Reklama

Pożegnanie Janusza Majewskiego. Kto przyszedł na pogrzeb reżysera?

Reżyser Janusz Majewski spoczął w czwartek na Powązkach Wojskowych w Warszawie. "Janusz Majewski kochał życie i kochał kino. Była to miłość długa, spełniona i odzwajemniona. Był potrzebny wszystkim, którzy go znali" - mówił reżyser i scenarzysta Maciej Slesicki.

Reżyser Janusz Majewski spoczął w czwartek na Powązkach Wojskowych w Warszawie. "Janusz Majewski kochał życie i kochał kino. Była to miłość długa, spełniona i odzwajemniona. Był potrzebny wszystkim, którzy go znali" - mówił reżyser i scenarzysta Maciej Slesicki.
Marek Kondrat na pogrzebie Janusza Majewskiego /Paweł Wodzyński /East News

Wśród artystów, którzy biorą udział w ostatnim pożegnaniu Janusza Majewskiego, są m.in. Marek Kondrat, który wystąpił w "Zaklętych rewirach", Maja Komorowska, która pojawiła się w filmie Majewskiego "System" oraz scenograf Alan Starski, współpracujący z reżyserem przy "Sprawie Gorgonowej".

W ostatnim pożegnaniu artysty brali także udział: Jacek Bromski, Andrzej Seweryn, Marian Opania, Anna Samusionek, Magdalena Zawadzka, Andrzej Pągowski, Wojciech Gąssowski, Renata Dancewicz, Zbigniew Buczkowski, Olgierd Łukaszewicz, Maja Bohosiewicz.

Reklama

Na pogrzebie Janusza Majewskiego pojawili się także: marszałek Senatu  Małgorzata Kidawa-Błońska, sekretarz stanu w KPRP Wojciech Kolarski i podsekretarz stanu w MKiDN Marta Cienkowska. 

"Janusz Majewski stanął na czele środowiska filmowego w bardzo trudnym momencie, tuż po stanie wojennym. Ten czas wymagał jasnej wizji, sporej dozy dyplomacji i sprytu. Miał wszystkie te cechy - powiedział prezes SFP Jacek Bromski podczas uroczystości pogrzebowych twórcy "Zaklętych rewirów".

Jak podkreślił prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich podczas czwartkowych uroczystości pogrzebowych Janusza Majewskiego, "odchodzi od nas pokolenie naszych mistrzów, szefów zespołów filmowych, wokół których gromadzili się wtedy młodzi reżyserzy - Kawalerowicz, Wajda, Kutz, Morgenstern". "Ty byłeś wśród nich wyjątkowy ze swoją estetyką twórczą, elegancją, poczuciem humoru i z wyrozumiałością dla swoich bohaterów filmowych. Tego się od ciebie uczyliśmy" - wspomniał.

Dodał, że te cechy twórczości Janusza Majewskiego wynikały z tego, jakim był człowiekiem - dobrym, prawym, szlachetnym. "Nie potrafiłbym sobie przypomnieć, czy w ogóle miałeś jakichś wrogów. A to jest tak rzadkie, szczególnie w naszym środowisku" - powiedział prezes SFP.

Przypomniał, że reżyser "był wieloletnim prezesem, a potem honorowym prezesem SFP". "Stanął na czele środowiska filmowego w bardzo trudnym momencie, tuż po stanie wojennym, kiedy to wznawiające działalność stowarzyszenie próbowało na nowo zdefiniować swoją tożsamość. Ten czas wymagał jasnej wizji, sporej dozy dyplomacji, a także sprytu. Posiadał wszystkie te cechy, dzięki czemu znakomicie wywiązał się ze swojej misji" - ocenił.

Zwrócił także uwagę, że Janusz Majewski jako prezes SFP "walczył m.in. o wprowadzenie 'półkowników' na ekrany, a także o dokończenie realizacji wielu wybitnych filmów". "Opiekował się filmowcami w ciężkiej sytuacji życiowej. Wreszcie otworzył stowarzyszenie na świat, nawiązując ważne międzynarodowe kontakty. Położył fundament pod nowe wyzwania, które nadeszły wraz ze zmianą systemu politycznego" - podsumował obecny prezes stowarzyszenia.

Janusz Majewski kochał życie i kochał kino

"Kochał życie i kochał kino. Była to miłość długa, spełniona i odzwajemniona. Uniknął losu zapomnianych filmowców - ludzi, którzy samotnie wspominają dawne chwile chwały. Uniknął dlatego, że był potrzebny. Czuł się potrzebny. Był potrzebny wszystkim, którzy go znali" - powiedział scenarzysta i reżyser Maciej Ślesicki.

"Jako rektor Warszawskiej Szkoły Filmowej był potrzebny studentom. Pokazywał im jak żyć i co jest w życiu najważniejsze" - wyjaśnił.

"Janusz nie znosił patosu ani zbędnego zadęcia. Jestem głęboko przekonany, że teraz - gdzieś tam po jasnej stronie - spaceruje teraz i stuka laseczką i się do nas uśmiecha" - podkreślił filmowiec.

Rozmowy po czesku z Markiem Kondratem

"Powtarzalność, ciągłość, radość życia - to jest to, co mu zawsze przyświecało. Dlatego bardzo znaczące miejsce w jego życiu odegrały Czechy, które są pozbawione patosu" - powiedział w czwartek aktor Marek Kondrat.

Jak przyznał, ze wszystkich sztuk, za które podziwiał Janusza Majewskiego, najważniejsza jest dla niego "sztuka życia, którą uprawiał". "Wielu z nas było na jego urodzinach pół roku temu w Konstancinie. Tak sobie myślę, że tymi urodzinami się z nami żegnał. Wsparty na swojej laseczce, patrzył na nas i jakaś tam szufladka wychodziła z jego myśli, jakie chwile z nami przeżył. Sądzę, że tak właśnie wykombinował sobie pożegnanie, bo przecież nie zaprosił nas po to, żebyśmy mu odśpiewali 'Sto lat', co by było nawet troszkę niegrzeczne" - ocenił.

Aktor wspomniał, że parę lat temu zaprosił Janusza Majewskiego oraz Juliusza Machulskiego z żoną do domu swoich teściów pod Krakowem. "Oni z kolei zaprosili swoją ciotkę, czyli siostrę ojca Grzesia, która - jak się przy tym stole okazało - spędziła z Januszem jakieś chwile w swojej młodości. Mieli ok. 10 lat, kiedy spotkali się w Mikulicach, w drodze, ucieczce z Lwowa do Krakowa. Niebywałe, ale tak właśnie zwieńczyło się życie ich obojga. Było to niesłychanie pogodne i pozostawiło - we mnie i w Julku - niezapomniane wrażenia. Powtarzalność, ciągłość, radość życia - to jest to, co mu przyświecało zawsze. Dlatego bardzo znaczące miejsce w jego życiu odegrały Czechy, które są pozbawione patosu, pompy tutaj wszechobecnej. Zawsze jak dzwoniliśmy do siebie, zaczynaliśmy rozmowę po czesku. Tam czuliśmy się doskonale" - powiedział.

Prezydent Andrzej Duda żegna Janusza Majewskiego

Podczas czwartkowej uroczystości odczytano także list prezydenta Andrzeja Dudy.

"Żegnamy legendę polskiego kina, jednego z najwybitniejszych twórców starszego pokolenia. Bez Jego dokonań nasza narodowa samowiedza i wyobraźnia byłyby znacznie uboższe" - napisał Andrzej Duda.

Prezydent przypomniał, że rodzinne losy Majewskiego wiązały go z tradycją i historią polskich Kresów oraz były odbiciem historii Polski w okresie międzywojennym i po wojnie. "Biografia Janusza Majewskiego jest ilustracją polskich losów. Urodził się i wychował we Lwowie. Tam w 1939 roku przeżył wkroczenie Sowietów, a później Niemców i widział zbrodnie popełnione przez obu okupantów. Jego ojciec był żołnierzem Armii Krajowej. Rodzinne tradycje patriotyczne ukształtowały myślenie młodego człowieka, wkraczającego w dorosłość już w ponurym czasie rządów komunistycznych" - napisał prezydent.

Andrzej Duda dodał, że Majewski mimo ograniczeń, w jakich działał w okresie rządów komunistycznych, potrafił odnaleźć w filmie "uskrzydlającą przestrzeń wolności - i oczarował nas swoimi obrazami". Przypomniał, że dewizą, którą kierował się Majewski były słowa: "Nie wierzę w filmy dla garstki krytyków i znajomych". W jego opinii szczególne miejsce w filmografii Majewskiego i dziejach polskiego kina zajmuje film "Zaklęte rewiry". "Zgodnie z intencjami reżysera odbieraliśmy ten film jako alegorię czasów przedwojennych, ale w istocie przedstawiającą realia PRL: deptanie ludzkiej godności, przedmiotowe traktowanie człowieka. Jednocześnie ciągle z zachwytem smakujemy odtworzone tam detale, psychologiczną głębię postaci i wybitne kreacje aktorskie" - podkreślił prezydent Andrzej Duda. Wymienił także tytuły kilku innych dzieł Majewskiego, między innymi "Sprawę Gorgonowej", "Lekcję martwego języka" i serial "Królowa Bona". "Nie ma chyba widza w Polsce, który by nie znał C.K. Dezerterów - filmu w szwejkowskiej konwencji, który bawi do łez, a jednocześnie niesie otuchę, że pozornie niewzruszone imperia pod wpływem oporu solidarnych ze sobą ludzi walą się w gruzy" - dodał.

Prezydent przypomniał także o zasługach zmarłego dla środowiska polskich filmowców. "Janusz Majewski był także uwielbianym przez studentów wykładowcą, rektorem Warszawskiej Szkoły Filmowej, prezesem Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Jego niezwykła, czarująca osobowość mocno zapisała się w pamięci wszystkich, którzy się z Nim zetknęli. Żegnamy Go dzisiaj, odprowadzając w ostatnią drogę".

Janusz Majewski: Sylwetka reżysera

Janusz Majewski urodził się 5 sierpnia 1931 roku we Lwowie. W 1955 roku ukończył architekturę na Politechnice Krakowskiej. Następnie studiował na Wydziale Operatorskim łódzkiej Filmówki. Przeniósł się jednak na Wydział Reżyserii, który ukończył dyplomem w 1961 roku.

W ciągu swej długiej kariery zrealizował m.in. tak głośne filmy, jak "Zazdrość i medycyna", "Zaklęte rewiry", "Lekcja martwego języka", "Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię", "Lokis", "C.K. Dezerterzy", "Złoto dezerterów", "Mała matura 1947", "Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy" oraz "Czarny Mercedes".

Miał na swym koncie również znakomity serial telewizyjny "Królowa Bona".

Ostatnim filmem Janusza Majewskiego był dokument z 2022 roku "Jazz outsider". Film opowiadał o Adamie Jędrzejowskim, perkusiście jazzowym, który w "złotej epoce" polskiego jazzu, na przełomie lat 50/60 XX wieku współpracował z najwybitniejszymi instrumentalistami tamtego okresu, grając w zespołach Krzysztofa Komedy i Andrzeja Trzaskowskiego.

Janusz Majewski zmarł 10 stycznia 2024 roku. Miał 92 lata.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Janusz Majewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy