Reklama

Tą sceną zaskoczyli wszystkich na planie. Operator musiał się odwrócić

"Sztuka pięknego życia" z wybitnymi aktorami Hollywood, Florence Pugh i Andrew Garfieldem, zadebiutuje w Polsce w styczniu przyszłego roku. Teraz aktorzy jeżdżą po świecie z pierwszymi pokazami i zdradzają niektóre smaczki zza kulis. Jednym z bardziej pikantnych podzielił się ostatnio sam Garfield.

"Sztuka pięknego życia": Florence Pugh i Andrew Garfield w poruszającej historii

Mimo że swoją światową premierę "Sztuka pięknego życia" ("We Live In Time") miała już 6 września tego roku, to polscy kinomaniacy muszą uzbroić się w cierpliwość. Na ekranach najnowszy film Johna Crowleya zobaczymy dopiero 3 stycznia 2025 roku. Jak zapowiadają pierwsi odbiorcy produkcji - czekać warto.

Film jest opisywany jako "zabawna, głęboko poruszająca i wciągająca historia miłosna". Przypadkowe spotkanie dwójki głównych bohaterów odmienia ich życie o 180 stopni. Między nimi rodzi się głębokie uczucie, lecz sielanka nie będzie mogła trwać wiecznie. Zmierzą się z trudną sytuacją zdrowotną kobiety.

Reklama

W rolach głównych produkcji A24 na ekranie zobaczymy Florence Pugh oraz Andrew Garfielda. Towarzyszyć im będą m.in.: Adam James, Marama Corlett i Kara Lynch. Za scenariusz odpowiada Nick Payne.

Na ten moment polscy fani mogą zobaczyć poruszający zwiastun filmu. Zobacz zwiastun tutaj.

"We Live In Time": niesamowita chemia pomiędzy aktorami

41-letni Garfield podczas nagrywania podcastu "Happy Sad Confused" opowiedział o nagrywaniu scen intymnych z Pugh. Prowadzącemu Joshowi Horowitzowi zdradził, że wspólnie ze swoją ekranową partnerką pozwolili sobie "płynąć".

"Robimy pierwsze ujęcie tej bardzo intymnej, namiętnej sceny. To jest zamknięty plan, co oznacza, że w jednym pokoju jesteśmy tylko ja i Florence, i operator kamery, który jest naszym DP, bardzo miły mężczyzna o imieniu Stewart" - opisywał Garfield.

"Scena staje się namiętna, gdy ją choreografujemy i wchodzimy w nią, i idziemy trochę dalej, niż mieliśmy zamiar" - mówił aktor.

"Nigdy nie usłyszeliśmy 'cięcia' i czuliśmy się bezpiecznie" - przyznał.

Aktor żartobliwie dodał, że wspólnie z Pugh "telepatycznie mówili sobie: 'To zdecydowanie wydaje się długie ujęcie'." Ich przedłużona scena zbliżenia skończyła się tym, że operator odwrócił się do ściany i czekał aż aktorzy zakończą choreografię.

Zobacz też: Brytyjska wokalistka nakręciła w Polsce film! W roli głównej Lena Góra

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Florence Pugh | Andrew Garfield | Sztuka pięknego życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy