Kate McKinnon i Leslie Jones o "Ghostbusters": To będzie dla widzów świetna zabawa
Nowa, kobieca wersja jednego z hollywoodzkich klasyków lat 80. XX wieku - "Ghostbusters. Pogromcy duchów", 15 lipca debiutuje na ekranach polskich kin. Na premierze w Londynie dziennikarz RMF FM Bogdan Frymorgen spotkał się z aktorkami, grającymi główne role w tej produkcji.
Bohaterki filmu "Ghostbusters" - Erin Gilbert (Kristen Wiig) i Abby Yates (Melissa McCarthy) są autorkami książki o duchach. Jednak ich praca zostaje wyśmiana przez naukowców. Czas rewanżu nadchodzi. Kiedy duchy opanowują Manhattan, Abby i Erin oraz ich przyjaciółki - Jillian (Kate McKinnon) i Patty (Leslie Jones) wkraczają do akcji. Towarzyszy im przystojniak Kevin (Chris Hemsworth).
Na premierze w Londynie dziennikarz Bogdan Frymorgen RMF FM spotkał się z aktorkami Kate McKinnon i Leslie Jones.
Bogdan Frymorgen: Wchodząc do hotelu, by przeprowadzić z wami wywiad minąłem grupę fanów, którzy w strugach deszczu czekali, żeby choć spojrzeć na was przez chwilę. Taką popularnością w Wielkiej Brytanii cieszą się "Ghosbusters". Wasz film jest zresetowanym, odświeżonym starym pomysłem. Jak myślicie widzowie zareagują na taką propozycję?
Kate McKinnon: - Obejrzałam nasz film i bardzo mi się podoba, a wierz mi, jestem bardzo surową krytyczką.
Leslie Jones: - Kate nie ogląda wielu filmów. Kiedyś mnie zmusiła do małego maratonu. Wybiera bardzo konkretne propozycje. Jeśli mówi ze coś jest dobre, to jest to na pewno dobre.
Na ekranie łączy was niezła chemia - cztery mocne bohaterki, kobiety - jak wam się to udało?
Kate McKinnon: - To była dla nas zupełnie naturalna reakcja. Ja przyjaźnię się od lat z Leslie, a Kirsten i Melissą są także od dawna kumpelkami. Więc na planie nie miałyśmy ze sobą żadnego problemu. Myślę, że łączy nas prawdziwa przyjaźń, która widoczna jest na ekranie. To bardzo autentyczne uczucie.
Jak reagujecie na te zarzuty przedpotopowych trolli, którzy zarzucają wam, ze w tym filmie za dużo jest kobiet, że zbrukaliście ich wspomnienia o męskim oryginale?
Leslie Jones: - Przedpotopowe trolle - to niezłe słowo, zaraz, zaraz ile ma sylab? Ja bym użyła innego: frajerzy. Jeśli Wasze dzieciństwo zostało zniszczone filmem, który właśnie zrobiliśmy, to znaczy ze rodzice za bardzo na was chuchali.
Kate McKinnon: - Ludzie chodzą do kina po to, żeby oglądać bohaterów lub bohaterki, którzy walczą o lepszy świat i sami zmieniają się przy okazji. I o tym dokładnie jest nasz film. Maszerujcie do kina i bawcie się dobrze. Tym bardziej, że specjalnie dla tradycjonalistów na ekranie pojawiają się Bill Murray i Dan Aykroyd, którzy zagrali w oryginalnych "Ghosbustersach".
Leslie Jones: - Składamy w ten sposób hołd pierwowzorowi. Nasz reżyser Paul Fieg go uwielbia. Zadbał o to, żebyśmy oddały mu należny szacunek. Zarówno postaciom jak i fabule. To naprawdę będzie dla widzów świetna zabawa.
Jak czułyście się wyrzucając Billa Murray’a przez okno, mam nadzieje, że nie zdradzam za dużo...
Kate McKinnon: - Bill jest legendą kina i prawdziwą ikoną. To było niezwykle uczucie móc z nim pracować w jednym pomieszczeniu. Czasami musiałam się szczypać, żeby samej w to uwierzyć.
On tam był, ale duchów nie było. Jak trudne to było dla was - grać wyobrażając sobie, że jesteście otoczone zjawami, których przecież w rzeczywistości nie ma.
Leslie Jones: - To nie było takie trudne, bo zamiast zielonych ekranów i efektów specjalnych maiłyśmy przed sobą ludzie pokrytych światełkami. Więc wiedziałyśmy dokładnie, co w efekcie końcowym dzieje się na ekranie.
Kate McKinnon: - Reżyser, Paul Fieg, chciał koniecznie żebyśmy w scenach z duchami miały możliwość autentycznej interakcji. Po dodaniu w produkcji specjalnych efektów specjalnych naprawdę jest się czego bać.