Reżyser "Nosferatu" uderza w Edwarda Cullena. Jego wampir znów będzie przerażać
Oczekiwania wobec filmu "Nosferatu" Roberta Eggersa rosną z każdą chwilą. Po publikacji nowej, zachwycającej zapowiedzi fani grozy nie kryją entuzjazmu. Teraz reżyser zapowiada, że przywróci swojemu wampirowi zatracone przez lata, budzące trwogę cechy.
Film Murnaua "Nosferatu" z 1922 roku był jednym z pierwszych kinowych przedstawień "Draculi" Brama Stokera, choć nieoficjalnym; imiona oraz nazwy miejsc zostały zmienione, a sam Murnau po premierze musiał stanąć przed sądem za nielegalne wykorzystanie powieści. Ikoniczne przedstawienie tytułowego wampira przez Maxa Schrecka, który przygotowywał się do roli sypiając w trumnie, do dziś pozostaje jednym z najlepszych. Mimo upływu ponad stu lat od premiery "Nosferatu" wciąż jest jednym z najstraszniejszych i najbardziej inspirujących filmów w historii kina.
Reżyser remake'u obiecał, że dzięki nowemu Nosferatu wampiry znów będą przerażać.
"Przeszliśmy całą drogę do Edwarda Cullena, gdzie wampiry nie są straszne. Jak więc pójść w zupełnie przeciwnym kierunku? Wampiry były niegdyś na tyle budzące lęk, że ludzie wykopywali zwłoki, kroili je na kawałki i podpalali. Myślę, że znów zasługujemy na przerażające, śmierdzące ciało" - mówił podczas wywiadu dla Total Film.