Reklama

Taylor Lautner: Sława i uroda przysporzyły mu kłopotów. Fanki nie dały mu żyć

Taylor Lautner kilkanaście lat temu był bożyszczem nastolatek. Sławę przyniosła mu rola Jacoba w serii filmów na bazie bestsellerowych powieści Stephenie Meyer. Kultowy "Zmierzch" oprócz popularności, przyniósł mu jednak sporo kłopotów. 18-letni wówczas Lautner nie potrafi sobie poradzić z zainteresowaniem mediów i fanów. Dlatego też... zamykał się w domu na długie tygodnie. Kiedy postanowił wyjść ze swojej "skorupy", fani zaczęli mu zarzucać, że... źle się zestarzał.

Taylor Lautner, czyli niezapomniany Jacob ze "Zmierzchu"

Taylor Lautnerurodził się 11 lutego 1992 roku w Gran Rapids. Już jako dziecko interesował się przede wszystkim karate. Talent sprawił, że w wieku ośmiu lat przeniósł się do Los Angeles, gdzie jego trenerem został siedmiokrotny mistrz świata, Michael Chaturantabut. Wkrótce Taylor zaczął reprezentować Stany Zjednoczone w mistrzostwach ligi World Karate Association.

To właśnie trener zachęcił go, by zgłosił się na casting do spotu reklamowego sieci Burger King. Nie udało się, ale przygoda z mediami zaintrygowała Lautnera na tyle, że postanowił próbować dalej. Wreszcie w 2001 roku zadebiutował na małym ekranie rolą w filmie "Shadow Fury". W 2005 wystąpił z kolei w obrazie "Fałszywa dwunastka II"a także zagrał główną postać w filmie "Rekin i Lava: Przygoda w 3D". "Po tym filmie wydawało mi się, że stałem się najsłynniejszym chłopakiem na świecie. Nie można było bardziej się mylić" - wspominał po latach. 

Reklama

Przełom w karierze aktora nastąpił, gdy miał 16 lat, wtedy po raz pierwszy wystąpił w filmie z serii "Zmierzch". Wcielał się w Jacoba Blacka, wilkołaka, zamieszanego w miłosny trójkąt z dwojgiem głównych bohaterów - Bellą Swan (Kristen Stewart) i wampirem Edwardem Cullenem (Robert Pattinson). Seria odniosła spektakularny sukces, a aktorzy zdobyli popularność, na jaką nie byli przygotowani. 

Sława największe piętno odcisnęła właśnie na Lautnerze. Aktor, który w szczycie popularności był jeszcze nastolatkiem, bardzo długo nie potrafił sobie poradzić z ogromnym zainteresowaniem, jakie wywoływał w mediach i jakie budził wśród fanów. 

Aktor zamykał się w domu na długie tygodnie

"Niewiele rzeczy w życiu może przyjść i wydarzyć się z dnia na dzień. Sława może. Kiedy miałem 16, 17, 18 lat, budziłem się i próbowałem po prostu wyjść na spacer lub pójść na randkę, ale przed moim domem czekało kilkanaście samochodów, które jechały za mną, gdziekolwiek się wybierałem" - opowiadał w wywiadach.

"Wszędzie spotykałem setki krzyczących, zaczepiających, goniących mnie fanów. Przestałem wychodzić z domu, albo, jak wychodziłem, to tylnym wyjściem, ubrany w kapelusz, okulary przeciwsłoneczne. Coś w mojej psychice się zablokowało. Coraz bardziej bałem się wyjść. Bardzo chciałem, ale po prostu tego nie robiłem" - relacjonował.

Na ciągłym ukrywaniu się i unikaniu codziennych czynności, takich jak zakupy, czy wyjścia ze znajomymi, aktor spędził kolejnych 10 lat swojego życia. Kiedy znów się uaktywnił, czekały go kolejne kłopoty...

Taylor Lautner mierzy się z hejtem

Taylor Laurtner gościł niedawno w programie "Good Morning Football", w którym opowiedział o swoim nowym filmie zatytułowanym "Gramy u siebie". To historia trenera jednej z drużyn ligi futbolu amerykańskiego. Gdy zostaje zawieszony w obowiązkach szkoleniowca, wraca do rodzinnego miasta, by odbudować relację z synem. Żeby to zrobić, zaczyna trenować jego szkolną drużynę. Występ gwiazdora "Zmierzchu" w tym programie wielu osobom się nie spodobał. Zdradził to sam Laurtner, który wyznał, że po emisji wywiadu przeczytał w sieci szereg złośliwych komentarzy na swój temat. Nie dotyczyły one wszelako ani filmu, ani wypowiedzi aktora. Internauci masowo kpili z wyglądu 31-letniego gwiazdora. Opinie, że "kiepsko się starzeje" czy że wygląda jak "nieświeży brokuł" należały do najbardziej delikatnych.

Lautner odniósł się do tych cierpkich słów w opublikowanym na Instagramie filmiku. Jak podkreślił, internetowy hejt odcisnął bardzo wyraźne piętno na jego zdrowiu psychicznym. "Czytanie tych komentarzy przywołało negatywne wspomnienia i dawne odczucia. Gdybym przeczytał coś takiego na swój temat 10 lat temu, 5 lat temu, a może i 2 lata temu, zapewne by mnie to przybiło. Pewnie zaszyłbym się w domu. Dziś wiem, że to było bardzo niezdrowe. Wtedy poczucie własnej wartości budowałem na opiniach innych ludzi" - wyjaśnił.

Aktor zaznaczył, że od pewnego czasu nie czyta komentarzy internautów na swój temat i czuje się dzięki temu znacznie lepiej. I zaapelował do odbiorców, by nie przywiązywali zbyt dużej wagi do tego, co sądzą o nich inni. "Jestem teraz w zupełnie innym miejscu. Przestałem kwestionować swoją wartość w oparciu o krytykę anonimowych osób. Jeśli to, jak jesteś postrzegany, stanowi dla ciebie największą wartość, często będziesz czuć się tak fatalnie, jak ja kiedyś. Gdy skupiasz się na tym, co ważne, takie rzeczy cię nie obchodzą" - zaznaczył. Lautner zakończył swoją wypowiedź przesłaniem skierowanym do hejterów. "Bądźmy dla siebie milsi. Rozsiewajmy miłość i pozytywne nastawienie. To proste" - podsumował. 

Zobacz również:

"Mafia Mamma": Krwawe pamiętniki z wakacji [recenzja]

"Rosebushpruning": Kristen Stewart i Elle Fanning w remake'u kultowego filmu  

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Taylor Lautner
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy