Reklama

Znany aktor nigdy nie lubił Meryl Streep. Teraz zdradził powód tej niechęci

Gwiazdor "Sukcesji" w najnowszym wywiadzie zdradził, że jego wielkim marzeniem jest zagranie u boku Meryl Streep. Cox wyjawił przy tym, że latami zazdrościł koleżance po fachu wybitnych umiejętności, do czego zresztą jej się przyznał. "Spotkałem ją kiedyś i wyparowałem: ‘Nigdy cię nie lubiłem. Nie lubiłem cię, bo byłem zazdrosny o twoje aktorstwo.’ Ciągle zastanawiałem się nad tym, jak to możliwe, że ona jest tak dobra" - stwierdził serialowy Logan Roy.

Gwiazdor "Sukcesji" w najnowszym wywiadzie zdradził, że jego wielkim marzeniem jest zagranie u boku Meryl Streep. Cox wyjawił przy tym, że latami zazdrościł koleżance po fachu wybitnych umiejętności, do czego zresztą jej się przyznał. "Spotkałem ją kiedyś i wyparowałem: ‘Nigdy cię nie lubiłem. Nie lubiłem cię, bo byłem zazdrosny o twoje aktorstwo.’ Ciągle zastanawiałem się nad tym, jak to możliwe, że ona jest tak dobra" - stwierdził serialowy Logan Roy.
Brian Cox i Meryl Streep /Lester Cohen/WireImage /Getty Images

Brian Cox i Emily Blunt wzięli udział w najnowszej odsłonie cyklu "Actors on Actors" magazynu "Variety". Gwiazdor "Sukcesji" i jego rodaczka, brytyjska aktorka znana z takich produkcji, jak "Ciche miejsce" czy "Wyprawa do dżungli", porozmawiali m.in. o życiu w Stanach Zjednoczonych, uśmierceniu postaci Coxa w bijącym rekordy oglądalności serialu HBO oraz popularnym w Hollywood aktorstwie metodycznym. Sławny duet pokusił się o refleksję nad zasadnością stosowania przez gwiazdy kina metody Lee Strasberga, która polega na niemal dosłownym przeistoczeniu się w granego przez siebie bohatera. Z tzw. metody korzystali m.in. Jared Leto, Christian Bale, Rober De Niro i Andrew Garfield, który pracując nad rolą w dramacie "Milczenie" głodził się i powstrzymywał od aktywności seksualnej. Wszystko po to, by wiarygodnie sportretować na ekranie jezuickiego księdza.

Reklama

"Najważniejsze jest to, co kryje się pod spodem. Toczy się obecnie wielka debata na temat metody aktorskiej. Wychodzę z założenia, że należy robić wszystko, co pozwoli nam przetrwać dzień. Wspaniałe jest to, że jako aktorzy przekazujemy energię. Jeśli zrobisz to dobrze, to po prostu działa. Kluczowa jest umiejętność szybkiego wejścia w rolę, ale i wyjścia z niej. Nie chodzi wszak o to, by zamieszkać w swojej postaci" - stwierdził 77-letni Cox. 

Brian Cox marzy o występie u boku Meryl Streep

Blunt zgodziła się ze swoim rozmówcą przytaczając przykład Meryl Streep, która stosowała metodę aktorską na palnie głośnej komedii "Diabeł ubiera się u Prady". Gwiazda "Wyboru Zofii" i "Sprawy Kramerów" wcieliła się w demoniczną szefową prestiżowego magazynu modowego, która terroryzuje swoich pracowników, nie dając przyzwolenia na choćby najmniejsze niedociągnięcia. "Powiedziała mi później, że po raz pierwszy spróbowała wtedy metody. Uczyniło ją to potwornie nieszczęśliwą" - wyjawiła Blunt.

Cox zdradził wówczas, że marzy mu się występ u boku trzykrotnej zdobywczyni Oscara. Gwiazdor latami zazdrościł Streep umiejętności, do czego zresztą się jej przyznał. "Spotkałem ją kiedyś i wyparowałem: ‘Nigdy cię nie lubiłem. Nie lubiłem cię, bo byłem zazdrosny o twoje aktorstwo.’ Ciągle zastanawiałem się nad tym, jak to możliwe, że ona jest tak dobra" - powiedział serialowy Logan Roy. 

Meryl Streep w istocie należy do grona najbardziej cenionych i utytułowanych aktorek współczesnego kina. Prócz trzech statuetek Amerykańskiej Akademii Filmowej ma ona na koncie aż 18 nominacji do tej nagrody, a także dziewięć Złotych Globów, dwie nagrody BAFTA, dwie statuetki Emmy, zdobytego na festiwalu Berlinale Srebrnego Niedźwiedzia oraz canneńską Złotą Palmę. 

Choć Cox nie może pochwalić się aż tyloma trofeami, nie sposób odmówić mu wysokiej pozycji w branży filmowej. Jest on laureatem Złotego Globu, Emmy, Satelity oraz Olivier Award, brytyjskiego odpowiednika teatralnej nagrody Tony. 

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Brian Cox | Meryl Streep | Emily Blunt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy