Reklama

Marta Stalmierska: Jak się z czymś nie zgadzam, to mówię o tym [wywiad]

Już dawno w polskim kinie nie było takiego talentu. Jest szczera, bezkompromisowa, bezpośrednia i przy tym niezwykle zdolna. Na ekranie przykuwa uwagę. To współczesna dziewczyna, która wie czego chce i - co równie ważne - z pewnością wie również, czego nie chce. "Nie wiem, czy to buntowniczość. (...) Nie lubię po prostu robić rzeczy wbrew sobie i jak się z czymś nie zgadzam, to mówię o tym" - stwierdza w rozmowie z Interią.

Już dawno w polskim kinie nie było takiego talentu. Jest szczera, bezkompromisowa, bezpośrednia i przy tym niezwykle zdolna. Na ekranie przykuwa uwagę. To współczesna dziewczyna, która wie czego chce i - co równie ważne - z pewnością wie również, czego nie chce. "Nie wiem, czy to buntowniczość. (...) Nie lubię po prostu robić rzeczy wbrew sobie i jak się z czymś nie zgadzam, to mówię o tym" - stwierdza w rozmowie z Interią.
Marta Stalmierska na spotkaniu po projekcji filmu "Braty" na festiwalu Kino na Granicy, fot. Norbert Burkowski /materiały prasowe

W ubiegłym roku skończyła Wydział Aktorski w łódzkiej Filmówce, a już ma na koncie kilka naprawdę udanych występów kinowych. W 2022 roku zdobyła nagrodę za debiut aktorski na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za role w dwóch produkcjach: "Apokawixa" Xawerego Żuławskiego i "Johnny" Daniela Jaroszka. Na ekranach kin można ją teraz oglądać w filmach "Wyrwa" Bartka Konopki i "Braty" Marcina Filipowicza, a na premierę czeka "Hela" Anny Kasperskiej. Marta Stalmierska brawurowo wkroczyła do polskiego kina.

Reklama

Anna Kempys, Interia: Festiwal Kino na Granicy pokazał w tym roku pięć filmów z twoim udziałem: "Apokawixa", "Braty", "Wyrwa", "Johnny" i Hela" - to chyba rekord! Któryś jest dla ciebie szczególnie ważny, bliski?

Marta Stalmierska: - Nie jestem w stanie wyróżnić jednego. Każdy film dawał mi możliwość spotkania super ludzi, a także nowe zadania... i każdy też mnie czegoś nauczył. Miałam to szczęście, że pracowałam z dobrymi reżyserami. Wiem już, że to nie jest takie oczywiste.

W "Heli" zagrałaś swoją pierwszą główną rolę - jesteś prawie cały czas na ekranie. Jak trudne to było dla ciebie doświadczenie?

- Jest to moja pierwsza wiodąca rola. Marzyłam o tym, żeby stworzyć właśnie bohaterkę pierwszoplanową, no i cóż.... Czułam się w tym zadaniu bardzo dobrze. Podwójnego skupienia wymagały ode mnie sceny z moją "siorą" filmową Zuzką, bo Martynka Zozula to totalnie energiczna dziewczynka, której wszędzie pełno i nie chciałam jej tego zabierać.

W jednym z wywiadów powiedziałaś: "Interesują mnie, jakie granice jako aktorzy możemy przekraczać". Jakie są twoje granice i czy one w ogóle są?

- To ciekawe, bo myślę, że jakbym wiedziała, gdzie są, to by mnie to w ogóle nie kręciło. Chodzi o tą niewiadomą, chodzi o podróż w nieznane...

Piszą o tobie: "butna, charakterna, chropowata" i takie są też twoje bohaterki. Lubisz takie postaci? To też twoje osobiste cechy?

