"Top Gun: Maverick’": Zdeklasował "Titanica"
"Top Gun: Maverick" zdeklasował "Titanica" i zajął 7. pozycję na liście najbardziej dochodowych filmów pod względem sprzedanych biletów na rynku północnoamerykańskim, zarabiając 662 miliony dolarów - donosi "Variety".
Z perspektywy Paramount Pictures "Top Gun: Maverick" wyprzedził "Titanica" również jako najbardziej kasowy film w 110-letniej historii studia. Do tej pory tytuł ten dzierżył film Camerona. "Titanic" może się jednak pochwalić się dużo lepszym wynikiem kasowym na pozostałych rynkach i w zestawieniu globalnym. Poza Stanami Zjednoczonymi i Ameryką zarobił półtora miliarda dolarów, a w sumie ma na koncie 2 miliardy 200 milionów dolarów. "Top Gun: Maverick" zarobił do tej pory na całym świecie miliard 300 milionów dolarów, z czego 662 miliony w Ameryce Północnej.
Imponować może fakt, że "Top Gun: Maverick" sprzedał podobną liczbę biletów za granicą, jak w kraju, z międzynarodowym wynikiem filmu na poziomie 690 milionów dolarów. Przypomnijmy, że film nie był wyświetlany w Chinach i w Rosji. Przebój "Top Gun" z 1986 roku zarobił do tej pory 1,3 miliarda dolarów.
"Top Gun: Maverick" osiąga wyniki, które były imponujące nawet przed pandemią COVID-19. Obecnie film jest bliski zdeklasowania na rynku amerykańskim także superprodukcji "Avengers: Wojna bez granic", która zajmuje teraz 6. miejsce najlepiej zarabiających filmów w USA, z dochodem w wysokości $678 milionów dolarów.
Na liście pięciu najlepszych krajowych wydań w historii znajdują się także: "Czarna Pantera" (700 mln USD), "Avatar" (760 mln USD), "Spider-Man: Bez drogi do domu" (804 mln USD), "Avengers: Koniec gry" (853 mln dolarów) i "Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy" (936 mln dolarów).
"Czekałem ze zrobieniem sequela, aż pojawi się historia warta kontynuacji, a technologia tak się rozwinie, że będzie można realniej przedstawić to, czego doświadcza pilot myśliwca" - Tom Cruise mówił w materiale promującym film "Tom Gun Maverick".
"Top Gun:Maverick" w końcu trafił do kin po dwóch latach zawieszenia z powodu pandemii i spotkał się z ogromnym entuzjazmem, zarówno ze strony widzów, jak i krytyków. Według serwisu Rotten Tomatoes film jest najlepiej ocenianą produkcją w płodnej karierze Toma Cruise'a, zaraz obok najnowszej części serii "Mission: Impossible".
Kontynuacja hitu z 1986 roku bez wątpienia sprostała oczekiwaniom fanów i samych twórców. Jak ujawnił tymczasem reżyser produkcji Joseph Kosinski, początkowo niewiele wskazywało na to, że film powstanie, bo nie chciał tego Tom Cruise. "Miałem pół godziny, żeby go przekonać" - wspomina filmowiec.
"Gdy tylko przeczytałem scenariusz, w głowie pojawiło mi się kilka pomysłów. Przedstawiłem je producentowi Jerry’emu Bruckheimerowi, któremu przypadły one do gustu. Wtedy polecił mi przekazać wszystko bezpośrednio Tomowi. Więc polecieliśmy do Paryża, gdzie Tom kręcił kolejną część 'Mission: Impossible'. Mieliśmy około pół godziny, bo tyle miał czasu między zdjęciami. Kiedy tam dotarłem, ku mojemu zdumieniu odkryłem, że Tom wcale nie chce kręcić kontynuacji 'Top Gun'. To jeden z tych okropnie stresujących momentów w karierze reżysera, kiedy musisz błyskawicznie przekonać gwiazdę do występu w produkcji, bo mocno w nią wierzysz. Musiałem wytłumaczyć Tomowi, dlaczego ten film powinien powstać. Miałem pół godziny, żeby go przekonać" - wspomina Kosinski.
Argumentacja reżysera najwyraźniej trafiła do Cruise’a. Spotkanie, choć krótkie, okazało się bardzo owocne. "Pod koniec mojej wizyty Tom podniósł słuchawkę, zadzwonił do szefa wytwórni Paramount Pictures i powiedział krótko: Robimy kolejnego 'Top Guna'. W tym momencie zobaczyłem potęgę prawdziwej gwiazdy filmowej. Muszę przyznać, że zrobiło to na mnie ogromne wrażenie" - ujawnił Kosinski.
Twórca filmów "Niepamięć" i "Tylko dla odważnych" zdradził też, że tytuł kontynuacji "Top Guna" nie jest przypadkowy. Stanowi on element filozofii stojącej za tym obrazem. "Chciałem, żeby to była opowieść o ludziach. Postaci są tu najważniejsze. Myślę, że nasz tytuł to wyraża - bo to nie jest "Top Gun 2", tylko film o Mavericku" - dodał reżyser.
Tom Cruise przed laty wspominał, że nie chciał szybko kręcić sequela "Top Gun", bo przestraszył się tego, jak ludzie odebrali ten film. W 1990 roku w wywiadzie dla "Playboya" wyznał, że przyczyną jego obiekcji był propagandowy wydźwięk obrazu, który wychwalał możliwości militarne amerykańskiej armii oraz cnoty głównego bohatera przedstawianego jako archetyp idealnego żołnierza. "Wiele dzieciaków pokochało ten film. Chciałbym jednak, żeby widzowie mieli świadomość, że wojna tak nie wygląda. 'Top Gun' to swego rodzaju atrakcja w parku rozrywki. Dlatego nie robiliśmy kolejnych części. To byłoby zwyczajnie nieodpowiedzialne" - tłumaczył wówczas Cruise.