To miała być wielka przygoda w fabryce czekolady. Rodzice chcą zwrotu pieniędzy
Kilka tygodni temu świat zachwycał się nową odsłoną historii o młodym czekoladniku. Na fali popularności powstało wydarzeni reklamowane jako podróż cudów. Ostatecznie stało się koszmarem. Na miejsce została wezwana policja.
Na przełomie roku w kinach królował film "Wonka" Paula Kinga. Już w pierwszym tygodniu wyświetlania cieszył się ogromną popularnością. "Wonka" to film, którego inspiracją jest niezwykły bohater "Charliego i fabryki czekolady", najbardziej znanej książki dla dzieci autorstwa Roalda Dahla, a zarazem jednej z najlepiej sprzedających się pozycji dla dzieci wszech czasów. Film opowiada o tym, jak największy na świecie wynalazca, magik i producent czekolady w nieprawdopodobny sposób stał się ukochanym Willy Wonką, którego znamy dzisiaj.
Zobacz również:
"Wonka" już dostępny w serwisach VOD. Ile trzeba zapłacić?
"Wonka": Reżyser przytył 20 kg na planie. Wszystko przez czekoladę
Charakteryzacja była za dobra. Żona powiedziała mu, że ma nie wracać do domu
W sobotę, w Box Hub Warehouse miała miejsce niezwykła sytuacja. "Willy Wonka Experience", czyli wydarzenie reklamowane jako pełna cudów podróż, przekształciło się w koszmar dla osób, które zapłaciły nawet do 35 funtów za bilet. Gdy przybyli na miejsce, zamiast obiecywanych iluzji optycznych i fontann czekolady, uczestnicy znaleźli się w pustym magazynie. Dorośli nie kryli swojej wściekłości, nie mówiąc już o najmłodszych, którzy reagowali nawet płaczem. Organizator postanowił odwołać imprezę i zdecydowała się na pełen zwrotów kosztów.
Eva Stewart, 19-latka z East Kilbride, podzieliła się swoim rozczarowaniem z BBC Scotland News. "Było to reklamowane jako wielka, masowa przygoda Willy'ego Wonki z optycznymi iluzjami i wielkimi fontannami czekolady oraz słodyczami, ale kiedy tam dotarliśmy, to było to praktycznie opuszczony, pusty magazyn, prawie bez niczego w środku" - relacjonuje.
Organizatorzy w styczniowym poście opisywali wydarzenie na motywach "Charliego i fabryki czekolady" jako miejsce, gdzie "marzenia stają się rzeczywistością". Jednak rzeczywistość okazała się znacznie mniej kolorowa, co skłoniło uczestników do utworzenia grupy na Facebooku, wyrażając swoje niezadowolenie.
Szkocka policja potwierdziła, że funkcjonariusze zostali wezwani na miejsce i udzielili porad. Rada miasta Glasgow poinformowała, że ich dział norm handlowych otrzymał jedną skargę w związku z tym wydarzeniem. W odpowiedzi na zaistniałą sytuację przedstawiciel organizatora na Facebooku wyraził ubolewanie.
"Dzisiejszy dzień był dla wielu bardzo stresujący i frustrujący, za co naprawdę przepraszamy. Niestety, w ostatniej chwili zawiedziona nas w wielu obszarach naszego wydarzenia i teraz zdajemy sobie sprawę, że prawdopodobnie powinniśmy byli odwołać je już przed nim" - cytuje oświadczenie BBC.
Autor: Hubert Wiączkowski