Reklama

"Spring Breakers": Kac po imprezie

Skąpe stroje, alkohol, narkotyki, plaża i beztroska zabawa od świtu do nocy - to właśnie spring break. W interpretacji Harmony'ego Korine'a tradycja amerykańskich studentów ujawniła swoje drugie, mroczniejsze oblicze. Wszystko przy akompaniamencie pulsujących kolorów, głośnej muzyki i Jamesa Franco w "życiówce". 5 kwietnia 2023 roku mija 10 lat od polskiej premiery kontrowersyjnego filmu "Spring Breakers".

Fabuła "Spring Breakers" skupia się na historii czterech studentek, które postanawiają przeżyć imprezę życia podczas nadchodzącej przerwy wiosennej. By mieć się za co bawić, napadają na przydrożną restaurację. Następnie udają się na plaże Florydy, gdzie seks i narkotyki mieszają się z ciągłym łamaniem prawa. Gdy trafiają do aresztu, pomocną dłoń wyciąga do nich Alien (James Franco) - gangster i raper. Nowy znajomy otwiera przed dziewczynami wrota do świata pieniędzy, używek i przemocy. Bohaterki wchodzą weń coraz głębiej. Dla niektórych z nich będzie to droga bez powrotu.

Reklama

Spring break oznacza wiosenną przerwę w nauce. Czas ten jest kojarzony z głośnymi masowymi imprezami, przede wszystkim w ciepłych lokacjach. Harmony Korine, scenarzysta kontrowersyjnych "Dzieciaków" Larry'ego Clarka i reżyser "Skrawków", nigdy nie brał udziału w wiosennej balandze. "Byłem skaterem, więc gdy inni jechali na spring break, ja jeździłem na desce" - wyznał w wywiadzie dla "Interview". - "Wszyscy znajomi jechali do Daytona Beach albo Redneck Riviera i po prostu pie... się lub upijali - wiesz, w ramach rytuału przejścia. Ja nigdy tam nie byłem. Pewnie w ten sposób to sobie odrabiam".

Korine tylko słyszał o imprezach na plaży do białego świtu albo demolowaniu pokoi motelowych. Na ich bazie w jego głowie pojawiały się kolejne sceny, wtedy niepowiązane z żadną planowaną produkcją, np. dziewczyny w bikini i maskach narciarskich napadające na turystów. Opowieści znajomych z ich wiosennych wyjazdów i wyobrażenia o nich powróciły do niego, gdy szukał tematu do swojego nowego filmu. Wiedział, jak chce go opowiedzieć: z minimalną ilością dialogów i bez koherentnej historii. Narrację widział jako przejścia od ekscesu do ekscesu. Planował, by jego dzieło było niemal fizycznie odczuwalne przez widzów. "Chciałem, żeby film dosłownie atakował obrazami i dźwiękami. W pewnym sensie to miało być coś w rodzaju popowej poezji" - mówił w wywiadzie dla australijskiego SBS.

Za namową swojej żony, Rachel, Korine pojechał na jedną z plaż Florydy w czasie przerwy wiosennej, by tam zebrać myśli i napisać scenariusz. Reżyser przyznał, że nie chciał się wzorować na żadnym filmie o nastolatkach i unikał takowych. W kółko oglądał za to "Miami Vice" Michaela Manna.

Scenarzysta "Dzieciaków" nie był gotowy na to, co zastał po przybyciu do hotelu. "Nastolatki pie... się na korytarzach, wszyscy na siebie rzygali i puszczali całą noc Taylor Swift - to było nie do zniesienia" - śmiał się w wywiadzie dla "The Rolling Stone". Sytuacja powtórzyła się w kolejnym hotelu. Dopiero w oddalonym o 20 minut drogi Marriotcie znalazł atmosferę potrzebną do pisania. Scenariusz był gotowy w 10 dni.

Pierwszym zaangażowanym członkiem obsady był James Franco. Korine spotkał się z nim już na rok przed rozpoczęciem zdjęć. Aktor otrzymał rolę Aliena, rapera i gangstera, który wciąga bohaterki w świat seksu i przemocy. Ze złotym grillem na zębach i długimi włosami zaplecionymi w cienkie warkoczyki Franco był ledwo rozpoznawalny. Wiele osób zauważyło podobieństwo między jego bohaterem i raperem Riff Raffem. Korine skontaktował się z nim zresztą na kilka miesięcy przed pierwszym klapsem. Już po premierze filmu muzyk zapowiedział pozwanie twórców filmu za bezprawne wykorzystanie jego wizerunku. Sąd nie przychylił się jednak do jego wniosku.

