To mógł być najlepszy film z całej serii. Niestety, nigdy nie powstanie
Od lat mówiło się o możliwości wyreżyserowania przez Quentina Tarantino kolejnego filmu z serii "Star Trek". Sam zainteresowany nie ukrywał, że jest fanem cyklu i poważnie to rozważa. Ostatecznie nic z tego nie wyszło. Teraz scenarzysta Mark L. Smith zdradza, dlaczego twórca "Pulp Fiction" zdecydował się spasować.
Nowa filmowa seria "Star Trek" została zapoczątkowana w 2009 roku przez J.J. Abramsa. Liczy ona jeszcze dwa filmy: "W ciemność. Star Trek" (2013) oraz "Star Trek: W nieznane" (2016). Od tamtej pory co jakiś czas powraca temat czwartej części cyklu.
Według Smitha Tarantino prowadził z nim rozmowy o kolejnym "Star Treku" i bardzo poważnie myślał o jego wyreżyserowaniu. Nie mógł jednak pogodzić się z tym, że mógłby to być jego ostatni film. "Pamiętam, jak rozmawialiśmy, a on zaczął: 'Gdybym tylko mógł ogarnąć, że to może być mój ostatni film, ostatnia rzecz, którą nakręcę. Czy tak chcę to skończyć?'" - wspominał Smith.
"To była przeszkoda, której nie potrafił przeskoczyć, także scenariusz wciąż leży na biurku. Wiem, że bardzo go chwalił. Chciałbym, żeby go nakręcono. To jedna z tych rzeczy, która nigdy się nie wydarzy. Byłby to najlepszy film z serii 'Star Trek', nie z powodu mojego pisania, ale tego, co Tarantino chciał z nim zrobić" - kontynuował Smith.
"Jego wizja była za mocna. To była produkcja z wysoką kategorią wiekową. Była tam przemoc rodem z 'Pulp Fiction'. Nie za dużo wulgaryzmów" - opisywał niepowstałego "Star Treka" scenarzysta.
Twórca "Nienawistnej ósemki" od początku swojej kariery utrzymywał, że zamierza nakręcić tylko dziesięć filmów, a później przejść na emeryturę. Obecnie pracuje nad "The Movie Critic", którego szczegóły trzymane są w tajemnicy. Zdjęcia miały się rozpocząć jesienią 2023 roku, ale nie wiadomo, jak na te plany wpłynęły strajki scenarzystów i aktorów.