Reklama

Tą sprawą żyła cała Polska. Zakończyły się zdjęcia do "Żeby nie było śladów"

Rutynowe zatrzymanie w centrum Warszawy, które zakończyło się tragedią. Zbrodnia, która poruszyła cały naród. W maju 1983 roku władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zaangażowały cały swój aparat państwowy - Służbę Bezpieczeństwa, milicję, media, prokuraturę i sądy, aby za wszelką cenę i w majestacie prawa uchronić winnych śmierci Grzegorza Przemyka od jakichkolwiek konsekwencji. Film o tych wydarzeniach reżyseruje Jan P. Matuszyński.

Rutynowe zatrzymanie w centrum Warszawy, które zakończyło się tragedią. Zbrodnia, która poruszyła cały naród. W maju 1983 roku władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zaangażowały cały swój aparat państwowy - Służbę Bezpieczeństwa, milicję, media, prokuraturę i sądy, aby za wszelką cenę i w majestacie prawa uchronić winnych śmierci Grzegorza Przemyka od jakichkolwiek konsekwencji. Film o tych wydarzeniach reżyseruje Jan P. Matuszyński.
Kadr z filmu "Żeby nie było śladów" /Łukasz Bąk /materiały prasowe

Właśnie zakończyły się trwające od lipca w Warszawie i na Śląsku zdjęcia do filmu fabularnego "Żeby nie było śladów", opartego o wątki zawarte w bestsellerowym, nagrodzonym NIKE reportażu Cezarego Łazarewicza "Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka".

Reżyserem jest Jan P. Matuszyński - twórca obsypanej na całym świecie nagrodami "Ostatniej Rodziny" i serialu "Król", a za produkcję odpowiada Aurum Film - Leszek Bodzak i Aneta Hickinbotham, producenci nominowanego do Oscara "Bożego Ciała".

W projekcie wzięli udział również inni stale współpracujący z Janem P. Matuszyńskim twórcy m.in. operator Kacper Fertacz ("Ostatnia Rodzina", "Król", "Hardkor Disko") oraz montażysta Przemysław Chruścielewski ("Boże Ciało", "Ostatnia Rodzina", "Król"). Za kostiumy odpowiada Małgorzata Zacharska ("Sala samobójców. Hejter", "Maria Skłodowska-Curie"), a za charakteryzację Pola Guźlińska ("Carte Blanche", "Król"). Scenografię przygotował Paweł Jarzębski ("Kamerdyner"). Autorką scenariusza do filmu "Żeby nie było śladów" jest Kaja Krawczyk-Wnuk.

Reklama

W filmie zobaczymy plejadę gwiazd polskiego kina, a główne role zagrają Tomasz Ziętek i Sandra Korzeniak oraz - po raz pierwszy na ekranie w dużej roli - Mateusz Górski jako Grzegorz Przemyk. Ponadto w filmie wystąpią m.in. Jacek Braciak, Agnieszka Grochowska, Robert Więckiewicz, Aleksandra Konieczna, Adam BobikTomasz Kot. Reżyserem castingu jest Piotr Bartuszek.

Film jest współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz francuskie ARTE, a koproducentami są CANAL+ Polska, Mazowiecki i Warszawski Fundusz Filmowy, a także zagraniczni partnerzy - Les Contes Modernes (Francja) i Background Films (Czechy). Zagranicznym agentem sprzedaży filmu jest New Europe Film Sales. Premiera kinowa filmu planowana jest na 8 października 2021 roku.

Polska, 1983 roku. W kraju wciąż obowiązuje, mimo zawieszenia, wprowadzony przez komunistyczne władze stan wojenny, mający na celu zduszenie solidarnościowej opozycji. 12 maja Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, zostaje zatrzymany i ciężko pobity przez patrol milicyjny. Przemyk umiera po dwóch dniach agonii. Jedynym świadkiem śmiertelnego pobicia jest jeden z kolegów Grzegorza, Jurek Popiel, który decyduje się walczyć o sprawiedliwość i złożyć obciążające milicjantów zeznania. Początkowo aparat państwowy, w tym Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, bagatelizuje sprawę. Jednak gdy ponad 20 tysięcy ludzi przemaszeruje przez ulice Warszawy za trumną Przemyka, władza decyduje się użyć wszelkich narzędzi przeciwko świadkowi i matce zmarłego, aby ich skompromitować i zapobiec złożeniu przez Jurka zeznań w sądzie.

Rozpoczyna się, nadzorowana osobiście przez Ministra Spraw Wewnętrznych, generała Czesława Kiszczaka, operacja "Junior", której głównym celem jest powstrzymanie Jurka przed ujawnieniem prawdy oraz zrzucenie winy na sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka po pobiciu na pogotowie. Armia esbeków zaczyna śledzić Jurka i jego rodziców, inwigilując ich życie prywatne 24 godziny na dobę, zaś media i prokuratura są kierowane i naciskane przez władzę, aby do opinii publicznej trafiały tylko "właściwe" komunikaty. Z kolei Barbara Sadowska nie traci nadziei na sprawiedliwość, a przedstawiciele władzy państwowej i specjalna grupa śledczych prowadzą kolejne narady, jak ukręcić łeb sprawie Przemyka...

"Uważam, że przypomnienie i opowiedzenie historii Grzegorza Przemyka jest nam dzisiaj szczególnie potrzebne. Zainteresowały mnie także wątki rodzinne. Książka Cezarego Łazarewicza dała temu impuls. Zrobiły na mnie wrażenie słowa Łazarewicza, że rozpoczął pracę nad książką, bo poczuł, że list, który napisała matka chłopaka, Barbara Sadowska, był skierowany także do niego - poczuł, że jest właściwym człowiekiem, by po tę historię sięgnąć. A ja poczułem, że chciałbym właśnie tę historię przenieść na ekran" - mówi Jan P. Matuszyński.

"Kompletnie nie interesuje mnie budowanie pomników, od tego są ludzie, którzy budują pomniki. W przypadku "Ostatniej rodziny" także nie chcieliśmy opowiadać o Zdzisławie Beksińskim jako artyście malarzu, tylko przedstawić jego sztukę jako element rodzinnej, bardzo ludzkiej opowieści; podobny sposób myślenia towarzyszy mi w przypadku filmu o sprawie Przemyka. Na pewno nie chcę nikogo oceniać i uważam, że kino historyczne, czy w ogóle szerzej kino, robi się nie po to, żeby wskazywać, kto był dobry, a kto zły. Chciałbym pokazać zawiłość i niejednoznaczność ówczesnych postaw i sytuacji, z kilku perspektyw" - dodaje reżyser "Żeby nie było śladów".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Żeby nie było śladów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy