Polski aktor tracił przytomność. W teatrze pojawiła się karetka!
"Po trzeciej generalnej straciłem przytomność, nawet nie wiem, w którym momencie" - wyznał Mirosław Baka, który był gościem podcastu Piotra Kędzierskiego i Kuby Wojewódzkiego. Aktor przyznał, że do teatru musiała przyjechać karetka. Kiedy do tego doszło i jak czuje się artysta?
Mirosław Baka jest jednym z najbardziej charyzmatycznych aktorów swojego pokolenia. Na swoim koncie role w kultowych produkcjach, zaczynając od debiutu u Krzysztofa Kieślowskiego w "Krótkim filmie o zabijaniu", "Demonach wojny wg Goi", "Fali zbrodni", "Reichu" czy wreszcie "Jacku Strongu". W jego aktorskiej biografii jest ponad 80 produkcji.
Aktor był niedawno gościem podcastu Piotra Kędzierskiego i Kuby Wojewódzkiego, w którym wspominał m.in. pracę nad głośnym spektaklem "Hamlet" w Teatrze Wybrzeże (1997). Za tę kreację aktor zdobył nagrody wojewody gdańskiego i prezydenta Gdańska. W 1998 roku ZASP przyznał mu Nagrodę im. Zelwerowicza i został laureatem prestiżowej nagrody im. Leona Schillera.
Aktor przyznał, że rola Hamleta wymagała od niego wielkiego poświęcenia. Spektakl w reżyserii Krzysztofa Nazara trwał niemal sześć godzin. Tajemnicą poliszynela były historie o tym, że 34-letni wówczas Baka mdlał na próbach.
"Spałem, bo byłem po prostu tak strasznie zmęczony" - wyznał Baka w podcaście.
"Był tak reżyserem wymagającym [Nazar - red.]. Ja po trzeciej generalnej straciłem przytomność, nawet nie wiem, w którym momencie" - opowiadał, przyznając, że do teatru wezwano karetkę. "Drugi raz karetka była u mnie z kolei przy spektaklu 'Ryszard III'. Ten sam reżyser" - dodał ze śmiechem aktor.
W ostatnim czasie mogliśmy oglądać Mirosława Bakę w takich filmach, jak "Chłopi", "Miłość do kwadratu bez granic" czy "Sami swoi. Początek".