Scarlett Johansson chciała rzucić aktorstwo. "Myślałam, że to mój koniec"
Choć Scarlett Johansson od wielu lat jest jedną z najbardziej rozchwytywanych aktorek w Hollywood, niewiele brakowało, a rzuciłaby ten zawód. Skłaniała się ku tej decyzji, gdy Sandra Bullock sprzątnęła jej sprzed nosa rolę w filmie "Grawitacja". Przegrana w castingu do tej produkcji sprawiła, że Johansson straciła wiarę w siebie. "To była kropla, która przelała czarę goryczy. Czułam się naprawdę sfrustrowana i beznadziejna w tym, co robię" - wyznała.
Scarlett Johansson należy do grona największych gwiazd Fabryki Snów. Odkąd wystąpiła u boku Roberta Redforda w kultowym "Zaklinaczu koni" z 1998 roku, jej kariera zaczęła nabierać rozpędu. W kolejnych latach zagrała m.in. w świetnie ocenianym komediodramacie Sofii Coppoli "Między słowami" oraz takich kinowych hitach jak "Dziewczyna z perłą", "Wszystko gra", "Prestiż", "Scoop - Gorący temat", "Vicky Cristina Barcelona" czy "Kochanice króla". Choć w oczach widzów aktorka coraz skuteczniej umacniała swój gwiazdorski status, ona sama miała poważne rozterki na temat swojej zawodowej przyszłości.
Johansson wielokrotnie opowiadała w wywiadach o tym, że przez długi czas czuła się zaszufladkowana. "Przypięto mi łatkę seksbomby. Grupa kolesi z branży wykreowała mój wizerunek, którego trudno było mi się potem pozbyć" - narzekała przed kilkoma laty w rozmowie z "The Hollywood Reporter". Z tego powodu straciła szanse na występ w kilku filmach, na których jej zależało. Apogeum frustracji spowodowanej brakiem ról nastąpiło w okolicach 2010 roku, gdy aktorka ubiegała się o angaż do filmu "Grawitacja" w reżyserii Alfonso Cuaróna. Miała zagrać dr Ryan Stone, specjalistkę od inżynierii medycznej, która wraz z doświadczonym astronautą wyrusza w kosmiczną ekspedycję naprawy teleskopu. Gdy ich prom zostaje uszkodzony, rozpoczynają dramatyczną walkę o przeżycie.
Zanim rola powędrowała do Sandry Bullock, w testach ekranowych udział brały Blake Lively, Marion Cotillard i Natalie Portman. Pod uwagę brano także kandydaturę Johansson. "Tak bardzo pragnęłam dostać tę rolę. To była kropla, która przelała czarę goryczy. Czułam się naprawdę sfrustrowana i beznadziejna w tym, co robię. Zaczęłam się zastanawiać, czy to w ogóle praca dla mnie. Oferty, które wtedy dostawałam, były głęboko niesatysfakcjonujące. Prawdopodobnie otrzymałam scenariusz do każdej produkcji o Marilyn Monroe, jaka miała powstać. Występowałam w takich filmach, jak 'Kobiety pragną bardziej', co tylko umacniało mój wizerunek seksbomby. Czułam, że nie rozwijam się jako aktorka. Myślałam, że to mój koniec" - wyznała gwiazda w wywiadzie udzielonym "Variety".
Wiarę w swój talent i sens dalszego uprawiania tego zawodu Johansson odzyskała dzięki występowi w niezależnym thrillerze science fiction "Pod skórą" z 2013 roku. Aktorka zagrała w nim kosmitkę, która uwodzi przypadkowych autostopowiczów, by sprowadzić ich na swoją planetę, gdzie ludzkie mięso uchodzi za przysmak. Za tę kreację Johansson otrzymała nominacje do nagród BIFA, Gotham oraz Stowarzyszenia Krytyków Filmowych z San Francisco. "Nagle pomyślałam: 'Nadal kocham tę pracę'. To ponownie rozpaliło moją miłość do aktorstwa" - zdradziła gwiazda.