Teresa Tuszyńska: Czekała ją wielka kariera. Zmarła w zapomnieniu
Kiedy w 1963 roku zdjęcie Teresy Tuszyńskiej trafiło na okładkę amerykańskiego magazynu "Show", towarzyszył mu podpis: "Teresa Tuszyńska, lat 21 - najbardziej zachodnia i najbardziej utalentowana z polskich gwiazd filmowych". Trudno uwierzyć, jak tragicznie potoczyły się jej losy.
Teresa Tuszyńska urodziła się podczas wojny, w 1942 roku. Tuż po powstaniu warszawskim wraz z matką i starszym bratem cudem uciekli z transportu do Oświęcimia. Po wojnie cała rodzina wróciła do Warszawy, odnalazł się także jej ojciec, zesłany do obozu pracy w Niemczech. Jednak Tuszyńska nie potrafiła się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Była niepokorna, wyrzucano ją ze szkół, nawet siostry zakonne odesłały ją do domu ze szkoły z internatem.
Odkrywcą Tuszyńskiej był fotograf "Expressu Wieczornego" Andrzej Wiernicki, który zachwycił się nieznajomą dziewczyną podczas karnawałowego balu w warszawskim klubie studenckim Stodoła w 1958 roku. Jej zdjęcie znalazło się na okładce magazynu "Kobieta i Życie". Kiedy Teresa miała 16 lat, wygrała konkurs "Piękne dziewczyny na ekrany", organizowany przez magazyn "Film".
Nagrodą za wygranie konkursu był epizod w filmie Jana Rybkowskiego "Ostatni strzał" (1959). Potem, u boku Gustawa Holoubka, wystąpiła w "Białym niedźwiedziu".
Ale prawdziwy debiut zanotowała dwa lata później, gdy wystąpiła w filmie "Do widzenia, do jutra" Janusza Morgensterna, gdzie zagrała u boku samego Zbigniewa Cybulskiego. Wcieliła się w Margueritte - córkę francuskiego konsula, która zawraca w głowie romantycznemu studentowi, granemu przez Cybulskiego. Co prawda aktorka grała w tym filmie główną rolę, ale głosu jej bohaterce użyczyła żona Zygmunta Kałużyńskiego, Eleonora Griswold.
Nie zmienia to faktu, że młodziutka aktorka czarowała na ekranie nie tylko niezwykłą naturalnością i zniewalającą urodą (nie bez przyczyny porównywano ją do rodzącej się w owym czasie legendy kina Audrey Hepburn), ale i doskonałymi kreacjami. Odpowiedzialna za kostiumy Katarzyna Chodorowicz stworzyła filmowej Marqueritte garderobę pełną zjawiskowych kreacji: rozkloszowanych sukienek, eleganckich szortów z wysokim stanem, idealnie skrojonych płaszczy i bezbłędnie dopełniających każdą stylizację dodatków, jak choćby fikuśne kapelusze czy długie, ozdobne rękawiczki.
Tuszyńska, w podkreślających jej nienaganną figurę strojach, olśniewała, jawiąc się jako jedna z najbardziej stylowych postaci polskiego kina tamtych lat. Sukces był oszałamiający, a młodziutkiej dziewczynie wróżono międzynarodową karierę. Otrzymywała propozycje z Francji, Włoch i Austrii. Operator Jan Laskowski, który pracował z Tuszyńską na planie "Do widzenia, do jutra", wspomina, że "gdyby żyła na Zachodzie i zagrała po takim debiucie w kilku filmach, byłaby milionerką". Teresa Tuszyńska nie skorzystała.
"Wbrew pozorom ten debiut filmowy bardzo Tuszyńską skrzywdził. Przez kilka miesięcy realizacji filmu wszyscy traktowali ją jak gwiazdę. Tymczasem jej honorarium za rolę wynosiło tysiąc trzysta złotych! Kierownictwo uznało, że ma do czynienia z niezawodową aktorką, więc rozliczono ją jak statystkę!!! Potem po filmie, który przyniósł jej ogromną popularność, Tuszyńska musiała wrócić do szarej rzeczywistości, w której nie za bardzo potrafiła się odnaleźć" - opowiadał Jan Laskowski.
