Teatr Mały w Tychach uczci pamięć Wojciecha Pszoniaka
Teatr Mały w Tychach, na którego deskach - według wcześniejszych planów - miał w poniedziałek, 19 października, wystąpić Wojciech Pszoniak - uczci pamięć zmarłego aktora Teatrem Czytania, prezentując w internecie opowiadania Jerzego Szaniawskiego z cyklu "Profesor Tutka" w interpretacji Pszoniaka.
"Mamy poczucie, że przypominając tymi nagraniami wyjątkowego artystę słowa, ale także artystę życia, najlepiej uczcimy pamięć Wojciecha Pszoniaka" - wyjaśniła w poniedziałek Małgorzata Wawak z tyskiego teatru.
Teatr Mały w Tychach jest obecnie gospodarzem siódmego Tyskiego Festiwalu Słowa "Logos Fest", w ramach którego w poniedziałek miał być zaprezentowany spektakl "Nasze żony" w reżyserii Wojciecha Pszoniaka i z jego udziałem - obok Wojciecha Malajkata i Jerzego Radziwiłowicza. Dzień wcześniej planowane było spotkanie z Pszoniakiem w ramach cyklu "Autor w Dialogu". Przed kilkoma dniami obydwa wydarzenia odwołano z powodu choroby artysty.
Podczas spotkania w Tychach Wojciech Pszoniak miał m.in. zinterpretować na scenie wybrane fragmenty ze swojego najnowszego audiobooka "Profesor Tutka". Zrealizowane z okazji 50-lecia pracy artystycznej aktora wydawnictwo zawiera wszystkie opowiadania Jerzego Szaniawskiego z tego cyklu. Udostępnienie audiobooka słuchaczom było jednym z przedsięwzięć w ramach tyskiego "Logos Fest".
Dla upamiętnienia zmarłego w poniedziałek aktora Teatr Mały postanowił zaprezentować "Profesora Tutkę" w interpretacji Wojciecha Pszoniaka w internecie, podczas pięciodniowego cyklu Teatr Czytania na kanale YouTube tyskiego teatru - audioboook będzie tam prezentowany od poniedziałku do czwartku o godzinie 19.
Zwieńczeniem cyklu będzie w piątek - również w kanale YouTube - rozmowa dyrektora teatru Małego w Tychach Pawła Drzewieckiego z Wojciechem Pszoniakiem, która została zarejestrowana w 2018 roku, podczas XI Tyskiego Festiwalu Monodramu MoTyF - artysta był bohaterem i mentorem tamtego wydarzenia.
Wojciech Pszoniak jest wspominany także w Gliwicach, gdzie dorastał, i których od ośmiu lat był honorowym obywatelem. Jak przypomniał w poniedziałek gliwicki Urząd Miasta, urodzony 2 maja 1942 r. we Lwowie Pszoniak dotarł z rodzicami do Gliwic jako czterolatek, jednym z ostatnich transportów ze Wschodu, razem m.in. z późniejszym poetą Adamem Zagajewskim. Rodzina zamieszkała - podobnie jak Zagajewscy - przy ul. Arkońskiej w śródmieściu.
Po ukończeniu gliwickiej szkoły podstawowej przy ul. Zimnej Wody Wojciech Pszoniak grał m.in. orkiestrze wojskowej. Jako uczeń średniej szkoły muzycznej był w klasie oboju. Na gliwickim lotnisku latał i skakał ze spadochronem. W Gliwicach odbył też służbę wojskową. Obracał się w gliwickim środowisku jazzowym, które wówczas współtworzyli pianista Jan Kwaśnicki, basista Maciej Ropski i perkusista Adam Jędrzejowski; późniejszy aktor grywał z nimi na saksofonie.
"To właśnie w Gliwicach podjąłem decyzję, że będę aktorem" - mówił Pszoniak w 2007 r. W Gliwicach występował w klubach Gwarek i Spirala. Zagrał także w słynnej - pierwszej w Polsce - inscenizacji "Ślubu" Witolda Gombrowicza w reżyserii Jerzego Jarockiego w 1960 r. Później wyjechał na studia aktorskie do Krakowa. Wyprowadził się z Gliwic, w których spędził w sumie ponad 20 lat. W 2012 r. nadano mu tytuł Honorowego Obywatela tego miasta.
"Uwielbiam to, co robię, i cieszę się, że podejmując tę decyzję akurat w Gliwicach dokonałem - w moim przekonaniu - słusznego wyboru. Po tylu latach nie mam żadnego poczucia zużycia materiału, nie czekam emerytury. Niby już ją mam, ale nie wiem, na czym ona u mnie polega, bo gram, kręcę, piszę doktorat i uczę studentów na akademii teatralnej" - mówił w maju 2012 roku w Gliwicach aktor.
Dla Pszoniaka - jak mówił wówczas w mieście swojego dzieciństwa - aktorstwo nie było tylko zawodem, ale sposobem patrzenia na świat. "To znaczy, że moje myślenie o świecie, o ludziach, o życiu, mój stosunek do świata jest stosunkiem aktorskim - tak jak kompozytor słyszy dźwięki świata, a lekarz patrzy na człowieka przede wszystkim przez pryzmat jego zdrowia - wychodzi ponad swój zawód" - tłumaczył artysta.
"W Gliwicach wszystko się zaczęło; tu podejmowałem ważne decyzje, ważne rzeczy się ze mną działy, tu były moje początki. Bez Gliwic, bez tego miejsca (ówczesnej operetki gliwickiej - PAP) prawdopodobnie zupełnie inaczej wyglądałoby moje życie. Tu zostawiłem swoje ślady, swoich rodziców na cmentarzu, wielu przyjaciół. Ten powrót to dla mnie okazja do refleksji i zadumy (...). Gliwice to moje miasto" - mówił przed ośmiu laty 70-letni wówczas artysta.