Reklama

Karolina Gruszka: W wyjątkowej roli

Jest piękna i bardzo utalentowana. Niedawno weszła na plan międzynarodowej produkcji "Maria Curie", w której zagra polską noblistkę. Karolina Gruszka opowiada o tej niezwykłej roli oraz kolejnych zawodowych planach.

Jest piękna i bardzo utalentowana. Niedawno weszła na plan międzynarodowej produkcji "Maria Curie", w której zagra polską noblistkę. Karolina Gruszka opowiada o tej niezwykłej roli oraz kolejnych zawodowych planach.
Karolina Gruszka nie narzeka w ostatnim czasie na brak interesujących propozycji aktorskich /Jordan Krzemiński /AKPA

Jak przygotowywała się pani do zagrania Marii Skłodowskiej-Curie?

Karolina Gruszka: - Są biografie, zachowało się dużo korespondencji, listów do niej i o niej. Z tego można zbudować sobie jej obraz. Dowiedziałam się o tym, że zagram Marię Skłodowską-Curie w marcu i od tego czasu intensywnie zaczęłam przygotowania. Zrezygnowałam z innych projektów, by móc skupić się jedynie na tym wyzwaniu.

Kim ona jest dla pani?

- Jej życiowa postawa sprawiła, że zastanawiam się, czy stać mnie na taką wewnętrzną wolność. Chciałabym, aby to był film o kobiecie, która ma w sobie odwagę, potrafi żyć z pasją. Jej determinacja jest inspirująca.

Reklama

Nie sposób opowiedzieć całego życia tak wybitnej postaci w kilkadziesiąt minut. Jaką historię opowiada zatem Marii Noelle w swoim filmie?

- Wszystko zaczyna się od pierwszego Nobla, którego Maria otrzymała razem z mężem, a kończy na drugim Noblu. W międzyczasie dużo się dzieje w jej życiu prywatnym. Pierre ginie w wypadku, a Maria po okresie żałoby poznaje Paula Langevina, wybitnego fizyka, z którym przeżywa drugą miłość. Miłość, która, niestety, kończy się skandalem na cały świat. Okazuje się, że Paul nie wytrzymuje presji i wraca do żony. Historia pełna pasji, marzeń, namiętności, wielu momentów radości i triumfu, ale także smutku i porażki.

Była w niej nuta szaleństwa?

- Jej szaleństwo polegało na tym, że nigdy się nie podporządkowywała. Jeśli w coś wierzyła i na coś miała ochotę, to po prostu to robiła i nie myślała o konsekwencjach. Po śmierci męża jako pierwsza kobieta przejęła po nim katedrę na uczelni, zdecydowała się na romans i była gotowa zmierzyć się ze wszystkimi gromami, jakie na nią spadły, a w czasie I wojny światowej wyjechała na front pomagać rannym żołnierzom. Była kobietą o niezwykłej odwadze, charyzmie i pasji życia.

Jak to jest odbierać nagrodę Nobla?

- Myślę, jakie to było dla niej uczucie, ale Curie chyba nie była osobą, która przywiązywała wagę do tego wydarzenia. Świadczyć może o tym fakt, że po pierwszego Nobla pojechali z Pierrem po jakimś roku. Wcześniej nie mieli czasu.

Jakie są pani najbliższe plany zawodowe?

- Z moim mężem Iwanem Wyrypajewem przygotowuję nowy spektakl na podstawie jego tekstu. To koprodukcja warszawsko-krakowska. Pracujemy na deskach Teatru Powszechnego. Premiera planowana jest na grudzień podczas krakowskiego festiwalu teatralnego "Boska Komedia".

Rozmawiała Beata Banasiewicz.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Karolina Gruszka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy