Reklama

Włoskie miasto uczciło polskiego reżysera. Jego twórczość jest "nieśmiertelna i czytelna na całym świecie"

Bergamo Film Meeting składa hołd legendzie polskiego kina. Wojciech Jerzy Has to jeden z bohaterów tegorocznej edycji festiwalu, jak się okazuje jego związki z Bergamo są silne i sięgają lat 70. XX wieku. Skąd we Włoszech zainteresowanie "Rękopisem znalezionym w Saragossie" czy "Sanatorium pod klepsydrą"? Czy istnieje połączenie pomiędzy Hasem a włoską kinematografią? Relacjonujemy, co dzieje się w Bergamo.

Bergamo Film Meeting składa hołd legendzie polskiego kina. Wojciech Jerzy Has to jeden z bohaterów tegorocznej edycji festiwalu, jak się okazuje jego związki z Bergamo są silne i sięgają lat 70. XX wieku. Skąd we Włoszech zainteresowanie "Rękopisem znalezionym w Saragossie" czy "Sanatorium pod klepsydrą"? Czy istnieje połączenie pomiędzy Hasem a włoską kinematografią? Relacjonujemy, co dzieje się w Bergamo.
Przegląd filmów Wojciecha Jerzego Hasa w Bergamo /materiały prasowe

Bergamo uczciło 100. rocznicę urodzin polskiego reżysera

Bergamo, czterdzieści kilometrów od Mediolanu. Pomiędzy wąskimi uliczkami i zabytkami górnego miasta można dostrzec plakaty i banery zapowiadające Bergamo Film Meeting. Ilustracją tegorocznej, 43. edycji są sceny i motywy wyciągnięte z twórczości Wojciecha Jerzego Hasa. Na czas festiwalu Bergamo spowija oniryczno-surrealistyczny nastrój jak z marzenia sennego; jak z schulzowskiego "Sanatorium pod klepsydrą"

Reklama

Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Has zajmuje ważne miejsce w historii Bergamo Film Meeting. Dużą rolę odegrał sentyment założyciela festiwalu. Angelo Signorelli poznał filmy polskiego reżysera jeszcze w latach 70. Wówczas - jako dystrybutor i promotor kina Europy Środkowo-Wschodniej - przyleciał do Polski po "Człowieka z marmuru" Andrzeja Wajdy, ale przy okazji natknął się na tytuł, który przykuł jego uwagę. Był to "Rękopis znaleziony w Saragossie". Signorelli poznał Hasa osobiście, spotkali się, by porozmawiać o możliwości pokazania jego filmów włoskiej widowni. Do Bergamo Polak nigdy nie trafił.

Na stulecie urodzin polskiego reżysera w Bergamo pokazanych zostało siedem filmów z różnych okresów jego twórczości. Lata 50. to "Pętla", a więc adaptacja opowiadania Marka Hłaski i "Pożegnania" oparte na powieści Stanisława Dygata pod tym samym tytułem. Następna dekada, jak wskazują organizatorzy festiwalu, to kolejne literackie podróże Hasa: "Rozstanie" (ekranizacja opowiadania Jadwigi Żylińskiej), "Jak być kochaną" (inspirowane utworem Kazimierza Brandysa), "Rękopis znaleziony w Saragossie" (na podstawie powieści Jana Potockiego) i "Szyfry" (podstawą scenariusza była nowela Andrzeja Kijowskiego). Retrospektywę w Bergamo zamyka schulzowskie "Sanatorium pod klepsydrą".

Twórczość Wojciecha Jerzego Hasa jest nieśmiertelna i czytelna na całym świecie

- Nasza włoska współpraca liczy już kilka lat, sprawdziła się w różnych projektach,  dlatego pokażemy filmy Hasa nie tylko w Bergamo, ale również w Boloni - mówi Agnieszka Będkowska, wicedyrektora Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie. - Twórczość Hasa, za sprawą jego specyficznego języka filmowego, jest nieśmiertelna i czytelna na całym świecie, co pokazuje zainteresowanie, jakie płynie do nas z całego świata. Wydarzenia związane z rokiem Hasa pozwala odkryć tego twórcę na nowo.

Na pytanie, czy Has mógł mieć jakiekolwiek związki z włoską kinematografią i czy być może w tym należałoby szukać powodu, dla którego filmy polskiego reżysera trafiły do Włoch, Annamaria Materazzini, dyrektorka artystyczna Bergamo Film Meeting, odpowiada, że skojarzenia tego rodzaju mogą być na wyrost. 

- Chodzi bardziej o to, by w Bergamo pokazywać filmy, których dotąd nasza publiczność nie miała okazji zobaczyć w oficjalnym obiegu - tłumaczy Materazzini. - Kino polskie i kinematografia z krajów Europy Środkowo-Wschodniej nie jest dobrze znana we Włoszech.

Piotr Czerkawski, krytyk filmowy, który przyleciał na festiwal do Bergamo, twierdzi, że gdyby się uprzeć, to można by doszukać się pewnych wspólnych, ale jednak pretekstowych i powierzchownych mianowników pomiędzy Hasem a Federico Fellinim.

- Są to twórcy, którzy w swoich filmach stawiali na warstwę wizualną, zajmowali się różnorodnymi mitami, snami, byli surrealistami - mówi Czerkawski. - Nie jest jednak tak, że we włoskich szkołach filmowych studiuje się polskich reżyserów; nie są tu otoczeni czcią.

Nawet jeśli Has nie jest obecny w powszechnej świadomości włoskiej widowni, to jego kino silnie zaznaczyło swoją obecność w światowym obiegu. "Rękopisem znalezionym w Saragossie" zachwycali się m.in. Luís Buñuel, David Lynch czy Francis Ford Coppola. Jerry Garcia, gitarzysta Grateful Dead, wielokrotnie mówił o swojej obsesji na punkcie tego filmu. W 2014 roku Martin Scorsese wprowadził obraz do amerykańskich, kanadyjskich i brytyjskich kin w ramach specjalnych pokazów z cyklu "Arcydzieła polskiego kina". Legenda mówi o tym, że plakat do "Rękopisu..." przez wiele lat wisiał w jego domu.

Has jest traktowany przez organizatorów festiwalu w Bergamo jako zjawisko osobne, wyjątkowe na mapie polskiego kina. W tekście kuratorskim możemy przeczytać, że Has - jako przedstawiciel "polskiej szkoły filmowej", która była zainteresowana głównie sprawami narodowymi, a przy tym sprawy te były przez jej twórców opowiadane przez pryzmat intymnych historii - nie zagłębiał się w kwestie społeczne lub moralne, a raczej rozwijał zainteresowania surrealizmem, balansując na granicy wyobraźni i rzeczywistości.

"Zawsze fascynowały go gesty skazane na niepowodzenie; jego filmy zasiedlali melancholicy, jednostki, które daremnie sprzeciwiają się wydarzeniom czasów minionych" - pisał Andrea Chimento z Katedry Historii Filmu na Uniwersytecie w Mediolanie.

- Has był reżyserem zafascynowanym kategorią mitu - tłumaczy Czerkawski. - Część mitów potwierdzał, wskazywał na ich znaczenie, a część dekonstruował. Jeden z mitów, z którym walczył, dotyczył nieskazitelności polskiej historii i polskich postaw w czasie drugiej wojny światowej. Ten motyw powraca w filmie "Szyfry". Has bierze szkielet z kina kryminalnego, opowiada o ojcu, który wraca do Polski po dwudziestu latach od wojny, by dowiedzieć się czegoś o przeszłości swojego syna. Bohater ma nadzieję, że syn zginął bohatersko, w imię wyższych wartości. Prawda okazuje się być zupełnie inna.

- Był to twórca, który niewątpliwie uwodził uniwersalnością i wszechstronnością, dzięki czemu może być zrozumiały na całym świecie - mówi Marcin Prymas, dziennikarz portalu Pełna Sala. - "Nieciekawa historia", mój ulubiony Has, to film, który łączy warstwę oniryczno-literacką z pewnego rodzaju przyziemnością i psychologiczną głębią. To opowieść o rozczarowanym życiem, pogrążonym w depresji starcu (w tej roli Gustaw Holoubek - przyp. red.), który wyjeżdża do miasta związanego ze swoją młodością. Spędza samotnie czas w pokoju, kontemplując wszelkie szanse i możliwości, z których w życiu nie skorzystał.

Festiwal w Bergamo: nie tylko Has, wcześniej Stuhr, Wajda, Wilczyński i Skolimowski

Has nie jest jedynym polskim twórcą, który doczekał się przeglądu swoich filmów w Bergamo. Kilka lat temu odbyła się tam retrospektywa filmów z udziałem Jerzego Stuhra, a także pokazy specjalne filmów Andrzeja Wajdy i animacji Mariusza Wilczyńskiego. Swoją sekcję miał tam również Jerzy Skolimowski; zorganizowaną we współpracy z Instytutem Polskim w Rzymie, który jest również zaangażowany w przegląd filmów Hasa. Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych udostępniła prawa do ich wyświetlenia w Bergamo.

- Od wielu lat rozmawialiśmy z organizatorami festiwalu, którzy rozważali przegląd filmów Hasa - mówi Lorenzo Costantino z Instytutu Polskiego w Rzymie, który zajmuje się promocją polskiego kina we Włoszech. - Dwa lata temu pokazaliśmy "Pętlę" i "Jak być kochaną" włoskiej publiczności. Ludzie byli zaskoczeni tym, że nie znają takiego autora. Has jest egzystencjalistą, często jego filmy oderwane są od społeczno-politycznego kontekstu, w którym powstawały. Jego styl jest specyficzny, wyrafinowany, może się podobać bez względu na czas i miejsce.

Bergamo - miasto z silnymi filmowymi tradycjami

Historia samego festiwalu sięga z 1983. W tym roku kończy czterdzieści dwa lata. Pierwsze edycje były skupione na targach filmowych skierowanych do dystrybutorów i przedstawicieli branży. Z biegiem lat festiwal się rozrastał, aż stał się otwarty na publiczność. Na widowni można spotkać studentów z okolicznych uczelni, przyjeżdżają też kinofile z całych Włoch. Na czas festiwalu część mieszkańców miasta bierze wolne w pracy.

Bergamo jest jednocześnie miejscem z silnymi filmowymi tradycjami. Ermanno Olmi, autor nagrodzonego w Cannes "Drzewa na saboty", pochodził z Bergamo i był chlubą miasta. Od roku 1961 jest tam wydawany magazyn Cineforum, jeden z najważniejszych periodyków krytyczno-filmowych we Włoszech. Ulice Bergamo były wielkim planem filmowym. Szacuje się, że powstało tam co najmniej czterdzieści filmów - począwszy od pierwszego filmu barwnego Felliniego pt. "Giulietta i duchy", przez "Dwa życia Mateusza Pascala" Mario Monicelliego, aż po "Tamte dni, tamte noce" Luki Guadagnino.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wojciech Jerzy Has
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy