Reklama

Zapomniana piękność polskiej sceny filmowej. Dlaczego porzuciła karierę?

Lata 70. przyniosły jej sławę, o której marzyła niejedna debiutująca aktorka. Mimo że nie miała wykształcenia scenicznego, szybko zachwyciła widzów i krytyków. Została okrzyknięta "najpiękniejszą polską aktorką", a później zniknęła z ekranów. Co się stało z Haliną Golanko?

Powiedziano jej, że nie nadaje się na scenę. Udowodniła im, że się mylą

Była piękna, utalentowana i miała w sobie coś, co przyciągało uwagę. Halina Golanko przyszła na świat w 1948 roku w Zabrzu i od początku wiedziała, czego chce. Jej ambicje nie były tajemnicą, więc nikogo nie zdziwiło, gdy postanowiła zdawać do warszawskiej Akademii Teatralnej. Niestety, trema zrobiła swoje - nie dostała się.  

"Zarzucono mi, że mam zbyt słaby głos i nie nadaję się na scenę" - wspominała po latach w wywiadzie dla "Angory".  

Jednak porażka nie złamała jej ducha. Zaczęła pracę jako modelka Grażyny Hase, a los już szykował dla niej zupełnie inną scenę - filmową.

Reklama

Podczas jednego z pokazów mody wypatrzył ją Janusz Morgenstern. Reżyser nie mógł oderwać od niej wzroku.  

"Halinka mnie oczarowała. Była zjawiskiem... Od razu wiedziałem, że to moja Ałła" - mówił później w wywiadzie dla "Filmu".  

Halina Golanko - "nieoszlifowany diament" i "najpiękniejsza polska aktorka"

I tak, mając 22 lata, Halina Golanko stanęła przed kamerą w serialu "Kolumbowie", opartym na powieści Romana Bratnego. Historia o młodych warszawiakach dojrzewających w cieniu wojny była jej aktorskim debiutem, ale na planie czuła się, jakby robiła to od lat. Po premierze nie było wątpliwości - narodziła się nowa gwiazda. Krytycy zachwycali się nie tylko jej urodą, ale i talentem.  

Halina Golanko została okrzyknięta jedną z najpiękniejszych polskich aktorek, a jej kariera nabrała rozpędu. Propozycje filmowe zaczęły spływać ze wszystkich stron. Już rok po debiucie pojawiła się w trzech filmach, a wśród nich w "Uciec jak najbliżej" Janusza Zaorskiego czy "Brylantach Pani Zuzy" Pawła Komorowskiego. Widzowie zachwycali się jej naturalnością i ekranową swobodą w "Sekrecie", "Mistrz zawsze traci", "Pasji" i "Poślizgu". Nie ograniczała się jednak do kina - występowała także w popularnych serialach, takich jak "07 zgłoś się", "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy" czy "Kariera Nikodema Dyzmy". 

Skutecznie ją zaszufladkowali. Wybrała inną drogę

Choć talentu jej nie brakowało, to dla wielu widzów i twórców liczyło się coś innego - jej uroda. Mężczyźni w całej Polsce marzyli o randce z piękną aktorką, która - jak wtedy mówiły plotki - mogła pochwalić się najpiękniejszym biustem w kraju. Z czasem jej ekranowa obecność coraz częściej sprowadzała się do roli ozdobnika, a ona nie mogła tego znieść. Coraz trudniej było jej znaleźć role, które dawałyby satysfakcję. W końcu podjęła radykalną decyzję - zniknęła z ekranu.  

"W tym zawodzie trzeba bywać, istnieć, lansować się, nie pozwalać, by o nas zapomniano. A mnie to męczyło" - tłumaczyła po latach. 

Aktorka skupiła się na rodzinie. Rozwinęła też pasję do montażu, pracowała m.in. przy "Polskich drogach". Choć wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że nie planuje wracać na ekran, w 2015 roku zrobiła wyjątek i pojawiła się w "Klanie". Jeszcze wcześniej, za namową Krzysztofa Zanussiego, przyjęła rolę Heleny Leszczyńskiej w filmie "Persona non grata". Sama jednak nie traktowała tego jako prawdziwego powrotu.  

"Rola u pana Zanussiego to tak naprawdę nie był powrót do grania. To było pojawienie się na ekranie. Miłe doświadczenie, nie miałam jednak przekonania, że wracam do filmu" - wspominała później. 

"Kiedyś pracowało się inaczej, wolniej. Teraz trzeba być szybkim, zwartym i gotowym" - stwierdziła. 

Andrzej Kotkowski z "Kolumbów" był miłością jej życia

Miłość swojego życia - Andrzeja Kotkowskiego - poznała na planie "Kolumbów". Był starszy o osiem lat i blisko współpracował z reżyserem Januszem Morgensternem, pełniąc funkcję asystenta reżysera i drugiego reżysera. Ich uczucie zakwitło błyskawicznie, a kilka lat później przypieczętowali je ślubem i powiększeniem rodziny. Na świat przyszły ich dzieci - Ignacy i Gabriela. 

Kotkowski pozostał aktywny zawodowo aż do końca. 15 stycznia 2016 roku zmarł w dniu premiery ostatniego filmu, nad którym pracował. Śmierć męża była dla Haliny Golanko ogromnym ciosem. Nigdy nie ukrywała, że to właśnie jemu zawdzięcza wszystko.  

"Po śmierci Andrzeja jej świat legł w gruzach, długo nie mogła się pozbierać" - pisało "Na żywo".  

Po raz ostatni pojawiła się publicznie w lutym 2020 roku, podczas specjalnego pokazu filmu "Obywatel Piszczyk" - jednego z dzieł jej zmarłego męża. Wydarzenie odbyło się w krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego.  

W tym roku polska legenda kina obchodziła 77. urodziny.

Zobacz też: Coś więcej niż zwykły seans kinowy. Uczta dla zmysłów!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Przejdź na