Podczas 18. edycji festiwalu BNP Paribas Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym i Janowcu nad Wisłą odbyła się premiera filmu "U Pana Boga w Królowym Moście" w reżyserii Jacka Bromskiego. Czwarta część kultowej serii debiutuje 15 lat po premierze "U Pana Boga za miedzą", a aktorzy powracają do swych ról. W obsadzie filmu znalazł się m.in. zmarły pod koniec 2022 roku Emilian Kamiński, dla którego był to jeden z ostatnich występów w karierze.
29 lipca w Kinie We Love Cinema w Kazimierzu Dolnym odbyła się festiwalowa premiera czwartej części kultowej serii - "U Pana Boga w Królowym Moście". Nowy film Jacka Bromskiego debiutuje aż 15 lat po premierze "U Pana Boga za miedzą". Czym tym razem bohaterowie zaskoczą widzów?
Młoda archeolożka z Warszawy (w tej roli świetna Aleksandra Grabowska) przybywa do Królowego Mostu, by przeprowadzić badania w lochach miejscowego kościoła. Ksiądz (powracający Krzysztof Dzierma) za plecami biskupa umożliwia jej pracę w nieodkrytych dotąd podziemiach budowli. Dziewczyna znajduje historyczny dokument, według którego Królowy Most powinien być niepodległym państwem. Rozpoczyna się pełna zabawnych nieoczekiwanych sytuacji i zwrotów akcji walka o odłączenie miasta od Polski i stworzenie go od zera jako samodzielnego kraju.
Oprócz wspomnianych aktorów na ekranie pojawiają się m.in. Andrzej Zaborski, Karol Dziuba, Wojciech Solarz oraz Emilian Kamiński, dla którego była to jedna z ostatnich ról. Zdjęcia do filmu ruszyły wraz z końcem sierpnia 2022 roku, aktor zmarł w grudniu 2022. W "U Pana Boga w Królowym Moście" powraca jako Jerzy Bocian. To także jeden z ostatnich filmów w karierze operatora, Arkadiusza Tomiaka, który zmarł w tragicznych okolicznościach w czerwcu tego roku.
Publiczność w Kazimierzu Dolnym dość entuzjastycznie przyjęła nowy film Jacka Bromskiego. Przestrzeń Kina We Love Cinema wypełniła się niemal po brzegi, widzowie żywo reagowali na, w szczególności, zabawne sceny "U Pana Boga w Królowym Moście". Nie da się ukryć, że wokół serii unosi się woń nostalgii i sentymentu - w końcu pierwsza część ukazała się w 1998 roku i trafiła w serca widzów. Od premiery trzeciej minęło 15 lat, a sam Bromski tuż przed projekcją przyznał, że długo czekał, aż pomysł na nowy film do niego przyjdzie. "Jest to film inny od poprzednich, bo czasy się zmieniły, inna jest widownia, inne są wymagania, inny jest nasz stosunek do Kościoła Katolickiego" - mówił reżyser.
"Premiera miała odbyć się dużo wcześniej. Niestety cenzura telewizyjna jeszcze przed wyborami wstrzymała, nie przyjęła filmu, nie przyjęła obrazu, trzeba było poczekać, aż będzie to możliwe" - dodał, co spotkało się z buczeniem ze strony publiczności obecnej w kinie.
Po seansie odbyło się spotkanie z Jackiem Bromskim, które poprowadziła Grażyna Torbicka, dyrektorka artystyczna festiwalu. Twórca ponownie odniósł się do opóźnionej premiery.
"Karol Dziuba zadebiutował w tym filmie, ale zaraz jak skończył u nas zdjęcia, to wzięli go do 'Samych Swoich', potem do 'Dewajtisu' i nagle się okazało, że to nie ja go odkryłem" - opowiadał.
Film miał zadebiutować w polskich kinach w czerwcu tego roku, lecz twórcy zorientowali się, że rozpoczynają się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, a następnie Igrzyska Olimpijskie. Z tego powodu premierę ostatecznie wyznaczono na 25 października. Oprócz filmu powstał 12-odcinkowy serial, który w telewizji ma ukazać się wiosną przyszłego roku.
Jacek Bromski podczas spotkania opowiedział o pracy Emiliana Kamińskiego na planie "U Pana Boga w Królowym Moście". Aktor już wtedy walczył z chorobą.
"Długo nie rozpoczynaliśmy zdjęć, bo scenariusz był niezaakceptowany i trzeba było znaleźć producenta, telewizję, bo to serial, więc musi jakaś telewizja produkować i Emilian bardzo się denerwował, bo już był chory wtedy. Właściwie nakręcił wszystko. Nie nakręcił trzech scen. [...] powiedział do żony, że na szczęście, wszystko najważniejsze nakręcił. Bardzo mu zależało na tej roli. Też męczył się, grając płuca odmawiały posłuszeństwo, szybko się męczył, ale dał z siebie wszystko [...]" - opowiadał reżyser.
Emilian Kamiński odszedł 26 grudnia 2022 roku po długiej i ciężkiej chorobie. Miał 70 lat.
Czytaj więcej: Jacek Bromski: Jak robię coś dla ludzi, to zawsze mi wychodzi