Reklama

Córka Ewy Błaszczyk i Jacka Janczarskiego wspomina ojca. "Nie zdążyłam go poznać"

Marianna Janczewska opowiedziała w wywiadzie o życiu prywatnym swojego ojca. Córka Jacka Janczarskiego wyda książkę, poświęconą zmarłemu przed laty pisarzowi, satyrykowi i scenarzyście. Audycje radiowe w jego wykonaniu, takie jak "Kocham pana, panie Sułku" czy "Rodzina Poszepszyńskich" mają dziś status kultowych. Celem Marianny jest poznanie życia ojca, który odszedł gdy miała zaledwie 6 lat.

17 maja ukaże się twoja książka "Jacek Janczarski. I tak dalej i tak dalej...". Skąd pomysł na to, by pisać o własnym ojcu?

Marianna Janczarska: - Napisałam tę książkę przede wszystkim dlatego, że chciałam dowiedzieć się, jakim był człowiekiem. Nie zdążyłam go poznać. Gdy zmarł, byłam bardzo mała, miałam 6 lat. Pomysł, żeby zainteresować się bliżej twórczością taty, narodził się kilka lat temu. Kończyłam wtedy dziennikarstwo i szukałam tematu na swoją pracę magisterską. Na początku wymyśliłam sobie, że będę pisała o Stanisławie Barei. Ale wtedy moja promotorka podpowiedziała mi, że po co mam pisać o innym artyście, skoro mogę zająć się twórczością mojego taty i dziadka (Czesław Janczarski był poetą piszącym dla dzieci, autorem m.in. "Misia Uszatka").

Reklama

Moim zdaniem to świetny pomysł.

- Też tak pomyślałam i doszłam do wniosku, że za jednym zamachem napiszę pracę magisterską i poznam lepiej swojego ojca oraz historię jego rodziny. Wiedziałam, że tata był przez całe życie zawodowe związany z Programem III Polskiego Radia, znałam hasła "Kocham pana, panie Sułku", wiedziałam też, kim był gajowy Marucha, kojarzyłam historię o zającu imieniem Szarik. Wiele razy oglądałam serial "Zmiennicy", do którego tata napisał tytułową piosenkę i był współautorem scenariusza. Ten serial do dziś jest powtarzany w telewizji, poza tym występuje w nim moja mama, więc także z tego powodu był dla mnie ważny. Jednak bardzo wielu filmów czy słuchowisk taty nie znałam. Kiedy zaczęłam zbierać materiały, godzinami siedziałam w archiwach, słuchałam nagrań. To była mozolna, czasochłonna praca. Dużo się wtedy dowiedziałam o twórczości taty, ale wciąż nie wiedziałam, jakim był człowiekiem. Dlatego postanowiłam dalej zbierać informacje i w końcu napisałam książkę. Chciałam też, żeby inni poznali mojego ojca, bo był niezwykłym człowiekiem.

Rozmawiałaś o ojcu ze swoją mamą Ewą Błaszczyk?

- Oczywiście. Mama opowiadała mi o tacie, ale to były jej wspomnienia o człowieku, którego była żoną. A ja chciałam sama zbudować swój obraz. Zależało mi, żeby porozmawiać z ludźmi, którzy się z nim przyjaźnili, którzy z nim pracowali. Książka była świetnym pretekstem, żeby ich o to poprosić. Spotkałam się z wieloma osobami, które poznałam, jak miałam kilka lat albo w ogóle ich nie znałam. To nie były wywiady, tylko rozmowy, często bardzo osobiste, wręcz intymne. Rozmawiałam między innymi z Krystyną Koftą. Magdą Jethon, Magdą Umer, Krystyną Jandą, Barbarą Wrzesińską, która była drugą żoną mojego taty oraz z jej synem, a moim przyrodnim bratem Borysem Janczarskim.

W książce piszesz, że często czułaś się jak detektyw, bo co chwilę słyszałaś: "Niech to zostanie między nami" albo "Dowodów na to nie ma i ta osoba nigdy się nie przyzna, ale wszyscy wiedzą, jak było".

- Pisanie tej książki przypominało układanie puzzli, każdy rozmówca dokładał kolejny element układanki. Chociaż często nie wszystko do siebie pasowało.

A co było dla ciebie największym zaskoczeniem?

- Chyba nie miałam takiego momentu wielkiego zaskoczenia, choć mnóstwo rzeczy było dla mnie nowych. Nie wiedziałam na przykład nic o pierwszej żonie mojego taty, w ogóle nie miałam pojęcia o jego pierwszym małżeństwie. A okazało się, że moja mama nie była jego drugą żoną, tylko trzecią. Nie wszystko, czego się dowiedziałam o tacie, było miłe. Czasami nawet byłam na niego zła. Tata miał swoje przywary, słabości, ale to też składa się na jego obraz. Zdziwiło mnie natomiast, że on niespecjalnie cenił swoją twórczość, uważał, że to nic wielkiego. A przecież jego teksty są uniwersalne, cały czas bawią, wzruszają, każdy znajdzie w nich coś dla siebie. Przyznam także, że szukałam podobieństw między mną a tatą. I myślę, że wiele nas łączy na poziomie wrażliwości, pewnej energii, którą mamy. Podobnie jak tatę interesuje mnie drugi człowiek, a nie polityka.

A co was różni?

- Tata nie lubił sportu, sam o sobie mówił, że jest leniem. Ale nie jestem pewna, czy to prawda, być może to była tylko taka jego kreacja. W ogóle wciąż wielu rzeczy nie jestem pewna. I chociaż dzisiaj wiem o nim dużo więcej niż kiedyś, to nadal szukam odpowiedzi na pytanie: jakim był człowiekiem?

Pamiętasz ten dzień w 2000 roku, kiedy twój tata umarł?

- Jak przez mgłę. W pewnym momencie tata zniknął, później mama powiedziała nam, co się wydarzyło.

Trzy miesiące po śmierci taty na twoją rodzinę spadł kolejny cios - twoja siostra Aleksandra zapadła w śpiączkę. Jak te dwie tragedie naznaczyły twoje dzieciństwo?

- Nie czuję potrzeby, żeby o tym mówić. To są moje prywatne sprawy. Każdy ma jakaś traumę, a każda trauma ma swoje konsekwencje.

Jacek Janczarski był człowiekiem słowa. A co jest twoim żywiołem, co ciebie najbardziej pociąga?

- Nie określam się do końca, interesuje mnie wiele rzeczy i myślę, że to jest fajne. Skończyłam aktorstwo i dziennikarstwo, trochę gram, wyprodukowałam spektakl "Papugi", w którym występuję. Trochę też piszę, w ubiegłym roku ukazała się moja pierwsza książka z bajkami dla dzieci "Mania i Czarodziejska Bania", teraz wychodzi książka o tacie. Lubię swoją różnorodność i nie czuję potrzeby osadzania się na jednej "wyspie". To jest cały archipelag, którego wspólnym mianownikiem jest wymyślanie, kreacja, świat artystyczny i kontakt z drugi człowiekiem.

Zobacz też:

Pierce Brosnan: Nie tylko James Bond. Kultowy aktor kończy 70 lat

Dwayne Johnson zdradził, że od lat choruje na depresję

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Błaszczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy