Reklama

Takich bogiń już nie ma

Włoski reżyser filmowy i teatralny Franco Zeffirelli powiedział na wiadomość o śmierci Liz Taylor, że takich bogiń kina, jak ona, już nie ma. Ujawnił jej słowa o zbliżającej się śmierci, jakie usłyszał od niej przed tygodniem.

"Jestem bardzo zasmucony. Odeszła niezapomniana osoba, którą miałem szczęście poznać i pracować z nią przy dwóch filmach"- podkreślił Zeffirelli przywołując "Poskromienie złośnicy" z 1967 roku i film "Młody Toscanini" z 1988 r.

"Odeszła diva, jakich już nie ma" - stwierdził Zeffirelli. I dodał: "Liz Taylor była zwycięską kombinacją rzadkich cech. Była piękna, inteligentna , była kobietą, która mogła sobie pozwolić na to, by wyjść za mąż osiem razy i mieć siedmiu mężów w czasach zupełnie innych niż obecne".

Reklama

88-letni reżyser opowiedział włoskim medium o swej przyjaźni z gwiazdą , która trwała nieprzerwanie od 1966 roku. Wyjawił, że ostatni raz rozmawiał z nią przez telefon przed tygodniem.

"Liz niestety bardzo cierpiała. Ale miała nadzieję, że się z tego podniesie" - wyznał Franco Zeffirelli. Następnie przytoczył słowa, które od niej usłyszał podczas tej rozmowy: "Powiedziała mi: 'wiem, że wszyscy musimy odejść, ale przykro mi, bo miałam piękne życie'".

Zeffirelli opowiedział o tym, jak poznał Liz Taylor 45 lat temu: "Byłem umówiony z Richardem Burtonem. Przyjechałem do ich apartamentu w hotelu w Dublinie i trafiłem na pełen dramat. Myślałem, że to scena zazdrości , tymczasem Liz starała się oswoić wiewiórkę, a Burton był wściekły".

"Poszła ze mną do łazienki, znalazłem zwierzę ukryte w bojlerze. Postawiłem talerzyk z mlekiem, wiewiórka wypiła, uspokoiła się. Liz była rozentuzjazmowana, narodziła się między nami wielka przyjaźń, której towarzyszyły burzliwe wydarzenia" - wspomniał Zeffirelli.

Opowiadając o chwilach spędzonych razem w Wiecznym Mieście stwierdził: "Liz i Richard kochali Rzym, tutejsze jedzenie, ciepło ludzi. Ona mi wyznała, że to nie był ich najszczęśliwszy okres. Nie prowadzili światowego życia, ale ona lubiła chodzić do klubu Piper posłuchać jazzu, podczas gdy on był niewrażliwy na nowoczesną muzykę, za to kochał Szekspira".

Mówiąc o słynnych kłótniach pary Zeffirelli zapewnił: "Nie mrugnąłem nawet okiem, wiedziałem, że były udawane".

Włoski reżyser wspomniał, że na plan filmu "Młody Toscanini" Liz Taylor przyleciała do Bari z 23 walizkami.

"Nie wiedzieliśmy co z nimi zrobić"- zażartował.

"Liz nigdy nie stała się staruszką. Pozostała kapryśną dziewczyną , która łamała wszelkie reguły. W życiu zrobiła wszystko , odeszła nie żałując niczego" - zakończył swoje wspomnienia Franco Zeffirelli.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Elizabeth Taylor | Taylor | Liz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy