Paweł Domagała w filmie "Za duży na bajki 2": To było moje marzenie
Jego obecność na ekranie od razu wnosi uśmiech na twarzach widzów. Czy tak samo stanie się w filmie "Za duży na bajki 2"? Paweł Domagała dołączył do obsady młodzieżowego hitu, którego druga część niedługo zagości na ekranach.
Zakończono już zdjęcia do filmu "Za duży na bajki 2". Ekipa pracowała głównie, choć nie tylko, w Zakopanem i w samym sercu Tatr. Działo się dużo. Przygód nie brakowało. Efekty zobaczymy na ekranie za kilka miesięcy. Do obsady wrócili ulubieńcy publiczności: młodzi aktorzy Maciej Karaś, Amelia Fijałkowska i Patryk Siemek. Widownię ponownie wciągać w intrygę będą Karolina Gruszka i Dorota Kolak. W życiu paczki zjawi się również nowa postać - Piotr. Wcielający się w bohatera Paweł Domagała opowiada Interii o pracy na planie i próbach wkupienia się Piotra w łaski Tereski, a przede wszystkim ciotki Mariolki.
"Za duży na bajki" podbił polskie ekrany (duże i małe), odpowiadając - z nawiązką - na zapotrzebowanie na rodzime kino familijne. Film obejrzało 334 tysiące widzów. Bo przecież kto nie kocha bajek...
Dagmara Romanowska, Interia: Czy jesteś już za duży na bajki?
Paweł Domagała: - Nikt nie jest za duży na bajki.
Musiałeś oglądać pierwszą część filmu...
- I dlatego cieszę się, że gram w drugiej. To jest jeden z ulubionych filmów mojej córki. Nie miałem żadnych wątpliwości.
Czyli córka wysłała cię na casting?
- Tym razem udało mi się bez castingu, ale bardzo się cieszyłem, jak Kriss [Kristoffer Rus, reżyser sequela - przyp. red.] zaproponował mi rolę Piotra. Nie miałem chwili zawahania.
To nowa postać w świecie "Za dużego na bajki". Bez spoilerów, ale czy możesz opowiedzieć, kim jest twój bohater?
- Piotr jest nowym partnerem Teresy i ma trudne zadanie, bo musi wkupić się w rodzinę. Zaakceptować musi go nie tylko Waldek, ale przede wszystkim ciocia Mariola. Przecież to ona jest głową tej rodziny.
Z ciocią Mariolką będzie chyba największe zamieszanie? To charakterna bohaterka.
- Jest ciocia Mariola, jest zabawa. Bez dwóch zdań. Ale co i jak dziać się będzie - to zapraszam do kina. Mogę zdradzić tylko, że "Za duży na bajki 2" opowie o rodzinie, o relacjach w niej, o tym, czym jest ojcostwo. Myślę, że to historia, która będzie mogła stać się trampoliną do wielu fajnych rozmów rodziców i dzieci.
To też historia o rodzinie patchworkowej. Nie jest może ona standardem, ale na pewno staje się coraz częściej spotykanym modelem rodziny.
- Częściej, ale mam nadzieję, że jednak standardem nie będzie. "Za duży na bajki 2" to przede wszystkim pełna miłości i wdzięku opowieść o relacjach. I o tym, że to nie więzy krwi, ale właśnie miłość jest tym, co najbardziej sprawia że jesteśmy rodziną.
Rodzina to jedno. Ale "Za duży na bajki" to też przygoda. Będzie jej równie dużo, co w pierwszej części?
- Jeszcze więcej!
Widzowie się ucieszą, a dla aktorów - czy wiązały się z jakimiś wyzwaniami?
- Powiem tylko tyle: akcja dzieje się w górach, więc przygoda musi być. Ale nie chcę psuć zabawy. Gdybym dziś powiedział za dużo, widzowie by mi tego nie wybaczyli.
No dobrze, ale wiem, że na planie są kaskaderzy.
- Są, ja jestem jak Tom Cruise. Wszystkie najtrudniejsze numery wykonuję sam. Producenci, reżyser, starają się mnie od tego odwieść. Paweł, możesz zginąć - mówią. Śmieję się im w twarz i robię swoje. Warto na to zwrócić uwagę... Nie! Żartuję. Akurat takich spektakularnych scen ja nie mam, ale inni aktorzy na pewno będą mieli w tym temacie coś do powiedzenia. Najbardziej "kaskaderską" postacią jest oczywiście ciocia Mariola. Chociaż, ja musiałem pogłaskać konia, a muszę przyznać, że boję się tych zwierząt.
A jak gra ci się z dzieciakami?
- Rewelacja. Uwielbiam pracować z dzieciakami. Maciek, Patryk i Amelka - nie dość, że są bardzo zdolni, to są jeszcze bardzo dobrze wychowani. Samo przebywanie z nimi jest dla mnie budujące i inspirujące. Są antytezą dla tych wszystkich dziadersów, którzy gadają: "O jaka ta młodzież teraz okropna". Nie jest okropna! Są naprawdę wspaniali. Jestem bardzo zbudowany ich postawą, osobowościami, ich talentem i podejściem do pracy. Są niesamowici.
Dziecięcy widz wyłapie każdy fałsz na ekranie, a czy taki jest też dziecięcy aktor?
- Dzieciaki mają szósty zmysł, radar ustawiony na prawdę. Granie z nimi też takie jest - jeżeli udajesz, zjedzą cię. To widać, nie ma miękkiej gry.
Czego aktor z doświadczeniem może się od nich nauczyć?
- Od młodych aktorów można wziąć bardzo dużo. Z założenia do każdej pracy podchodzę tak, jakbym nic nie umiał i byłaby to w ogóle moja pierwsza rola. Z dzieciakami z jednej strony żyjemy trochę w innych światach, a z drugiej - w tym samym. Obserwuję, jak się po nim poruszają, jak sobie w nim radzą. Mimo wszystko mamy te same wartości i te same marzenia, tylko może środki wyrazu i narzędzia, którymi dążymy do celu się zmieniły.
- Poza tym w każdym zawodzie potrzebna jest cały czas radość i zaskoczenie związane z jego wykonywaniem. Ważne, żeby niezmiennie była to nasza pasja. Super jest obserwować, jak oni są tym wszystkim nieustannie zaskoczeni, jaką radość im to sprawia. Fajnie jest spojrzeć na pracę ich oczami. Dla mnie to bardzo duża nauka.
A jak to jest z tymi bajkami - wrócę do nich. Wyrastamy z nich, bo szukamy prawdy, a może...
- Jestem fanem bajek i uważam, że zarówno one, jak i filmy dla młodzieży, są jednocześnie filmami dla dorosłych. Często są prawdziwsze, bardziej szczere - tak jak "Za duży na bajki". Dlaczego? Ponieważ opowiadają o prawdziwych relacjach. Bajki nie są nieprawdziwe, dlatego, że pojawia się w nich smok. Są prawdziwe, ponieważ udowadniają, że tego smoka, jeżeli jest straszny, można pokonać.
- Jak się zastanowię, to myślę, że bajki to mój ulubiony gatunek. Cieszę się, że w Polsce powstała przestrzeń dla kina familijnego na poziomie "Za dużego na bajki". I było moim marzeniem, żeby w takim filmie zagrać. Nie ma wielu produkcji, które pozwalałyby na to, żeby dwa pokolenia mogły sobie usiąść, wspólnie oglądać, cieszyć się z seansu. A tu - można się razem wzruszyć i potem pogadać, wobec czego - polecam.