Trudne początki wielkich gwiazd
Za swój debiut w "Lęku pierwotnym" Edward Norton otrzymał Złoty Glob i nominację do Oscara. Pierwsza rola przyniosła nagrodę Akademii m.in. Julie Andrews, Barbrze Streisand, Jennifer Hudson i Lupicie Nyong’o. Niestety, początki kariery aktorskiej nie były dla wszystkich natychmiastowym wejściem do pierwszej ligi. Niektórzy aktorzy woleliby chyba zapomnieć o swoich ciężkich początkach.
W 1970 roku Sylvester Stallone, który dotychczas pojawiał się jedynie w epizodach lub statystował w filmach, został eksmitowany ze swojego mieszkania. Przez trzy tygodnie spał na dworcu autobusowym w Nowym Jorku. Gdy zobaczył ofertę roli w tanim softerotyku, przyjął ją bez wahania. Później wspominał, że był na skraju wyczerpania - jeśli nie otrzymałby wynoszącej 200 dolarów zapłaty za film, najpewniej napadłby na kogoś. "Przyjęcie u Kitty i Studa" było amatorskim erotykiem, ukazującym miłosne uniesienia tytułowej pary oraz ich znajomych.
Los uśmiechnął się do Stallone'a w 1976 roku, gdy wystąpił w tytułowej roli w "Rockym", do którego napisał także scenariusz. Zapewniła mu ona dwie nominacje do Oscara oraz międzynarodową sławę. Wtedy przypomnieli sobie o nim właściciele praw do "Przyjęcia...", którzy zaproponowali mu wykupienie kopii filmu za sto tysięcy dolarów. Stallone odmówił i przyznał później, że nie zapłaciłby nawet "dwóch baksów". Producenci postanowili zarobić więc na jego sukcesie - "Przyjęcie..." trafiło ponownie do kin, tym razem pod tytułem "Włoski ogier". Przypomnijmy, że podobny przydomek nosił grany przez gwiazdora Rocky Balboa.
Niewielu ludzie w Hollywood ma dziś tak mocną pozycję jak George Clooney. Aktor wybił się dzięki roli doktora Douga Rossa w pierwszych pięciu sezonach "Ostrego dyżuru". Swój sukces na małym ekranie przeobraził w złoty bilet do Hollywood. W 2005 roku zdobył Oscara za drugoplanową kreację w "Syrianie". Uznanie przyniosły mu także jego próby reżyserskie i scenariopisarskie.
Nie wolno jednak zapomnieć o początkach Clooneya. Jako aktor debiutował w 1983 roku w horrorze "Grizzly II: Revenge". Wcielił się w jednego z trójki nastolatków, której stają się ofiarami szalejącego po Parku Narodowym niedźwiedzia. Co ciekawe, jego towarzyszy zagrali Charlie Sheen i Laura Dern. Chociaż "Grizzly II" został ukończony, film nie trafił na ekrany kin.
Dopiero w 2007 roku jego nielegalna kopia pojawiła się w serwisie YouTube. Została ona usunięta w 2018 roku, gdy jego twórcy zdecydowali się wydać film na rynku DVD. "Grizzly II" ukazał się w styczniu 2020 roku, niemal 37 lat po zakończeniu zdjęć. Jego recenzje były w przytłaczającej większości negatywne.
Do czasu przyznania Leonardo DiCaprio Oscara za rolę w "Zjawie", jego kolejne przegrane w walce o statuetkę Akademii Filmowej były powracającym żartem. W 1991 roku za dobry dowcip mogłaby uchodzić wiadomość, że nastolatek z filmu "Critters 3" okaże się jednym z najważniejszych aktorów swojego pokolenia.
DiCaprio określił swoją rolę jako "typowego, nudnego blondaska". Nigdy nie ukrywał, że nie ceni sobie swojego udziału w trzeciej odsłonie zmagań ludzkości z przerażającymi, zjadającymi wszystko i wszystkich stworkami. Żartował nawet, że starał się kierować swoją karierą w taki sposób, by nigdy więcej nie zagrać w czymś na poziomie "Critters 3".
Zanim Matthew McConaughey otrzymał łatkę filmowego amanta, którą porzucił później na rzecz ambitniejszych projektów (między innymi oscarowej roli w "Witaj w klubie"), był młodym i bardzo zagubionym aktorem. W 1993 roku wystąpił w "Uczniowskiej balandze", w której rolę otrzymał niejako przypadkiem. Jej pozytywny odbiór mocno go zaskoczył, niemniej zaczął szukać swojego miejsca w show-biznesie.
Gdy usłyszał o castingu do kolejnej "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną", natychmiast udał się we wskazane miejsce. Przeczytał kwestie jednej z postaci drugoplanowych, a po wszystkim wdał się w rozmowę z reżyserem Kimem Henkelem. Ten spytał go w pewnym momencie, czy poleciłby kogoś do roli Vilmera Slaughtera, głównego złoczyńcy. McConaughey zaproponował kilka osób, a po paru minutach pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł.
Zaraz jednak wrócił i spytał, czy sam mógłby spróbować. Henkel zgodził się i poprosił aktora o zaatakowanie swojej sekretarki łyżką i udawanie, że w tym samym czasie jego mechaniczna noga przestaje działać. McConaughey wypadł tak dobrze, że na miejscu otrzymał swoją pierwszą główną rolę w karierze. Warto dodać, że na planie towarzyszyła mu... Renée Zellweger.
Trudne początki w aktorstwie miał także Arnold Schwarzenegger. Zanim cały świat poznał go jako Terminatora, strongman zadebiutował w niskobudżetowej komedii "Herkules w Nowym Jorku" z 1970 roku.
Podczas castingu agent Schwarzeneggera nakłamał, że jego klient ma wieloletnie doświadczenie na scenie teatralnej. Później producenci zaniepokoili się jego długim nazwiskiem i ostatecznie podpisali go w napisach końcowych: "Arnold Strong Mr. Universe".
Nie podobał im się także akcent Austriaka, dlatego zdecydowali się zdubbingować wszystkie jego kwestie. Do dziś nie wiadomo, kto podłożył wówczas głos pod Schwarzeneggera. Po latach odtwórca roli Terminatora i pogromca Predatora przyznał, że żałuje udziału w "Herkulesie w Nowym Jorku".
Amy Adams, dziś jedna z najbardziej utytułowanych amerykańskich aktorek, debiutowała w 1999 roku małą rolą w czarnej komedii "Zabójcza piękność", opowiadającej o wyborach miss piękności w niewielkim miasteczku. Następnie początkująca aktorka dołączyła do obsady serialu, mającego być prequelem "Szkoły uwodzenia".
Informacje o seksualnym podtekście niektórych scen wywołały jednak liczne protesty grup zatroskanych rodziców. W rezultacie włodarze stacji Fox zdecydowali się skasować produkcję jeszcze przed jej emisją. Adams początkowo nie mogła zrozumieć decyzji Foxa, jednak później przyznała, że chyba "dobrze się stało".
Do trzech ukończonych odcinków dodano kilka scen nagości, a całość zmontowano w wydany na rynku wideo film "Szkoła uwodzenia 2". Otrzymał on miażdżące recenzje, a Adams byłą jedną z niewielu osób, które zostały pochwalone przez krytyków.
Gwiazda "Przyjaciół" debiutowała jako statystka w 1988 roku w filmie młodzieżowym "Mac i ja", a w kolejnych latach pojawiała się w małych rolach na ekranie telewizora. W 1993 roku zagrała jedną z głównych postaci w horrorze "Karzeł". Opowiadał on o nastolatkach, które przez przypadek uwalniają demonicznego Leprechauna, uwięzionego w ich piwnicy od dekady.
Aniston wspomina ten film z rozbawieniem. Gdy otrzymała rolę, była zachwycona, ponieważ myślała, że udało jej się w końcu przebić. Jednak po latach uważa swój występ w "Karle" za najgorszy w swojej karierze. W jednym z wywiadów wyznała Howardowi Sternowi, że powrót do filmu nie należał do najprzyjemniejszych.
"Oglądałam go ze swoim chłopakiem Justinem Therouxem dla zabawy. [...] Po chwili chciałam wyrwać mu pilota z ręki, ale on nie pozwalał. [...] Kilka razy wychodziłam i wracałam do pokoju, tak niezręcznie się czułam" - wspominała aktorka.
Australijska komedia kryminalna "Bandyci kontra BMX" była drugim filmem pełnometrażowym w karierze Nicole Kidman. Szesnastoletnia aktorka wcieliła się w Judy, dziewczynę, która wspólnie z grupą dzieciaków-rowerzystów rozpracowuje gang złodziei.
Kidman została wyłoniona z grona przeszło dwustu kandydatek. Dziewczyna specjalnie na potrzeby filmu nauczyła się jeździć w brawurowy sposób na rowerze.
Niestety niewystarczająco dobrze, w efekcie większość scen wymagała jej dublerki. Twórcom nie udało się jednak znaleźć żadnej kaskaderki przypominającej Kidman. Ostatecznie w kilku scenach zastępował ją... osiemnastoletni chłopak w peruce.
Melanie Griffith debiutowała jako statystka w wieku dwunastu lat. Po raz pierwszy została zauważona przez widzów i krytyków w thrillerze "W mroku nocy" z 1975 roku, w którym wcieliła się w uciekającą z domu nastolatkę. Kontrowersje wywołały szczególnie sceny nagości siedemnastoletniej wówczas aktorki. Wkrótce wzięła ona udział w zdjęciach do "Roar" - komedii przygodowej autorstwa swojego ojczyma - Noela Marshalla i matki - Tippi Hedren.
W filmie obok aktorskiej rodziny pojawiły się dzikie zwierzęta. Podczas pięcioletniego okresu zdjęć ekipa "Roar" liczyła przeszło 140 osób i połowa z nich stała się w tym czasie ofiarami ataku lwów i tygrysów. Marshall prawie stracił rękę. Hedren została ugryziona w głowę. Griffith została raniona w twarz przez lwicę. Rana wymagała założenia 50 szwów i groziła utratą oka młodej gwiazdy. Z kolei operator Jan de Bont został dosłownie oskalpowany przez jedno ze zwierząt.
"Ja zostałam ranna (podczas zdjęć). Melanie została ranna. Mój mąż był ranny tyle razy, że mieli nazwać jego imieniem jedno ze szpitalnych skrzydeł" - mówiła po latach Hedren. "Roar" do dziś uchodzi za jeden z najbardziej niebezpiecznych filmów w historii.
Laureatka Oscara za drugoplanową rolę w "Pięknym umyśle", Jennifer Connelly, debiutowała w wieku dwunastu lat w epickiej gangsterskiej epopei "Dawno temu w Ameryce". W 1985 roku zagrała główną bohaterkę we włoskim horrorze "Fenomeny". Opowiadał on o uczennicy prywatnej szkoły w Szwajcarii, która potrafi komunikować się z owadami. Dzięki tej mocy próbuje rozwiązać tajemnicę brutalnych morderstw.
Sam film pozostaje ciekawostką, łączącą elementy bajki dla dzieci z brutalnym horrorem o seryjnym zabójcy. Dla Connelly najbardziej traumatyczna okazała się jedna z ostatnich scen, w której wystąpiła obok trenowanego szympansa.
Ponieważ zwierzę ciągle odchodziło, reżyser Dario Argento poprosił aktorkę, by spróbowała położyć małpce rękę na ramieniu. Szympansowi nie spodobało się to i odgryzł dziewczynce kawałek palca. Aktorkę zaraz zawieziono do szpitala, gdzie udało się przyszyć utraconą część ciała. Jednak szympans do końca zdjęć okazywał jej niechęć.