Reklama

Chciała być panią od w-f w szkole, a została aktorką. "Byłabym bardzo dobrym pedagogiem"

"Na początku ani ja, ani chyba nikt z pozostałych twórców nie miał świadomości, że ten film tak mocno zaistnieje w sercach widzów, że tak wiele osób go obejrzy" - mówi o cyklu "Kogel Mogel" Grażyna Błęcka-Kolska. Piąta część serii, film "Baby boom, czyli Kogel Mogel 5", trafił właśnie na ekrany kin.

"Na początku ani ja, ani chyba nikt z pozostałych twórców nie miał świadomości, że ten film tak mocno zaistnieje w sercach widzów, że tak wiele osób go obejrzy" - mówi o cyklu "Kogel Mogel" Grażyna Błęcka-Kolska. Piąta część serii, film "Baby boom, czyli Kogel Mogel 5", trafił właśnie na ekrany kin.
Grażyna Błęcka-Kolska w filmie "Miszmasz, czyli Kogel Mogel 3" /M. Gostkiewicz /materiały prasowe

Zagrała mnóstwo wyrazistych ról kobiecych, głównie w filmach swojego byłego męża Jana Jakuba Kolskiego, takich jak "Jasminum", "Historia kina w Popielawach", "Jańcio Wodnik", "Pograbek" czy "Cudowne miejsce". Jednak większość widzów od lat kojarzy ją z jedną postacią, Kasią Solską z cyklu komedii zapoczątkowanych filmem "Kogel Mogel" z 1988 roku. 26 stycznia na ekrany kin trafiła piąta już część tej serii - "Baby boom, czyli Kogel Mogel 5".

Reklama

W rozmowie z PAP Life Grażyna Błęcka-Kolska mówi, co łączy ją z filmową Kasią, dlaczego uważa, że byłaby dobrą nauczycielką wychowania fizycznego, skąd się wzięło jej zamiłowanie do robienia biżuterii i dlaczego musi spisać historię swojego życia.

Zagrała pani w filmie "Kogel Mogel", mając 26 lat. Widzowie pokochali pani bohaterkę - sympatyczną, nieśmiałą, trochę zahukaną Kasię Solską, która ze wsi wyrusza na podbój wielkiego miasta. Dużo miała pani wspólnego z Kasią?

Grażyna Błęcka-Kolska: - Praktycznie nic. Byłam wtedy już po studiach w łódzkiej Szkole Filmowej, pracowałam we Wrocławiu, w teatrze "Drugie Studio Wrocławskie", którego dyrektorem artystycznym był Zbyszek Cynkutis, aktor Teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego. Miałam więc już pewne doświadczenie, umiejętności, także jeśli chodzi o pracę na planie, bo przed występem w "Koglu Moglu" grałam już epizody w filmach, etiudach studenckich. Nie byłam też dziewczyną z zapadłej wsi, jak moja bohaterka. Co prawda pochodzę z małego miasta, ale nie miałam jakiegoś kompleksu prowincji i wyjazd na studia do Łodzi nie był dla mnie podróżą w wielki świat. Zresztą moje rodzinne miasteczko, Łask, leży zaledwie trzydzieści kilka kilometrów od Łodzi, ma bardzo piękną i długą historię, bo prawa miejsce otrzymało już w XV wieku. Dlatego nie łączyłabym postaci, które grałam z tym, kim jestem prywatnie. Niestety, takie szukanie wspólnych cech się zdarzało i to nie tylko w przypadku Kasi Solskiej. Kiedy grałam Kuśtyczkę w "Pograbku", pytano mnie, czy z moimi nogami wszystko dobrze, bo w filmie kulałam. Cóż, widocznie jestem przekonująca na ekranie. A jako że przeważnie grałam sympatyczne kobiety, to tak też byłam odbierana, co jest oczywiście bardzo miłe. Z drugiej strony moje bohaterki są też uległe, a ja w rzeczywistości jestem odważną i dynamiczną osobą.

A jak to się stało, że ta młoda odważna i dynamiczna osoba postanowiła zostać aktorką. To był impuls czy dobrze przemyślana decyzja?

- W czasie nauki w liceum chodziłam do domu kultury w Łasku, który działa tam do dziś. W tamtym czasie pracował tam pan Jarzębski, który prowadził kółko recytatorskie. I to on mi kiedyś powiedział: "Wiesz, dziecko, w Łodzi jest taka szkoła, jak będą drzwi otwarte, to pojedź, zobacz, zapytaj się, co potrzeba. Moim zdaniem powinnaś tam składać papiery". Ja nie byłam przekonana, że to są studia dla mnie, wtedy myślałam poważnie o AWF-ie, bo sport zawsze był moją pasją. No ale pojechałam na te dni otwarte w łódzkiej Filmówce. Tam usłyszałam, że mam wadę wymowy, więc na pewno mnie nie przyjmą. A ja mam taką naturę, że kiedy słyszę "nie", to budzi się we mnie chęć, żeby tym bardziej to zrobić. Powiedziałam więc, że mimo wszystko i tak spróbuję, bo w przyszłym roku na pewno nie będzie mi się już chciało zdawać. Po egzaminach okazało się, że byłam druga na liście i to bez punktów za pochodzenie, czyli jednak talent we mnie dostrzeżono. Ale AWF był w mojej głowie niemal do końca. Nie mogłam tam zdawać, bo egzaminy były w tym samy czasie co do Filmówki. No i nie zostałam nauczycielką w-f, chociaż uważam, że byłabym bardzo dobrym pedagogiem. Natomiast sport nadal mi towarzyszy w życiu.

Ćwiczy pani?

- Tak. Lubię sport, lubię relaksować się poprzez wysiłek fizyczny. Kocham wodę, uwielbiam pływać. Pływam dużo w sezonie letnim, ale też i zimą. Jest takie fantastyczne centrum rehabilitacji niedaleko mojego domu, gdzie często bywam. Jest też tam basen, gdzie pracują wspaniali instruktorzy. I ostatnio zafundowałam sobie naukę pływania kraulem, ponieważ uważam, że jeszcze w tym stylu nie pływam bardzo dobrze, a zawsze warto się doskonalić. Kondycja jest bardzo ważna w przypadku aktora, bo to zawód, który wymaga siły, zarówno psychicznej, jak i fizycznej.

Wróćmy jeszcze na chwilę do tej Kasi Solskiej. Ma pani w dorobku wiele świetnych kreacji, dwie nagrody za role pierwszoplanowe role na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, ale to właśnie rola w "Koglu Moglu" przyniosła pani popularność i do dziś przez wielu widzów jest pani z nią utożsamiana. Nie czuje pani żalu z tego powodu?

- Na początku ani ja ani chyba nikt z pozostałych twórców nie miał świadomości, że ten film tak mocno zaistnieje w sercach widzów, że tak wiele osób go obejrzy. Chyba dopiero po drugiej części zaczęło to do nas docierać. Do dziś telewizja często te filmy powtarza, więc oglądają je kolejne pokolenia i to dość niezwykłe, że upływ czasu im nie zaszkodził. Natomiast nie wiem, czy ta popularność miała wpływ na moje dalsze zawodowe losy. Poza tym wydaje mi się, że nie tylko z "Koglem Moglem" jestem kojarzona. Jest przecież kultowy "Pograbek", "Jańcio Wodnik" czy "Jasminum". Nie mam więc poczucia niedosytu czy jakiegoś braku, że coś mi umknęło. Zagrałam mnóstwo pięknych postaci, nie tylko Kasię Solską, ale też Afonię, Weronkę, Nataszę, Hankę i wiele innych. Wszystkie są fantastyczne. (...)

Jakie ma pani plany zawodowe na najbliższy czas?

- Robię dużo różnych rzeczy, teraz jestem w trakcie przygotowań do dużego projektu.

Opowie pani o nim trochę więcej?

- Zbyt wiele nie mogę mówić. Cudowny scenariusz. Film o dojrzałych kobietach, ale nie tylko dla kobiet.

Kiedyś dla dojrzałych aktorek praktycznie nie było ról w filmach. Dziś jest ich więcej, ale wciąż wiele aktorek narzeka na brak propozycji.

- W aktorstwo wpisana jest nieprzewidywalność, wiele nie zależy od nas, musimy spotkać twórców, którzy coś w nas zobaczą i zaproszą do projektu. A potem trzeba tylko sobie życzyć, żeby projekt doszedł do skutku, bo niestety część nie dochodzi do realizacji. Dlatego bardzo się cieszę z tej propozycji, która teraz do mnie przyszła. Wierzę, że to będzie fajne kino, które da widzom nowe spojrzenie na własne życie.

A co pani widzi, gdy spogląda na swoje obecne życie. Lubi je pani?

- Każdy etap życia przynosi wiele nowych sytuacji. Myślę, że obecny czas otwiera przede mną nowe możliwości.

Tylko w aktorstwie czy w innych sferach też? Pytam, bo podobno ma pani wiele pasji, a jedną z nich jest tworzenie biżuterii.

- Tak, lubię to robić, to mnie uspokaja, wycisza, sprawia przyjemność i daje energię. Zaczęło się 30 lat temu, gdy trafiłam do Małgosi, wybitnej wrocławskiej złotniczki. I tak już zostałam. Dziś jesteśmy przyjaciółkami, spotykamy się co jakiś czas, wspieramy. Ona wiele mnie nauczyła, choć przy jej umiejętnościach, talencie ciągle jestem tylko skromnym, małym czeladnikiem.

A nie myślała pani o pisaniu - powieści albo scenariuszy?

- Nie zastanawiałam się nad tym. Natomiast wydaje mi się, że powinnam, a nawet muszę, napisać swoją historię. Żeby później ktoś nie stworzył innej "mojej historii", podpisując ją moim imieniem i nazwiskiem, a która nie będzie miała nic wspólnego z moim spojrzeniem i moimi przeżyciami.

Rozmawiała Izabela Komendołowicz-Lemańska

*****

Grażyna Błęcka-Kolska - aktorka teatralna i filmowa. Urodziła się w Łodzi, dorastała w Łasku. W 1984 roku ukończyła łódzką Państwową Wyższą Szkołę Filmową w Łodzi. Na studiach wyszła za mąż za reżysera Jana Jakuba Kolskiego, który przez lata często obsadzał ją we własnych filmach, m.in. "Pograbek", "Jancio Wodnik", "Cudowne miejsce", "Szabla od komendanta", "Grający z talerza", "Jasminum", "Afonia i pszczoły", "Wenecja", "Ułaskawienie".

Małżeństwo rozpadło się w 2011 roku. Ich jedyna córka, Zuzanna, zginęła w 2014 roku w wypadku samochodowym, który spowodowała Grażyna Błęcka-Kolska. Po tej tragedii aktorka na kilka lat wycofała z życia publicznego i aktywności zawodowej. Wróciła rolą Hanki w słynnym filmie "Ułaskawienie Jana Jakuba Kolskiego. W ostatnich latach znów wcieliła się w postać Kasi Solskiej w kolejnych kontynuacjach komedii "Kogel Mogel". 26 stycznia do kin trafiła piąta część cyklu - "Baby boom, czyli Kogel Mogel 5".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Błęcka-Kolska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy