Przebojem podbija polskie kino! Takiego filmu jeszcze nie było!
To jest czas Grzegorza Dębowskiego. Jego debiutancki fabularny film "Tyle co nic" okazał się jedną z najlepszych produkcji prezentowanych podczas ubiegłorocznego festiwalu w Gdyni. Tytuł otrzymał nagrodę "Złoty Pazur" w kategorii "Inne spojrzenie" za "odwagę formy i treści". Nagrodzony i to dwukrotnie został sam Dębowski, któremu przyznano tytuły najlepszego debiutującego reżysera i najlepszego scenarzysty. To nie wszystko. Podczas gali Polskich Nagród filmowych ORŁY 2024 twórca odebrał statuetkę w kategorii Odkrycie Roku. Film "Tyle co nic" trafi na ekrany polskich kin już 8 marca.
Grzegorz Dębowski przebojem wdarł się do polskiego kina! Jego fabularny debiut "Tyle co nic" podbił Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2023 roku. Tytuł zachwycił krytyków oraz festiwalową publiczność i otrzymał aż sześć nagród.
Grzegorza Dębowskiego nagrodzono w Gdyni za najlepszy debiut reżyserski i najlepszy scenariusz. Reżyser otrzymał również Złoty Pazur za film w kategorii Inne Spojrzenie. Grającego główną rolę Artura Paczesnego obwołano najlepszym aktorem. Agnieszka Kwietniewska zdobyła laur dla najlepszej aktorki drugoplanowej. Film otrzymał również Dona Kichota - Nagrodę Polskiej Federacji Dyskusyjnych Klubów Filmowych.
Dodatkowo podczas ceremonii wręczenia Polskich Nagród Filmowych ORŁY 2024, która odbyła się 4 marca, Dębowski odebrał statuetkę w kategorii Odkrycie Roku. Prawdziwe "wejście smoka"!
Zanim jednak Grzegorz Dębowski stanął na planie filmu "Tyle co nic", pracował głównie w telewizji jako reżyser seriali "Barwy szczęścia" i "Przystanek Bieszczady".
W rozmowie z Interią twórca opowiedział o swoim fabularnym debiucie.
- Praca w telewizji bardzo dużo mi dała. Dużo się nauczyłem. Te lata poszkolne, które są takim odbijaniem się pomiędzy swoimi próbami twórczymi a rynkiem pracy, też są szkołą, taką drugą szkołą. Debiut powstał w wyniku programu "60 minut" w Studiu Munka, z którym już miałem doświadczenie przy "Trzydziestce" [program "30 Minut" - red.]. W społeczeństwie polskim zrobiło się gorąco przez różne strajki i pewnego dnia pomyślałem, że ta determinacja rosnąca w różnych grupach społecznych jest warta tego, żeby oprzeć na tym film fabularny. Zobaczyłem w newsach potencjalne pierwowzory na bohaterów - powiedział reżyser podczas rozmowy z Tomaszem Bielenią na festiwalu w Gdyni.
- Wydaje mi się, że w filmie jest silny temat duchowości ludzkiej. Spróbowałem wyjść od tematu społecznego do człowieka. Starałem się z grupą przyjaciół zrobić jak najszczerszy film, jeżdżąc, poznając ludzi. Polska jest niezwykle ciekawym miejscem współcześnie. To była pierwsza z tego typu opowieści o Polsce. Zobaczymy, czy uda się coś dalej zrobić - dodał.
Skąd pomysł na obsadę? Do swego debiutu reżyser wybrał aktorów głównie teatralnych, mało znanych. Jak wyglądał proces wyboru aktorów?
- Moim zdaniem są tu duże nazwiska, tylko jeszcze nie są rozpoznane. Robiąc w Studiu Munka "Trzydziestkę" w czasach, kiedy dyrektorem studia był Dariusz Gajewski, na jednej z rozmów po pytaniu, kto ma zagrać z tym filmie, powiedziałem, że będziemy ich szukać. Wtedy on stwierdził, że moim obowiązkiem jako reżysera jest znać aktorów. Od tego momentu starałem się znać polskich aktorów. Do tego, co już wiedziałem dodaliśmy wraz z Agnieszką Skalską casting, który polegał na tym, że jeździliśmy po różnych miastach i zapraszaliśmy aktorów lokalnie. Zależało na, żeby przyszli ci aktorzy, którzy nie zawsze jeżdżą do Warszawy. I to zaowocowało. To była niesamowita przygoda.
Dębowski wyznał, że Artur Paczesny, aktor Teatru im. Kochanowskiego w Opolu, który w filmie zagrał główną rolę, został wybrany zanim rozpoczął się casting.
- Artura znałem wcześniej z teatru w Opolu. Widziałem go w dwóch spektaklach, ale też obserwowałem go na teatralnych korytarzach. Znałem go dużo wcześniej niż on mnie poznał.
A skąd wziął się tytuł film? To ciekawa historia.
- Tytuł wziął się z rozmowy. Joanna Osyda [aktorka znana m.in. z takich produkcji, jak "Majka", "Korona Królów", "M jak miłość" - red.] powiedziała: "Powinieneś zrobić taki film, który miałby tytuł 'Tyle co nic'". Zapytałem, o czym miałby być taki film, a ona: "Nie wiem, ale taki tytuł mi wpadł do głowy". Postanowiłem to wykorzystać. Iten tytuł dużo szczęścia nam przyniósł.
Jarek (Artur Paczesny) to rolnik z krwi i kości, który nie boi się ciężkiej pracy ani konfrontacji z władzą. Kiedy lokalny poseł zdradza interesy miejscowych, Jarek zostaje liderem protestu i organizuje pikietę pod domem polityka. Nie wie, że wkrótce znajdzie się w samym środku mrocznej intrygi, która zagrozi jego bliskim i postawi pod znakiem zapytania wymarzoną przyszłość.
"Dawno w rodzimym kinie nie było tak prawdziwego obrazu wsi z silnym bohaterem - kowbojem - walczącym z wiatrakami. Dramat społeczny "Tyle co nic" Grzegorza Dębowskiego jest bardzo dobrym polskim debiutem, trzymającym w napięciu od początku do końca" - pisał o produkcji Marcin Radomski.
"Tyle co nic" trafi na ekrany kin w najbliższy piątek, 8 marca.