Reklama

Adam Leon o "Italian Studies": Odkrywałem Nowy Jork na nowo

Przygotowując się do pracy nad filmem, spacerowałem ulicami Nowego Jorku i starałem się odkrywać to miasto na nowo, patrząc na nie oczami mojej bohaterki - powiedział reżyser "Italian Studies" Adam Leon. Jego najnowszy film zaprezentowano podczas 12. American Film Festival we Wrocławiu.

Przygotowując się do pracy nad filmem, spacerowałem ulicami Nowego Jorku i starałem się odkrywać to miasto na nowo, patrząc na nie oczami mojej bohaterki - powiedział reżyser "Italian Studies" Adam Leon. Jego najnowszy film zaprezentowano podczas 12. American Film Festival we Wrocławiu.
Adam Leon /Jamie McCarthy /Getty Images

W "Italian Studies" Adama Leona młoda pisarka Alina (Vanessa Kirby, znana m.in. z "Cząstek kobiety") traci pamięć i błąka się po ulicach Manhattanu. Zdezorientowana i niepewna tego, kim jest, nawiązuje relacje z grupą nastolatków i rozpoczyna z nimi podróż przez zatłoczone ulice miasta, stopniowo poznając samą siebie.

Film miał swoją światową premierę na festiwalu Tribeca w czerwcu 2021 roku. Po premierze europejskiej, która odbyła się podczas trwającego we Wrocławiu 12. American Film Festival, PAP rozmawiała z twórcami filmu - reżyserem Adamem Leonem i autorem zdjęć Brettem Jutkiewiczem.

Reklama

Utrata pamięci i poszukiwanie własnej tożsamości to niełatwy temat, z którym mierzyło się już wielu twórców. Co sprawiło, że ty też zdecydowałeś się go podjąć? Czy rolę Aliny pisałeś już z myślą o Vanessie Kirby?

Adam Leon: - Znamy się z Vanessą od lat i już od pewnego czasu myśleliśmy o tym, żeby wspólnie zrealizować jakiś projekt. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ma lukę w swoim grafiku. Natychmiast zadzwoniłem do mojego producenta i zaczęliśmy rozmawiać o tym, co moglibyśmy wspólnie zrobić. Mieliśmy kilka pomysłów, a jeden z nich chodził za mną już od kilku lat i dotyczył kobiety, która traci pamięć i gubi się w Nowym Jorku. Pomysł opowiedzenia tej historii tylko i wyłącznie z punktu widzenia głównej bohaterki, wydał nam się szalenie interesujący, pasował też do fragmentarycznego stylu, w jakim zamierzaliśmy zrealizować film.

- Vanessa przygotowując się do roli, wykonała naprawdę ogromną pracę. Zgłębiała ten temat, rozmawiała ze specjalistami w tej dziedzinie, a później spotykała się ze mną i rozmawialiśmy, jak to wszystko ma się do scenariusza i historii, którą chcemy opowiedzieć.

W filmie ważne role powierzyłeś nastolatkom. Czy taki był twój był zamysł od samego początku?

Adam Leon: - Tak, bo myślę, że jest coś wyjątkowego w tym wieku. Kiedy zaczynaliśmy myśleć o problemie utraty pamięci i odnalezieniu swojej tożsamości, poczułem, że ci młodzi ludzie naturalnie do tego pasują. Są w wieku, w którym odnajdują swoją tożsamość, ich tożsamość jest elastyczna. I to właśnie dzieje się z Aliną, więc myślę, że dlatego może się z nimi identyfikować.

Jakie relacje panowały między wami na planie? Czy szybko znaleźliście wspólny język?

Adam Leon: - Vanessa jest bardzo otwarta jako aktorka, sama pozwalała sobie na popełnianie błędów. Wydaje mi się, że była to bardzo ważna część tego procesu. Dzieciaki od razu to zauważyły i zrozumiały, że nie muszą być cały czas perfekcyjne, możemy po prostu próbować.

- Poza tym, przez około trzy miesiące prowadziliśmy z nimi próby, podczas których spotykaliśmy się z całą ekipą w moim mieszkaniu i po prostu spędzaliśmy razem czas, rozmawialiśmy. Dzieliliśmy też tych młodych ludzi na grupy, żeby zobaczyć, kto z kim najlepiej współpracuje. Ja sam wówczas bardzo się otworzyłem. To było dla mnie inspirujące doświadczenie. Z czasem wszyscy zaczęliśmy czuć się ze sobą komfortowo, zaprzyjaźniliśmy się, więc kiedy już byliśmy na planie, ufaliśmy sobie nawzajem.

Oglądając "Italian Studies", mamy poczucie, że jesteśmy w głowie głównej bohaterki, czujemy jej dezorientację. Jak udało się wam, za pomocą obrazu, osiągnąć taki efekt?

Brett Jutkiewicz: - Bardzo nam zależało na wyrażeniu w sposób wizualny stanu umysłu bohaterki. Czasami przekładało się to na bycie bardzo blisko niej, podczas gdy świat wokół niej się oddalał. Innym razem to my oddalaliśmy się od niej, robiliśmy krok wstecz. Korzystając z długiego obiektywu staraliśmy się znaleźć sposób na zrobienie takich ujęć, które miałyby jakiś element na pierwszym planie, żeby przełamać kadr, albo stworzyć poczucie napięcia. Z uwagi na stan umysłu Aliny nie chcieliśmy też, żeby te kadry były idealne, zawsze było więc w nich coś, co je zakłócało.

- Nie jest to jednak film składający się wyłącznie ze zbliżeń, są w nim też szerokie ujęcia, ale nawet one mają w sobie coś, co tworzy napięcie, które towarzyszy bohaterce i temu, przez co przechodzi. Wiele scen z udziałem nastolatków kręciliśmy też z ręki, bo czuliśmy, że to właśnie koresponduje z ich energią. Wcześniej dużo rozmawialiśmy o stronie wizualnej filmu, natomiast nie wyznaczaliśmy sobie żadnych ścisłych zasad, którymi kierowalibyśmy się przy jego tworzeniu. Po prostu staraliśmy się dostosowywać do danej sytuacji i danego momentu.

W filmie mieszasz różne formy i konwencje. Podróż Aliny przez miasto przeplatasz scenami wywiadów z nastolatkami, które zrealizowane są niemalże w stylistyce dokumentu.

Adam Leon: - Konwencja wywiadu wydała mi się czymś naturalnym. Dzieciaki, z którymi pracowaliśmy, były bardzo szczere i otwarte. Alina natomiast w interakcjach z nimi jest zamknięta w sobie, nie chce, żeby ktokolwiek wiedział, co się z nią dzieje. Również wtedy, kiedy jest w Londynie i widzimy ją jako kobietę odnoszącą sukcesy, która zachowuje się zgodnie z przyjętymi normami społecznymi, "nie jest otwartą księgą". W obu sytuacjach nie jest do końca sobą i tak naprawdę tylko w scenach wywiadów z nastolatkami może sobie na to pozwolić.

W pewnym momencie, w rozmowie z grupą nastolatków, Alina zastanawia się głośno, czy pamięć w ogóle ma znaczenie. Jak ty odpowiedziałbyś na to pytanie?

Adam Leon:- W momencie, kiedy Alina stawia to pytanie, nie ma swoich wspomnień, a desperacko chce nawiązać nić porozumienia ze światem zewnętrznym. Jest więc w tym pewien element praktyczny.

- Jednocześnie film pokazuje, jak duże znaczenie ma dla nas pamięć i jak duże znaczenie mają te szufladki, do których jesteśmy wkładani. Kiedy Alina błądząc po ulicach Manhattanu dowiaduje się od przypadkowo spotkanej dziewczyny, że jest pisarką, autorką tytułowych "Italian Studies" zaczyna zachowywać się tak, jak w jej ocenie powinna zachowywać się pisarka. Widzimy więc, jak w bibliotece podpisuje swoją książkę, mówi wszystkim dokoła, że jest pisarką. Nie tak zachowuje się na początku i na końcu filmu. Pojawia się więc pytanie, jak wpływa na nas pamięć, jak nas definiuje i jak określają nas różne role społeczne, które są nam przypisane.

Ważnym bohaterem "Italian Studies" jest też Nowy Jork. Zatłoczone ulice miasta, jego odgłosy potęgują poczucie zagubienia, z którym zmaga się bohaterka. Czy podczas pracy nad filmem próbowałeś spojrzeć na miasto, w którym dorastałeś, oczami Aliny?

Adam Leon: - Zdecydowanie tak, zwłaszcza w fazie przygotowawczej filmu. Postawiłem sobie wyzwanie, żeby spróbować przejść się ulicami miasta i patrzeć na wszystko dookoła mnie tak, jakbym nigdy wcześniej tu nie był. Robiłem to miesiącami i było to naprawdę ekscytujące przeżycie. Nowy Jork to bardzo dziwne, piękne, a zarazem przerażające miejsce, pełne wszechogarniających bodźców.

Brett Jutkiewicz: - Miałem podobne doświadczenia. Wiele scen kręciliśmy w miejscach, które były mi bardzo dobrze znane, na ulicach, którymi przechadzałem się tysiące razy. Na początku filmu Alina jest w Chinatown, kilka przecznic od miejsca, gdzie kiedyś mieściło się nasze biuro. Dzień przed zdjęciami poszedłem tam i naprawdę się rozejrzałam. Dostrzegłem wówczas rzeczy, na które nigdy wcześniej nie zwracałem uwagi w mieście, które tak dobrze znam. To był bardzo ciekawy proces.

Rozmawiała Agata Tomczyńska (PAP)

Adam Leon urodził się i wychował w Nowym Jorku. Jego pełnometrażowy debiut reżyserski, "Gimme the Loot", zdobył główną nagrodę jury na festiwalu SXSW, pokazywany był też na festiwalu w Cannes (sekcja Un Certain Regard). Jego kolejny film "Tramps" miał swoją premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto. Prawa do filmu wykupił Netflix.

Brett Jutkiewicz w swoim portfolio ma m.in. zdjęcia do serialu "Stranger Things", oraz filmów "Scream" czy "Ready or Not".

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy