Redbad Klynstra-Komarnicki: Skandal w Teatrze im. J. Osterwy
Dyrektor Teatru im. J. Osterwy w Lublinie - Redbad Klynstra-Komarnicki - bezprawnie wypłacił pracownikom placówki wynagrodzenia i nagrody w wysokości ponad 150 tysięcy złotych - informuje "Dziennik Wschodni".
Redbad Klynstra-Komarnicki jest dyrektorem Teatru im. J. Osterwy od 2020 roku.
W marcu "Dziennik Wschodni" informował o nagrodach, które przyznał on pracownikom placówki. Według gazety wicedyrektor Adrianna Całus otrzymała premię w wysokości 29 tys. zł brutto, z kolei główna księgowa Agnieszka Nowosad otrzymała dodatkowo 27,4 tys. zł brutto.
W tym samym czasie 25 aktorów zatrudnionych w teatrze dostało średnio po 680 zł, a pracownikom obsługi technicznej i administracji dyrektor nie dał ani złotówki.
Po publikacji "Dziennika Wschodniego" kontrolę w Teatrze im. J. Osterwy wszczął Urząd Marszałkowski.
"Za wymienione nieprawidłowości odpowiedzialność ponosi przede wszystkim kierownictwo jednostki: dyrektor, zastępca dyrektora i główna księgowa, ale również osoby zatrudnione na stanowisku zastępcy głównej księgowej i starszej księgowej. Działania zastępcy dyrektora i pozostałych osób w sprawie wypłaty nienależnych kwot odbywały się z przekroczeniem wydanych pełnomocnictw" - "Dziennik Wschodni" cytuje wypowiedź rzecznika prasowego marszałka województwa - Remigiusza Małeckiego.
Łączna suma nienależnie wypłaconych świadczeń to 152 tys. zł.
Teraz Redbad Klynstra-Komarnicki chce, by osoby, które otrzymały premie, zwróciły pieniądze.
"Wystąpiłem z oficjalnym pismem w tej sprawie do wszystkich osób, których dotyczy kontrola" - powiedział "Dziennikowi Wschodniemu" Redbad Klynstra-Komarnicki. "Nie wszyscy się do tego palą, bo uważają, że to nie jest zasadne. Otrzymałem pisma zwrotne informujące mnie, że nie zamierzają zwracać pieniędzy, ale niektórzy to robią, w tym obecna główna księgowa i moja obecna zastępczyni" - dodał.
Pracownicy teatru nie zamierzają jednak zwracać pieniędzy. "Nie odpowiadamy za błędy dyrekcji w dokonywaniu wypłat" - mówi gazecie jeden z pracowników teatru.
Informator gazety związany z Urzędem Marszałkowskim twierdzi, że "argumenty prawne" przemawiają za pracownikami teatru.
"Nikt nie powie tego załodze wprost, ale raczej mogą spać spokojnie. To kwestia umowy między dyrektorem i jego podwładnymi. Przy użyciu odpowiednich argumentów prawnych sprawa może się dla nich zakończyć korzystnie" - mówi informator "Dziennika Wschodniego".
Czytaj również:
Barbara Kurdej-Szatan: Krystyna Janda wspiera gwiazdę "M jak miłość"
Mateusz Damięcki miał raka jądra. "Było mi wszystko jedno
Ale pomyłka! To on jest najseksowniejszym mężczyzną świata
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.