu nigdy nie wrócił? Dlaczego nie poruszyło to specjalnie ani matki, ani starszego brata? Prawda jest jednak nieuchwytna. Gdy ojciec Ariela w końcu powraca, przywozi ze sobą nowe prawdy, nową historię, i wreszcie, bardzo spóźniony uścisk – utracony na tak długo.
Daniel Burman, reżyser filmu, a jednocześnie jeden z najzdolniejszych twórców argentyńskich młodego pokolenia, mówił: Chciałem pokazać drogę, która prowadzi...
Oto jedyne wyobrażenie, jakie mam o moim ojcu. Domowe nagranie, ale widać go na nim całkiem wyraźnie. Jest z wujem Eduardo, stoją za rabinem, który dokonuje...
Jury nie szczędziło też nagród filmowi "Paszport do raju" Daniela Burmana – ciepłemu obrazkowi z życia żydowskiej diaspory w Argentynie. Główny bohater...