Ryszard Bugajski: Nakręcił najbardziej antykomunistyczny film w historii PRL-u
27 kwietnia 1943 r. urodził się Ryszard Bugajski, reżyser "Przesłuchania" - najbardziej antykomunistycznego film w historii PRL-u, którego kolaudacja zamieniła się w seans nienawiści wobec twórców.
Ryszard Bugajski urodził się 27 kwietnia 1943 r. w Warszawie. W 1973 r. ukończył studia na Wydziale Reżyserii łódzkiej Filmówki. Nawiązał współpracę z Zespołem Filmowym X Andrzeja Wajdy. W 1979 r. wspólnie z Januszem Dymkiem zrealizował w Zespole Filmowym X dramat "Kobieta i kobieta". Było to studium psychologiczne zachowań dwóch kobiet na kierowniczych stanowiskach, usiłujących ocalić przyjaźń mimo dążenia przez jedną z nich do kariery za wszelką cenę.
W 1982 r. wyreżyserował "Przesłuchanie" z Krystyną Jandą, Januszem Gajosem i Adamem Ferencym w rolach głównych. Rozgrywająca się w pierwszej połowie lat 50. historia młodej kobiety, która zostaje aresztowana i osadzona w więzieniu, to studium człowieka postawionego w obliczu tyranii stalinizmu. "Mój film jest manifestem człowieka, który chce być wolny, bez względu na cenę, jaką musi zapłacić" - mówił Bugajski o "Przesłuchaniu".
"Opowiada o trwającym kilka lat śledztwie, które dostarczyć miało materiału dowodowego przeciwko któremuś z oskarżonych w tzw. procesach odpryskowych z początku lat 50. Główny proces toczył się przeciwko gen. Stanisławowi Tatarowi i 9 innym wyższym oficerom: to historia. Estradowa aktoreczka Tonia (to już postać fikcyjna) po zamknięciu w więzieniu powinna zeznać, tego oczekuje od niej śledczy, że pośredniczyła w przekazywaniu materiałów szpiegowskich. Nie chodzi przy tym o nią i jej rzekome przestępstwo, lecz o obciążenie uczestnika rzekomego spisku w wojsku, zawiązanego przez grupę oficerów o proweniencji akowskiej, andersowskiej i partyzanckiej. Zarzuty były sfingowane, co stało się publicznie wiadome niebawem, po przełomie w 1956. Dwudziestu oskarżonych już jednak wówczas nie żyło, wykonano na nich wyroki śmierci. Po co i dlaczego sfingowano te procesy - czytelnikom ze Wschodu tłumaczyć nie trzeba, a tym z Zachodu i tak wytłumaczyć się nie da" - napisała Bożena Janicka w "Kinie" (1989).
Obraz został określony przez władze komunistyczne jako "najbardziej antykomunistyczny film w historii PRL-u" i stał się bezpośrednią przyczyną rozwiązania Zespołu X Andrzeja Wajdy. Jego kolaudacja stała się przekazywaną z ust do ust legendą, przeradzając się w seans nienawiści wobec twórców.
"Ten film po prostu nie powinien być za nasze pieniądze zrobiony. W tym kształcie, w jakim zrobiony został" - mówił 23 kwietnia 1982 r. reżyser Mieczysław Waśkowski. "Ja nie tylko protestuje przeciwko temu filmowi całym sobą, ale żądam wręcz, żeby analiza tego wszystkiego, co dzisiaj oglądamy, od początku, od powstania scenariusza, aż do dzisiejszego dnia kolaudacyjnego, została wnikliwie rozpatrzona i przeprowadzona" - podsumował.
"Absolutnie Waśkowski ma rację: jest to film wredny, obrzydliwy" - wtórował mu reżyser Czesław Petelski. "I nie oszukujmy się, że tutaj otrzymaliśmy dzieło sztuki, którego z jakichś tam powodów taktycznych trzeba na razie nie pokazywać. Jest to film antysocjalistyczny. Zrobiony z przyczyn wyłącznie propagandowych. Z jawnej nienawiści do tego, co się dzieje dzisiaj i będzie działo jutro" - mówił, wykazując się swoistym profetyzmem (10 dni później, 3 maja 1982 r., podczas masowych protestów przeciwko reżimowi stanu wojennego zginęły dwie osoby). "Ten film kłamie od początku do końca, tak, kłamie niestety zresztą, w sposób bardzo złożony" - ocenił reżyser Bohdan Poręba. "Na miłość boską, jakimż symbolem pokolenia akowskiego jest ta k... na ekranie, przepraszam bardzo?" - podkreślił.
Nieobecny na kolaudacji szef "Zespołu X" Andrzej Wajda, 17 maja 1982 r. skierował do ówczesnego wiceministra kultury i sztuki ds. kinematografii Stanisława Stefańskiego "List otwarty". "Kiedy kolega Waśkowski mówi o pieniądzach, za które film Bugajskiego został zrobiony, to powinien pamiętać, że nie są to z pewnością jego pieniądze (jak wiadomo, żaden jego film nie przyniósł zysku)" - napisał. "Kolega Petelski dezawuuje artystyczną wartość filmu Bugajskiego, mówiąc, że sprowadza się ona do faktu, iż reżyser ten 'umie kleić taśmę'. Gdyby kolega Petelski umiał tak 'kleić taśmę' jak debiutant Bugajski, prawdopodobnie większość jego kompleksów nie prześladowałaby przez długie lata, aż po dzień dzisiejszy, środowiska filmowego" - ocenił.
W 1985 r. Ryszard Bugajski zdecydował się wyemigrować do Kanady, gdzie nakręcił opowiadający o Indianach film "Clearcut". W Kanadzie reżyserował również odcinki popularnych seriali telewizyjnych "Strefa mroku" oraz "Alfred Hitchcock przedstawia".
Jak mówił po latach, uznanie "Przesłuchania" przez władze komunistyczne za film niezgodny z faktami, wymierzony w system było przyznaniem się, że "istotą komunizmu są tortury i zbrodnie". "To oczywiście była osobista satysfakcja dla mnie" - wspominał reżyser. Dodał, że w latach 90. "Przesłuchanie" skrytykował także gen. Wojciech Jaruzelski. "Owszem, film interesujący, ale całkowicie fałszywy" - cytował słowa generała Ryszard Bugajski. Wyjaśnił, że później Jaruzelski przyznał mu osobiście, że obraz bezpieki przedstawiony w filmie był prawdziwy.
Premiera "Przesłuchania" odbyła się w 1989 r. Rok później film stał się wydarzeniem Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes, na którym Krystyna Janda została uhonorowana nagrodą dla najlepszej aktorki.
Do Polski Bugajski wrócił w połowie lat 90. Realizował filmy dokumentalne, np. "Urban tak i nie" (1997), spektakle telewizyjne m.in. "Okruchy czułości" z (2000), "Profesjonalista" (2004) i "Śmierć rotmistrza Pileckiego" (2006).
"Kluczem do zrozumienia heroizmu rotmistrza jest według Bugajskiego jego wiara (nie rozstaje się z książką Tomasza a Kempis 'O naśladowaniu Chrystusa') i wychowanie w duchu wartości wolnej Polski: Bóg, honor, ojczyzna. Czarno-białe zdjęcia, dbałość o szczegóły scenograficzne i kostiumowe, aktorzy dobrani według podobieństwa do granych postaci - wszystko to powoduje, że mamy wrażenie obcowania ze świetnie zrobionym dokumentem z epoki" - oceniła Aneta Kyzioł w tygodniku "Polityka".
W 2009 r. nakręcił film "Generał Nil" o gen. Emilu Fieldorfie, dowódcy Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, którego po wojnie komuniści nazwali wrogiem narodu polskiego i stracili. Gen. Fieldorfa zagrał Olgierd Łukaszewicz. Obraz został nominowany do Polskiej Nagrody Filmowej Orły w kategorii najlepszy scenariusz. "Zrobiłem ten film dla ludzi poszukujących wartości, którzy nie są konformistami, którzy dużo myślą o życiu" - powiedział PAP reżyser w 2009 r.
Cztery lata później, w 2013 r. na ekrany kin wszedł jego kolejny film pt. "Układ zamknięty" - odwołująca się do faktów opowieść o trzech przedsiębiorcach, którzy w wyniku zmowy zostali oskarżeni o udział w grupie przestępczej. Film, w którym wystąpili m.in. Janusz Gajos, Kazimierz Kaczor, Wojciech Żołądkowicz i Przemysław Sadowski, został nominowany do Złotych Lwów i Złotego Grona.
W uroczystej premierze "Układu zamkniętego" wziął udział prezydent Bronisław Komorowski. "To jest film, który powinni obejrzeć wszyscy, którzy kiedykolwiek mogą decydować o cudzym życiu" - powiedział.
"Mój film nie jest filmem wychwalającym naszą młodą demokrację, pokazuje złe aspekty naszej rzeczywistości, ale sam fakt, że jednak ten film zrobiłem, że mogę go zaprezentować i że zechciał przyjść pan prezydent Rzeczypospolitej, jest dowodem, że jednak żyjemy w kraju wolnym i demokratycznym. To jest właściwie najważniejsza moja satysfakcja ze zrobienia tego filmu, że w ogóle mógł powstać" - mówił podczas premiery reżyser.
W swoim ostatnim filmie "Zaćma" (2016) Ryszard Bugajski przedstawił historię "Krwawej Luny", czyli sadystycznej funkcjonariuszki UB Julii Brystygierowej, jednej z najbardziej niesławnych postaci powojennej Polski. W roli głównej wystąpiła żona reżysera Maria Mamona, krytyka bardzo wysoko oceniła jej rolę. "Moim celem jest, by zewnętrzne wydarzenia stały się drugorzędne wobec tego, co dzieje się w psychice mojej bohaterki przeżywającej psychiczny kryzys. Stanęła ona na moralnym rozdrożu. Jeżeli chce odkupienia, musi potępić całe swe dotychczasowe życie, przyjąć zupełnie inną hierarchię wartości" - mówił Ryszard Bugajski o bohaterce "Zaćmy".
Reżyser był laureatem wielu nagród i wyróżnień. W 2008 r. odznaczono go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za "wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce", a także za "osiągnięcia w podejmowanej z pożytkiem dla kraju pracy zawodowej i społecznej". W tym samym roku otrzymał Złoty Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis. W 2013 r. na Solanin Film Festiwal doceniono go nagrodą Mocny Solanin za "odwagę, konsekwencję i determinację przy tworzeniu kina autorskiego".
Zmarł 7 czerwca 2019 r. w Warszawie. Miał 76 lat.