Poza tym na planie filmowym Tuszyńska poznała Adama Pawlikowskiego, który z Cybulskim znał się od czasów kręcenia filmu "Popiół i diament" Andrzeja Wajdy. Zaiskrzyło, ale to była trudna miłość. "Jej wieloletni dramat polegał na tym, że Pawlikowski ją uwiódł. Ona się śmiertelnie zakochała. A potem robiła wszystko, by Pawlikowski się w niej zakochał. Wtedy mogła go rzucić, tak jak kiedyś on ją" - wyznał kiedyś Kazimierz Kutz.
W 1962 roku Tuszyńska "na złość" Pawlikowskiemu wyszła za mąż za hrabiego Jana Floriana Zamoyskiego. Niestety ich małżeństwo rozpadło się szybko przez pojawiające się wówczas kłopoty alkoholowe aktorki.
O uzależnieniu Teresy Tuszyńskiej można było przeczytać m.in. w jej biografii "Tetetka. Wspomnienia o Teresie Tuszyńskiej" autorstwa Mirosława Janusza Nowika. "Powodem naszego rozejścia był alkohol. Bywała w bardzo dziwnych miejscach, gdzie normalnie ludzie nie chodzili. Jeździła tam na picie" - wspominał Zamoyski. Mówił także o próbie samobójczej żony.
Miłosne zawirowania między Tuszyńską a Pawlikowskim zbiegły się z czasem, kiedy to niesłusznie oskarżono gwiazdora "Popiołu i diamentu" o współpracę z UB. Spowodowało to, że aktor przestał dostawać propozycje zawodowe i popadł w depresję, która zakończyła się samobójstwem w 1976 roku. Wiadomość o tragicznej śmierci Pawlikowskiego spowodowała, że Tuszyńska jeszcze częściej zaglądała do butelki.
Gwiazda zagrała jeszcze w takich produkcjach, jak: "Tarpany", "Rozwodów nie będzie", "Cała naprzód". Po 1967 roku Tuszyńska wystąpiła już tylko w dwóch filmach - czeskich "Praskich nocach", gdzie zagrała w jedynej w karierze scenie erotycznej, oraz w filmie "Kto wierzy w bociany" (1970), w którym wcieliła się w matkę nastoletniego buntownika. "Przekrój" napisał, że jak Tuszyńska gra matkę nastolatka, to "świat się kończy". "Trudno było zaakceptować takie widzenie Teresy Tuszyńskiej. Ona sama także nie chciała niszczyć wizerunku, jaki zostawiła. Zniknęła" - napisał Maciej Maniewski w artykule na łamach "Filmu".
Po rozstaniu z Zamoyskim Tuszyńska została żoną specjalisty od dubbingu Włodzimierza Kozłowskiego, który też próbował powstrzymywać ją od picia. Niestety bezskutecznie.
Jan Laskowski przypomina sobie spotkanie z aktorką po latach. "Życie Tuszyńskiej potoczyło się tragicznie. Spotkałem ją wiele lat po naszej przygodzie w filmie Morgensterna. Nie chcę o tym spotkaniu opowiadać, bo nawet nie byłem w stanie tej dziewczynie pomóc. Nikt z nas nie mógł. Nie potrafiliśmy" - tłumaczył operator "Do widzenia, do jutra".
Kilka lat przed śmiercią wyszła za mąż po raz trzeci, za tajemniczego Jana Perzynę, budowlańca i kompana od kieliszka. To właśnie on odebrał jej akt zgonu w marcu 1997 roku. Potem jednak zniknął i pogrzebem musiał zająć się brat aktorki, Bogdan Tuszyński.
Tuszyńskiej wróżono międzynarodową karierę na miarę Poli Negri, ale tę szansę na własne życzenie zaprzepaściła. Umarła w całkowitym zapomnieniu, w szponach nałogu...
Zobacz również:
Teresa Tuszyńska i Adam Pawlikowski: Wyniszczająca miłość
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.