Reklama

"Kontakt z przyrodą jest mi niezbędny do życia"

Jest jedną z bardziej eleganckich i dystyngowanych dam polskiego kina. Trzymająca się z dala od twórczości serialowej, przyjęła jednak rolę w 13-odcinkowej produkcji telewizyjnej 'Piątek", gdzie wystąpi u boku Katarzyny Figury i Rafała Królikowskiego.

W związku ze zbliżającymi sie wakacjami, Danuta Stenka opowiedziała o powodach przyjęcia roli w serialu telewizyjnym, o potrzebie ciszy oraz o najbliższych urlopowych planach.

Rozmowę przeprowadziła Emilia Chmielińska

Reklama

Gra Pani w nowym serialu telewizji polskiej "Piątek". Może Pani zdradzić coś więcej na temat tej roli?

Danuta Stenka: Przyznam, że tak naprawdę nie wiem jaka to rola. Po raz pierwszy tak mnie zaskoczono. Po przyjęciu przeze mnie scenariusza, po podpisaniu umowy, pozbawiono ją dość istotnego elementu, który miał poważny wpływ na losy postaci i na atrakcyjność roli. W związku z tym ja sama jestem jednym wielkim znakiem zapytania. Mogę powiedzieć tyle: gram psychoterapeutkę, matkę dwóch dorosłych córek, którą poznajemy w chwili kiedy ostatecznie rozstaje się z mężem. O ironio, w tym samym czasie i miejscu spotyka swoją wielką miłość z dawnych lat.

Nie rozpieszcza Pani swoich widzów graniem w serialach. Co zadecydowało o tym, że jednak przyjęła Pani tę propozycję?

Danuta Stenka: Losy tej postaci i reżyser, Ryszard Brylski, z którym nigdy dotąd nie miałam okazji się spotkać.

-Czy ten serial stanowi zakończoną historię, czy będzie ciągnął się bardzo długo?

Danuta Stenka: Nie mam zielonego pojęcia. W tej chwili serial składa się z 13-tu odcinków. Ale nie jest to zamknięta historia, więc istnieje możliwość jej rozwinięcia.

Dużo scen w tym serialu kręconych było w centrum handlowym. Czy na co dzień też Pani je odwiedza?

Danuta Stenka: Nie. Po prostu nie chadzam na co dzień po sklepach. Raz na ruski rok, kiedy mam nóż na gardle i potrzebuję butów do jakiejś sukienki czy sukienki do jakiejś torebki, wpadam do centrum, bo tam mam wszystkie sklepy pod ręką. Znalazłam się kiedyś w sytuacji jak z koszmaru. W jednej z warszawskich galerii zaparkowałam samochód na którymś z poziomów i zamyślona nie zwróciłam uwagi na oznaczenia. Powrót był straszny. Po zakupach, śpiesząc się na spektakl, nagle uświadomiłam sobie, że nie wiem gdzie jest mój samochód, moje wyjście… Nie zapamiętałam ani piętra, ani sklepu, przy którym weszłam do tego molocha. Biegałam jak zwierzę w klatce, obijając się o nic nie mówiące mi wyjścia i chyba tylko zwierzęcym instynktem udało mi się trafić na moje auto.

Serial jest opowieścią o ludziach żyjących w wielkim mieście. Czy pani lubi życie w dużym mieście, takim jak chociażby Warszawa, czy raczej Pani od niego ucieka?

Danuta Stenka: Jestem wiejskim dzieckiem więc moim środowiskiem naturalnym jest raczej ogród, nie zatłoczona ulica. Kontakt z przyrodą jest mi niezbędny do życia. Pęd i zgiełk wielkomiejski rozstrajają mnie. Pamiętam kilka takich lat z przystankiem autobusowym pod moim łóżkiem i autobusami przejeżdżającymi po mojej głowie. Szczęśliwie teraz mieszkam na obrzeżach miasta. Co prawda ostatnimi czasy jestem gościem w domu, ale już choćby fakt, że mogę zakończyć dzień i rozpocząć nowy w ciszy, z ćwierkającymi ptakami, z okiem zawieszonym na zieleni znaczy dla mnie bardzo wiele.

Pani nowa bohaterka jest psychoterapeutkę. Czy w życiu prywatnym ludzie często zwracają się do Pani ze swoimi problemami?

Danuta Stenka: Nie jakoś szczególnie często, ale jeśli zdarzają się takie sytuacje jestem, myślę, nienajgorszym adresem. Chyba umiem słuchać, nie męczy mnie, nie nudzi słuchanie. A przede wszystkim jestem bezpiecznym partnerem gęstych, głębokich rozmów czy zwierzeń. Mam pewną zaletę, wypracowaną przez lata - umiem zachować tajemnicę. Często nawet nie proszona o to. Po prostu uznaję, że lepiej byłoby dla tej osoby gdyby to co usłyszałam nie poszło dalej.

Czy także partnerem do pogadania dla swoich dorastających córek?

Danuta Stenka: Przede wszystkim dla nich. Ich małe-wielkie problemy roztrząsamy najczęściej. Ostatnio również sercowe… A co najważniejsze lubimy ze sobą rozmawiać. Nie mówić do siebie a właśnie rozmawiać ze sobą.

Jest pani bardzo zapracowana - znajdzie pani czas na wakacje?

Danuta Stenka: Nie będą to długie wakacje, zaledwie dwa tygodnie. Ten czas zarezerwowałam dużo wcześniej, może troszkę pod naciskiem mojego męża. I chwała Bogu, bo wszystko wskazuje na to, że pewnie bym już bym go nieświadomie roztrwoniła.

Czekają Panią dalekie wojaże?

Danuta Stenka: Nie. Spędzę ten czas z rodziną w Polsce. Właściwie szerokość geograficzna nie ma tu większego znaczenia. I nieistotne jest czy będzie słońce czy deszcz ważne żebyśmy się po prostu z sobą nabyli.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy