Woody Allen uratował życie znanemu politykowi. "Gdyby nie on, już bym nie żył"
Andrew Stein, były przewodniczący Rady Miejskiej Nowego Jorku, przeżył niedawno chwile grozy. Podczas kolacji w jednej z nowojorskich restauracji polityk nagle zadławił się kawałkiem wieprzowiny. Na szczęście, tuż obok siedział Woody Allen, który wykazał się nie tylko refleksem, ale też ważnymi umiejętnościami. Reżyser zastosował bowiem u przyjaciela tzw. chwyt Heimlicha i tym samym ocalił mu życie. "Gdyby nie jego szybka reakcja, prawdopodobnie już bym nie żył" - ujawnił Stein.
O Woodym Allenie mówi się przede wszystkim w kontekście jego cenionych przez widzów i krytyków dzieł oraz kontrowersji w życiu prywatnym. Amerykański filmowiec od lat mierzy się bowiem z wysuwanymi przez adoptowaną córkę oskarżeniami o molestowanie seksualne. Najnowsze doniesienia na temat czterokrotnego zdobywcy Oscara ukazują go wszelako w innym, znacznie bardziej pozytywnym świetle.
16 maja Allen wraz z żoną Soon-Yi Previn i kilkorgiem przyjaciół udał się do swojej ulubionej restauracji Caravaggio mieszczącej się w eleganckiej nowojorskiej dzielnicy Upper East Side. Podczas kolacji doszło do bardzo groźnego incydentu. Jeden z towarzyszy filmowca, były przewodniczący Rady Miejskiej Nowego Jorku Andrew Stein, nagle zadławił się kawałkiem mięsa. Mężczyznę udało się uratować dzięki przytomnej reakcji Allena.
"Wstyd się przyznać, ale Woody mnie uratował. Zwykle zamawiam tu rybę, ale tym razem zdecydowałem się na wieprzowinę. Wkrótce po tym, jak zaczęliśmy jeść, kawałek mięsa utknął mi gardle. Nie mogłem oddychać, więc zacząłem panikować. Byłem naprawdę przerażony. Wtedy Woody przybył mi na ratunek" - relacjonował Stein w rozmowie z "Page Six".
87-letni reżyser niewiele myśląc, zastosował u przyjaciela chwyt Heimlicha. Polega on na gwałtownym wywarciu nacisku na przeponę w celu "wypchnięcia" obiektu znajdującego się w drogach oddechowych. "To wyglądało jak scena z jego filmów. Gdyby nie jego refleks, prawdopodobnie już bym nie żył. Zawdzięczam mu życie" - podkreślił polityk.
To skądinąd nie pierwsza taka sytuacja w życiu Allena. W 1992 roku w podobny sposób ocalił on swoją koleżankę, producentkę Jean Doumanian, która zadławiła się kawałkiem chleba. Choć przyznała ona później na łamach "New York Post", że po tym wydarzeniu stali się "przyjaciółmi na całe życie", niespełna dekadę później oboje wylądowali na sali rozpraw. Allen wytoczył Doumanian proces, twierdząc, że jest mu winna 12 milionów dolarów za zyski z ośmiu filmów, które razem nakręcili. W 2002 roku strony sporu doszły do porozumienia i zawarły ugodę.