Do głównych ról w pierwszej kolejności zaangażowano Emmę RobertsVanessę Hudgens. Jednak ta pierwsza szybko zrezygnowała z projektu. Jako powód podała "różnice artystyczne". Nieoficjalnie mówiło się, że Roberts nie czuła się komfortowo z taką ilością nagości w filmie, a czarę goryczy przelała scena intymnego zbliżenia jej postaci z bohaterami Franco i Hudgens.

Także dawna gwiazda "High School Musical" nie wspominała jej najlepiej. Okupiła ją takim stresem, że w późniejszych kontraktach umieszczała klauzulę o niegodzeniu się na nagość i seks. Roberts została zastąpiona przez Ashley Benson.

Scenariusz trafił także w ręce matki Seleny Gomez, wtedy gwiazdy disnejowskiego serialu dla młodzieży "Czarodzieje z Waverly Place". Rodzicielka, prywatnie ogromna fanka twórczości Korine'a, zachęciła swoją córkę do udziału w filmie. Obejrzała z nią nawet jego wszystkie wcześniejsze dokonania.

Gomez widziała w "Spring Breakers" nowe możliwości dla swojej kariery aktorskiej. W ostatnim czasie otrzymywała przede wszystkim scenariusze kolejnych grzecznych filmów dla nastolatków. Zresztą nie bez przyczyny - na planie filmu Korine'a po raz pierwszy paliła papierosy, a członkowie ekipy musieli poinstruować ją, jak to się w ogóle robi. Główną obsadę uzupełniła Rachel, żona reżysera.

Zdjęcia odbyły się na przełomie marca i kwietnia 2012 roku w St. Petersburgu na Florydzie. Właśnie trwała przerwa wiosenna, a jej uczestnicy stali się mimowolną częścią filmu. Korine'owi zależało na autentyczności, więc niektóre sceny nocne kręcił w szemranych okolicach miasta. W wywiadzie dla Howarda Sterna Franco przyznał, że czasem pojawiali się w miejscach, w których przebywali członkowie gangów i dochodziło do niesprecyzowanych "złych rzeczy". Szczególnie źle znosiła to Hudgens, w przeciwieństwie do swojej postaci cicha i przestraszona mrocznymi urokami Florydy.

"Spring Breakers" debiutowali 4 września 2012 roku podczas festiwalu w Wenecji. Film, który Korine określił jako koktajl twórczości Gaspara Noe i teledysku Britney Spears, stał się jednym z najważniejszych wydarzeń tamtej edycji imprezy. Mimo to przegrał walkę o Złotego Lwa z "Pietą" Kim Ki-Duka. Podczas sezonu nagród wytwórnia A24 skupiła się przede wszystkim na Jamesie Franco, którego wystawiła do wyścigu o statuetkę za rolę drugoplanową. Wypuszczono serię plakatów z Alienem podpisanych "Consider this Sh*t". Niestety, okazała się ona niewypałem. Odebrano ją jako żart. Franco otrzymał kilka pomniejszych wyróżnień, ale przepadł w zmaganiach o najważniejsze nagrody.

Film Korine'a podzielił krytykę. Niektórzy zarzucali mu seksizm i uprzedmiotowianie kobiet. Inni czytali go jako feministyczny manifest. "Bezwstyd młodości i pęd ku zagładzie splatają się tutaj w ciasnym ucisku i wspólnym krokiem idą naprzeciwko nudzie i powinnościom. Korine brutalnie popycha swoje bohaterki w dorosłość, transformując je z pogrywających z systemem lolitek w pełni świadome swoich decyzji kobiety, ale forma, w jaką ten proces ujmuje, jest lekka i teledyskowa" - pisał Artur Zaborski w recenzji dla Interii. Z kolei w czasopiśmie "Ekrany" Adam Kruk opisywał "Spring Breakers" jako powrót Korine'a do jego ulubionego tematu, czyli "schizofrenicznego doświadczenia, jakim jest dorastanie w Ameryce". Natomiast jego estetykę przyrównał do "wulgarnej i bezkompromisowej piosenki popowej".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Spring Breakers
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy