Pełna emocji, nietypowa animowana historia. Reżyserka "Shreka" zdradza jej sekrety
"Mamy takie powiedzenie w teatrze, że gdy uczucia są duże, przytłaczające to musisz je wyśpiewać" - Vicky Jenson, reżyserka najnowszego animowanego filmu Netfliksa. Jak wyglądały prace nad produkcją? Dlaczego historia przedstawiona w "Zaklętych" była tematem tabu? O tym oraz współpracy z Alanem Menkenem oraz Rachel Zegler Jesnon opowiada w rozmowie z Interią.
"Zaklęci" przedstawiają losy Ellian, nieustraszonej córki władców Lumbrii, która musi wyruszyć w niebezpieczną podróż, aby ocalić swoją rodzinę i królestwo. Choć najnowszy film animowany reżyserki pierwszej części "Shreka", Vicky Jenson, wydaje się klasyczną baśniową opowieścią, to wrażenie szybko się rozmywa. "Zaklęci" to opowieść, która korzystając z dobrze znanego widzom repertuaru (w tym muzyki i piosenek autorstwa legendarnego Alana Menkena) przedstawia bardzo współczesną historię.
Katarzyna Ulman, Interia: Prace nad "Zaklętymi" trwały kilka lat. Jak zaczęła się twoja przygoda z produkcją i czym ujęła cię historia?
- Jak to się zaczęło? W 2017 roku spotkałam się z kierownictwem Skydance, co w tej chwili wydaje się jakby innym życiem, i David Ellison przedstawił mi tę historię w wielkim skrócie: ‘Wiesz, o czym to jest? O rodzinie przechodzącej przez bardzo trudny czas, która ostatecznie nie jest razem, ale nadal pozostaje rodziną’. Spodobał mi się ten pomysł - uważałam, że jest odważny, szczery, prawdziwy i nie był nigdy wcześniej podejmowany - przynajmniej w filmie animowanym. W kinie świetnie podjęto ten temat w "Pani Doubtfire". To właśnie chcieliśmy zrobić.
"Zaklęci" są nietypową baśniową historią. Jak podeszłaś do jej przedstawienia?
- Kiedy wpadliśmy na ten pomysł, doszliśmy do wniosku, że cała baśniowa otoczka - zaklęcie, które sprawia, że rodzice stają się potworami, a bohaterka stara się ich odczarować - będzie metaforą. Później inne wątki, i zresztą cała historia, wskoczyły na swoje miejsce, a opowieść stała się bardziej klasyczna. Piękne krajobrazy, zamki, magia, wszystkie te znajome tropy baśni i bajek - posłużyły nam, aby opowiedzieć, co - znaczy być rodziną, co jest ważne, co pomaga przetrwać rodzinie.
- Takie kwestie były podejmowane, to nie jakaś nowość, ale w animacji były dotąd tematem tabu. Wcześniej się to nie zdarzało. Dlatego właśnie świetnym sposobem, żeby nakręcić tę historię, było potraktowanie jej klasycznie, w znajomy sposób - z wykorzystaniem pięknej, epickiej muzyki i piosenek. Na początku mówisz więc: "uwielbiam tę bajkę, tę muzykę, a pod koniec - och, o mój Boże. To dokładnie jak moja rodzina. Nie mogę w to uwierzyć".
Jak wyglądała praca z Alanem Menkenem [legendarnym kompozytorem muzyki to bajek Disneya - przyp. red.]?
- Praca z Alanem Menkenem i Glennem Slaterem oraz naszym producentem muzycznym Chrisem Montaną była wspaniała - mieli nam wiele do przekazania o tym, jak stworzyć musical, jak opowiedzieć historię za pomocą piosenek - nie zatrzymujesz się po prostu w środku akcji i nie zaczynasz śpiewać. Zatrzymujesz się, tworzysz małą bańkę wokół jednej chwili i śpiewasz o tym, ale popychasz też historię do przodu. Byli naszymi przewodnikami w świecie muzyki, co było bardzo ważne - uczucia w "Zaklętych" są najważniejsze.
- Mamy takie powiedzenie w teatrze, że gdy uczucia są duże, przytłaczające to musisz je wyśpiewać. Ellian czuje się samotna, straciła rodziców, a nikt inny w całym Królestwie o tym nie wie. Jest zupełnie sama, więc śpiewa o tym, że chce, aby wszystko wróciło do normy, a ona mogła być tym, kim chce i nie musieć brać całej odpowiedzialności na siebie; być monarchinią - bo jest na to za młoda. Możliwość śpiewania o tym, co naprawdę ją boli, była idealna.