- Nie wiem, ja tam siebie uważam za spolegliwą, pokorną i cichą dziewczynę [śmiech - red.]. Oczywiście, że tak, jestem częścią każdej postaci, którą tworzę. Wychodzenie poza normę, brak zgody mnie kręcą i najchętniej grałabym tylko takie dziewczyny, ale wiem, że dla rozwoju własnego muszę przekroczyć strefę komfortu i zmieniać swój wizerunek. Zagrać teraz ułożoną osobę z klasą i dobrymi manierami - to by było coś.

Ze szkoły teatralnej w Warszawie wyrzucono cię już po pierwszym roku "za niesubordynację". Potem trafiłaś do Filmówki w Łodzi, a tam - jak sama powiedziałaś: "Balansowałam cały czas nad przepaścią". Skąd w tobie taka buntowniczość? Myślisz, że to pomaga w zawodzie aktora?

- Szkoła to osobny temat, nigdy nie było mi z nią po drodze. Raczej zamykałam się zawsze ze swoimi myślami i tworzyłam sobie swój wewnętrzny świat, co teraz jest dla mnie bardzo cenne, bo czasem sobie do niego uciekam. Nie wiem, czy to buntowniczość. Nie robiłam nic na siłę albo żeby komuś pokazać jaka jestem fajna. Nie lubię po prostu robić rzeczy wbrew sobie i jak się z czymś nie zgadzam, to mówię o tym.

Mówi się, że w szkołach artystycznych faworyzuje się chłopaków - to też twoje doświadczenie? Uważasz, że ten zawód jest bardziej wymagający dla kobiet niż dla mężczyzn?

- Nie wiem czy wymagający, ale denerwuje mnie to, na przykład, jak kolega z podobnym dorobkiem artystycznym ma dwa razy większą stawkę ode mnie. Dlaczego? Myślę też, że chłopcy są mniej liczni i mam wrażenie, że akceptuje się ich takimi jakimi są. Z dziewczynami wiele osób, szczególnie kobiet profesorek (czego totalnie nie rozumiem), ma problem i stara się za wszelką cenę je zmienić albo jak to się mówi "złamać", tłumacząc właśnie, że kobiety mają dużo gorzej w tym zawodzie i... że musimy być silne.

Agnieszka Holland powiedziała mi, że zagrałaś w jej nowym filmie "Zielona granica". Mogłabyś opowiedzieć o swojej bohaterce i o tym, jak wyglądała praca na planie?

- Jest to epizod i nie wiem, czy można tu mówić o roli, ale gram aktywistkę Ulę. Podjęłam się tego, przede wszystkim dlatego, że chciałam zobaczyć, w jaki sposób pracuje Pani Agnieszka. No i oczywiście ze względu na ważną tematykę, którą poruszamy. Dla mnie praca na tym planie to była przyjemność, mogłabym tak pracować zawsze, nie mówiąc już o tym jaką świetną intuicję ma Pani Agnieszka w dobieraniu ludzi, z którymi pracuje. Moim zdaniem to jest cudowna umiejętność, pewien rodzaj geniuszu, z którym jakimś cudem udało mi się chociaż trochę popracować, ale ciągle żałowałam, że nie mogę więcej.

Czego nie lubisz w kinie? A co cię pociąga?

- Nie lubię w kinie miałkości, flegmy, nijakości. Nie lubię ustawionych, sztywnych kadrów, zrobionych bohaterów. Cenię w kinie autentyczność, naturalność, swobodę, niedoskonałość i nieprzewidywalność.

Dotąd pojawiłaś się w jednym serialu "Skazana". To celowa strategia? Unikasz seriali czy po prostu nie było ciekawych propozycji?

- Skazana to "spoko" serial i dlatego też podjęłam się zagrania roli Shiby. Być częścią dobrego kilku odcinkowego serialu zawsze fajnie.

Jakie są twoje najbliższe artystyczne plany? Zaczynasz pracę nad nową fabułą, serialem?

- O rolo! Ekstra super hiper rolo, przyjdź do mnie, przyjdź!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kino na Granicy 2023
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy