Reklama

Zapomniane gwiazdy: Gary Busey - po wypadku nie był już sobą

Gary Busey był przez lata jednym z najpopularniejszych amerykańskich aktorów charakterystycznych. Dzięki swojemu wyglądowi był często obsadzany w rolach psychopatycznych zbirów, między innymi w "Zabójczej broni" i "Liberatorze". Jego kariera to pasmo sukcesów i porażek, naznaczone walką z uzależnieniem od narkotyków oraz wypadkiem, w którym niemal zginął. Niewiele osób pamięta, że Busey ma nominację do Oscara, a niemal pięć dekad temu uchodził za jednego z najzdolniejszych aktorów młodego pokolenia.

Urodził się 29 czerwca 1944 roku. Zaczynał jako muzyk. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku zaczął pojawiać się w małych rolach w filmie i telewizji. Często chwali się, że był ostatnią osobą zabitą w popularnym "Gunsmoke". W 1974 roku pojawił się u boku Clinta Eastwooda i Jeffa Bridgesa w "Piorunie i Lekkiej Stopie" Michaela Cimino. W 1976 roku towarzyszył Barbrze Streisand i Krisowi Kristoffersonowi w nowej wersji "Narodzin gwiazdy". 

W 1978 roku Busey zagrał główną rolę w "Opowieści o Buddym Hollym", w której wcielił się w tytułowego pioniera rock and rolla. Piosenkarz zginął w wypadku lotniczym w wieku 22 lat. Aktor pracował nad własną fabułą o Hollym, gdy dowiedział się, że powstaje już o nim niezależny film. Zaaranżował spotkanie z jego producentami. Od początku byli nim zachwyceni. Busey wskazał im nawet kilka błędów w ich scenariuszu. Następnego dnia poproszono go o zaprezentowanie jego zdolności muzycznych. Aktor wykonał "It's Always Raining in my Heart". Gdy skończył, zaraz zaproponowano mu rolę.

Reklama

Film okazał się ogromnym sukcesem, a Busey otrzymał szereg nominacji do najważniejszych nagród, w tym do Oscara. Ostatecznie przegrał z Jonem Voightem, którego wyróżniono za rolę w "Powrocie do domu". Jego kariera dostała nagłego przyspieszenia. Jego syn Jake, także aktor, wspominał w wywiadzie dla "The Hollywood Reporter", że w tamtym czasie stół w ich jadalni był zastawiony kupkami scenariuszy, po dziesięć tekstów każda. 

Mimo przełomu w karierze Busey dał się zaszufladkować w rolach psychopatów i morderców. Zaczęło się od roli w "Zabójczej broni", gdzie zagrał jednego z głównych antagonistów, bezwzględnego pana Joshuę. Z kolei w "Obcym w moim domu" wcielił się w psychicznie chorego mężczyznę, który ukrywa się w altanie nieznajomej kobiety. Zakochuje się w niej i postanawia wkraść się do jej życia za wszelką cenę. 

Punktem zwrotnym w życiu Buseya stał się wypadek motocyklowy z 4 grudnia 1988 roku, który niemal zakończył się śmiercią aktora. Mknął on na swoim motorze, gdy nagle maszyna stanęła dęba. Busey zahamował i poleciał przed siebie. Uderzył głową z asfalt. Nie miał na sobie kasku. "Do szpitala przywieziono mnie z dziurą w głowie wielkości półdolarówki" - wspominał aktor. Po paru miesiącach lekarze powiedzieli mu, że gdyby trafił do nich kilka minut później, najpewniej nie przeżyłby. 

Dla Buseya wypadek był znakiem od Boga. Według niego to nie przypadek, że niedaleko tragedii znajdował się bar, w którym akurat zatrzymała się załoga ambulansu, a tą samą trasą przejeżdżał wtedy patrol policji. W wywiadzie dla "The Hollywood Reporter" aktor wspominał, że po wypadku miał wizję, w której otaczały go kule światła. Jedna z nich powiedziała mu, że wszystko będzie dobrze, ale potrzebuje pomocy w duchowym wymiarze. Mógł po nią sięgnąć w tamtej chwili, mógł też wrócić do swojego ciała. Busey twierdzi, że wybrał życie. 

Aktor spędził cztery tygodnie w śpiączce. Po przebudzeniu przebywał w szpitalu kolejny miesiąc. Nikt nie spodziewał się, że Busey wróci do pełni sprawności. "Był warzywem na wózku, które gapiło się w ścianę" - wspominał Jake dla "THR". "Miałem siedemnaście lat i razem z mamą musieliśmy go nauczyć, jak mówić, jak jeść, jak chodzić, jak pisać." 

Busey wrócił w końcu do sprawności fizycznej. Szybko okazało się, że wypadek wpłynął na jego zachowanie. Nie miał już żadnych blokad. Nie kontrolował tego, co mówił, ani jak się zachowywał. Nie potrafił zapanować nad gniewem. W dodatku nie potrafił już komponować muzyki. "Czuję, że tego dnia straciłem mojego ojca" - przyznał Jake. 

Chociaż Busey twierdził, że otrzymał od losu drugą szansę, nie zerwał ze starymi nawykami. Od lat siedemdziesiątych eksperymentował z narkotykami, przede wszystkim kokainą. "Nigdy jej nie brałem, ale jak spróbowałem - bum. Zaraz się uzależniłem" - wspominał w programie Oprah Winfrey. Po wypadku brał jeszcze więcej. W maju 1995 roku Busey przedawkował i prawie przepłacił to życiem. Twierdzi, że od tamtej pory nie bierze narkotyków w ogóle. "Kokaina była diabłem, z którym przetańczyłem życie. Odesłałem go i teraz tańczę tylko z aniołami". 

W międzyczasie Busey kontynuował występy w rolach psychopatycznych zabijaków. W "Liberatorze" przeszkadzał Stevenowi Seagalowi, w "Grze o przetrwanie" wcielił się w zblazowanego bogacza, polującego dla zabawy na bezdomnych. Nawet gdy grał stróża prawa, jak w "Predatorze II" czy "Na fali", postaci te odznaczały się maniakalnym zachowaniem. W ostatnich latach kariery aktorskiej pojawiał się przede wszystkim w kinie klasy Z — na przykład czwartej części niesławnego cyklu "Rekinado". 

Gdy jego kariera aktorska zaczęła zwalniać, Busey odnalazł się w świecie telewizyjnych reality show. Wystąpił w drugim sezonie "Gwiazd na odwyku", gdzie doradzał pozostałym uczestnikom jako były kokainista. Prowadzący program doktor Drew Pinsky zwrócił uwagę, że Gary pali za dużo marihuany leczniczej. Niepokoiły go także nagłe zmiany nastroju Buseya, będące najprawdopodobniej jego wypadku z 1989 roku. 

W kolejnych latach aktor pojawił się w reality show "Celebrity Apprentice", które prowadził Donald Trump, przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych. Busey wystąpił w 11. i 13. edycji show, gdzie dał się poznać jako trudny współpracownik. Niemniej był zachwycony osobą gospodarza. Gdy Trump ogłosił swój start w wyborach prezydenckich, Busey był jednym z niewielu ludzi Hollywood, który zaraz go poparł. W 2014 roku aktor wygrał 14. edycję programu "Celebrity Big Brothera" - mimo że był najczęściej nominowanym uczestnikiem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy