"Cząstki kobiety": Twórcy o filmie
"Sztuka ma dla widza leczniczą moc. Kiedy trafisz na prawdziwe dzieło - choćby nawet prowokacyjne - jest trochę tak, jakbyś znalazł środek uśmierzający ból" - mówią Kornel Mundruczo i Kata Weber, twórcy "Cząstek kobiety". Ich film 7 stycznia zadebiutował na Netfliksie.
Najnowszy film pary węgierskich twórców, znanych m.in. z "Księżyca Jowisza" i docenionego w Cannes "Białego Boga", nawiązuje do spektaklu pod tym samym tytułem, który Kornel Mundruczo i Kata Weber zrealizowali w TR Warszawa. Na ekranie zamiast mieszkających w Warszawie Mai i Larsa widzimy młodą bostońską parę - Marthę (Vanessa Kirby) i Seana (Shia LaBeouf). On pracuje na budowie mostów, ona - w przeszklonym biurze, gdzie koledzy organizują jej baby shower. Będąca w zaawansowanej ciąży kobieta decyduje się na poród w domu. Wybiera zaufaną położną, jednak kiedy nadchodzi moment rozwiązania, w jej miejsce pojawia się nieznana wcześniej bohaterce Eva (Molly Parker). Kobieta zebrała już doświadczenie zawodowe i Martha postanawia jej zaufać.
Przez blisko 25 minut oglądamy akcję porodową. Kiedy pojawiają się niespodziewane komplikacje, Sean wzywa pogotowie. Niestety, zanim ratownicy zdążą przyjechać na miejsce, noworodek umiera. W kolejnej sekwencji towarzyszymy bohaterom w żałobie. Poznajemy mamę Marthy (Ellen Burstyn), dla której śmierć wnuczki to kolejna życiowa trauma, jej siostrę Anitę (Iliza Shlesinger) i kuzynkę prawniczkę (Sarah Snook).
Światowa premiera "Cząstek kobiety" odbyła się podczas tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Pokazywany w konkursie głównym obraz przyniósł Kirby nagrodę dla najlepszej aktorki.
"Wierzę, że ten film zachęci widzów do rozmowy i wspierania kobiet, ojców i rodzin, które straciły dziecko. Mam nadzieję, że w obecnym czasie, kiedy znacznie łatwiej dostrzega się różnice niż podobieństwa, ta historia pomoże nam się odnaleźć. Pokaże, że nie jesteśmy sami, nawet jeśli czujemy się samotni. Możemy połączyć się z innymi poprzez ból, a samo to połączenie leczy" - mówiła Kirby, odbierając statuetkę.
Kiedy pracowaliście nad spektaklem w TR Warszawa, wiedzieliście już, że przerodzi się w film?
Kornel Mundruczo, reżyser: - Nie, choć te dwa scenariusze rozwijały się właściwie równolegle. Bardzo ucieszyłem się z szansy, jaką dał mi Grzegorz Jarzyna, proponując współpracę z niesamowitym zespołem TR Warszawa. Postanowiliśmy dać im ten materiał, bo czuliśmy się przy nich absolutne bezpieczeństwo. To opowieść, która nie potrzebuje wielkiej wizji, ciężkiej formy - ani w teatrze ani w kinie. Liczy się natomiast autentyzm. Tę jakość znajdziemy w spektaklu TR Warszawa i - moim zdaniem - widać ją również w filmie.
Kata Weber, autorka scenariusza: - Początkowo nie miałam zamiaru pisać scenariusza, ale znalazłam swoje notatki opisujące scenę kolacji, podczas której matka i córka poruszają ważne tematy. Poczułam potrzebę, żeby się tym podzielić. Ta historia zawiera kilka aspektów, które są dla mnie bardzo osobiste. Wiem, co to znaczy żyć w rodzinie osoby ocalałej z Holokaustu. Wiem też, jak z pokolenia na pokolenie staramy się radzić sobie z tą traumą, przekazujemy sobie określone wzorce. Mam tu na myśli wpajany perfekcjonizm, poczucie, że trzeba być doskonałym, idealnie wtapiać się w otoczenie, nie odstawać od innych. Chciałam stworzyć postać, która ten schemat przełamie, będzie potrafiła znaleźć własne odpowiedzi, osobną drogę. Oczywiście, "Cząstki kobiety" mogą też być odbierane jako opowieść o macierzyństwie i matce. Opowiadam w nich o izolacji, samotności, a w pewnym sensie także o moim nienarodzonym dziecku i o wszystkich ludziach, którzy stracili w życiu kogoś bliskiego.
Kornel Mundruczo: - Kiedy przeczytałem w notatniku dialogi, zatytułowane "Cząstki kobiety", zachęciłem Katę, by napisała scenariusz. Zarówno w spektaklu, jak i w filmie, nie ukazujemy naszych doświadczeń w skali jeden do jednego, ale i tak jest to najbardziej osobista historia, jaką kiedykolwiek stworzyliśmy. Główna bohaterka naszego filmu, Martha, to niezwykle silna, inteligentna kobieta, która przełamuje wzorce przekazywane w rodzinie z pokolenia na pokolenie, aby przetrwać. Ona nie chce zemsty. Uważam, że to wspaniałe przesłanie.
Pokazujecie, że każdy z nas ma prawo przeżywać żałobę po swojemu. Wierzycie, że kino może pomóc widzom uporać się z różnymi stratami, lękami, tęsknotami?
Kornel Mundruczo: - Moim zdaniem sztuka ma dla widza leczniczą moc. Kiedy trafisz na prawdziwe dzieło - choćby nawet prowokacyjne - jest trochę tak, jakbyś znalazł środek uśmierzający ból. Dlatego dusza tak bardzo potrzebuje kontaktu ze sztuką. "Cząstki kobiety" dotykają tematu tabu. Ludzie zazwyczaj nie chcą rozmawiać o odchodzeniu, śmierci swoich najbliższych. A utrata dziecka to jeszcze większe tabu. Nikt nie chce o tym mówić. Dzielimy się naszym doświadczeniem, które - choć dalekie od filmu - dotyczy nienarodzonego dziecka. I nawet ja w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że o tym ze sobą nie rozmawialiśmy. Stało się, nastąpiła cisza, a później zobaczyłem notatki Katy i zachęciłem ją, by je rozwinęła. To wystarczyło. Według mnie, tabu są szkodliwe dla społeczeństwa. Trzeba się z nimi zmierzyć.