Wspaniałą kreację w "Zaklętych" tworzy Rachel Zegler.
- Ona jest naprawdę wspaniała. Poznaliśmy ją, kiedy była jeszcze nastolatką. Rachel ma niesamowitą energię, angażuje się całym sercem, chce być twoją partnerką i częścią zespołu. Zanim nagraliśmy właściwe wersje piosenek, Rachel śpiewała ich wcześniejsze wersje. Podczas pandemii, w swojej szafie, z płaszczami i swetrami wokół niej, aby uzyskać lepszy efekt i pomóc nam z dźwiękiem. Była tak zaangażowana, że zdarzało się, że płakała podczas ujęć. W jej ostatniej piosence w filmie jest moc - bo ona niczego nie powstrzymuje. Rachel jest nie tylko wspaniałą aktorką, ale i piosenkarką. Mieliśmy bardzo, bardzo dużo szczęścia, że na nią trafiliśmy. Lubię myśleć, że odkryliśmy ją mniej więcej w tym samym czasie, co Steven Spielberg.
Jesteś reżyserką "Zaklętych" i pierwszej części "Shreka". Jak wybierasz kolejne projekty? Jakie historie do ciebie przemawiają?
Szukam rzeczy, które mają coś do powiedzenia; muszę wiedzieć o czym są. Czasami masz historię, cudowną lokalizację i wielki pomysł, ale nie wiesz co chcesz przekazać. Rzadko znajdujesz to centrum. A "Zaklęci" i "Shrek" są dla mnie trochę jak yin-yang. "Shrek" był nowoczesnym zaprezentowaniem baśni - wywróciliśmy więc wszystkie oczekiwania do góry nogami i byliśmy niepoprawni. Taki rodzaj humoru był zupełnie nowy w filmach animowanych; niepoprawność pasowała do tej historii.
- Mamy przecież ogra, który staje się bohaterem; kogoś kto nie myśli, że potrzebuje miłości, ale tę miłość znajduje. "Zaklęci" mają inne zakończenie, nietypowe dla bajek. Rodzice Elliany nie są na końcu razem, ale nadal są rodziną. To nie jest szczęśliwe zakończenie, którego chciała nasza bohaterka, ale takie, które musiała dostać, ponieważ takie są nasze dzisiejsze historie. Myślę, że w tym sensie te dwie produkcje są odbiciem lustrzanym.
Jakie były największe wyzwania przy tworzeniu "Zaklętych"?
- Kręciliśmy ten film na dwóch kontynentach i z dziewięciogodzinną różnicą czasu. Przetrwaliśmy światową pandemię i przez długi czas nie mogliśmy być razem w tym samym pomieszczeniu, ale w zabawny sposób sprawiło to, że wszystko było trochę bardziej kameralne - mogłam widzieć artystów, każdego z osobna. Kiedy w końcu pojechałam do Los Angeles było wspaniale znowu pracować ze wszystkimi. Jednak, szczerze mówiąc, jednym z największych wyzwań było to, jak opowiedzieć tę historię i pozostać być wobec niej uczciwym i pełnym szacunku. To jednak rozrywka, a zabawne rzeczy dzieją się i w trudnych czasach. Ludzie śmieją się na pogrzebach, kiedy opowiadane są zabawne historie - to wszystko jest częścią naszego życia. Musieliśmy się upewnić, że mamy równowagę pomiędzy zabawnymi elementami i prawdą.
Czy animacja pozwala na większą wolność twórczą niż produkcja aktorska?
- Animacja jako rodzaj mediów pozwala na ogromną eksplorację wyobraźni, jednak co wydaje mi się najważniejsze - i w takich produkcjach, jak i w filmach aktorskich potrzebujemy po prostu więcej oryginalnych historii. Jestem wyczerpana ilością sequeli, franczyz, superbohaterów, którzy pojawiają się później gościnnie w takiej i takiej produkcji. To nie jest złe, to jest fajne, ale potrzebujemy więcej opowieści, które eksplorują inne aspekty bycia ludźmi. To nie nowy aspekt - bycie rodziną - pomocne jest mieć to na ekranie. O tym właśnie jest sztuka - o przesuwaniu granic i eksplorowaniu nowych opowieści.
Zobacz też: Intrygująca opowieść o sztucznej inteligencji. Nowy film uznanej polskiej reżyserki