Reklama

Wojna z piratami trwa

W kilku amerykańskich stanach, m.in. Ohio i Kalifornii, wprowadzono - lub wkrótce zostanie wprowadzone - prawo, na mocy którego osoby rejestrujący filmy podczas kinowych seansów będą mogły być aresztowane przez policję. Kroki te zostały podjęte w wyniku usilnych próśb przedstawicieli hollywoodzkiego przemysłu filmowego, a zwłaszcza Związku Filmowców Amerykańskich (Motion Picture Association Of America - MPAA).

Nowe przepisy pozwolą także na stosowane innych środków zapobiegawczych przeciw potencjalnym piratom, z przeszukiwaniem bagażu widzów przed i podczas seansu włącznie.

Nowe prawo stanu Ohio, podpisane przez gubernatora Boba Tafta w grudniu, zezwoli pracownikom kin na zatrzymanie podejrzanego delikwenta na takiej samej zasadzie, jak łapani są złodzieje sklepowi.

Przepisy kalifornijskie weszły w życie z dniem 1 stycznia, a prawodawcy z Michigan rozpoczęli w grudniu proces legislacyjny, który doprowadzi do podobnej sytuacji prawnej. W stanach Wisconsin i Pennsylwania tego rodzaju przepisy obowiązują już od 1999 roku.

Reklama

W związku z dotkliwymi stratami zadawanymi przemysłowi przez piratów, MPAA zamierza kontynuować lobbing na rzecz wprowadzenia takich uregulowań w kilkunastu kolejnych stanach.

"Piraci szkodzą widzom w taki sam sposób, jak uczciwym klientom szkodzą sklepowi złodzieje" - skomentował całą sytuację John Fithian, prezes Północnoamerykańskiego Stowarzyszenia Właścicieli Kin (North American Theater Owners).

Prawo obowiązujące w Kalifornii przewiduje zróżnicowane kary za poszczególne rodzaje piractwa.

"Prokuratorzy okręgowi będą obecnie mogli łatwo stosować nowy przepis, przeznaczony do karania łagodniejszych formy piractwa" - stwierdził James Provenza, doradca prawny biura prokuratora okręgowego z Los Angeles.

Nowe prawo stanowi co prawda, że piractwo jest wykroczeniem, nie zaś zbrodnią, lecz sprawca może w wyniku jego zastosowania trafić nawet na rok do więzienia i zapłacić grzywnę w wysokości 2,5 tysiąca dolarów.

W ostatnim okresie w Kalifornii, zwłaszcza podczas seansów premierowych (na przykład filmów "Honey""Władca Pierścieni: Powrót Króla"), zdarzało się, że pracownicy firm ochroniarskich rewidowali kinowych widzów i lustrowali salę za pomocą noktowizorów, by wykryć ewentualnych nielegalnych kamerzystów.

Zastraszeni widzowie zaczęli w związku z tym zostawiać bagaże podręczne, np. torby i torebki, w samochodach na parkingu.

Warto jednak przypomnieć, że filmowanie atrakcyjnych tytułów podczas seansów, stanowi niewielki odsetek źródeł filmowego piractwa. Opublikowany niedawno skrupulatny i niezależny raport firmy AT&T Labs stwierdził, że większość obrazów (aż 77%) "wycieka" za pośrednictwem chciwych i skorumpowanych pracowników przemysłu filmowego, na różnych etapach produkcji i dystrybucji.

Przedstawiciele przemysłu filmowego przedstawiają oczywiście sprawę zupełnie odmiennie, twierdząc, że aż 92% nielegalnie skopiowanego materiału pochodziło z ręcznych kamer używanych w kinach.

"Bez wątpienia piractwo ma wiele źródeł. Moją reakcją jest atak na wszystkie te źródła" - skomentował dyplomtycznie John Fithian z NATO.

Zdaniem MPAA, na skutek działań piratów przemysł filmowy traci każdego roku około 3,5 miliarda dolarów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojny | przemysł filmowy | wojna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy