Polska superprodukcja: "Grom"
Jak informuje "Rzeczpospolita", już w tym roku mają zacząć się zdjęcia do nowej polskiej superprodukcji "Grom". Tym razem nie będzie to ekranizacja szkolnej lektury, lecz współczesna opowieść o ludziach ze specjalnej jednostki wojskowej, założonej przez generała Sławomira Petelickiego, który ma być konsultantem filmu.
Scenariusz, oparty w dużej mierze na autentycznych wydarzeniach, napisał Cezary Harasimowicz.
"Jako młody człowiek czytałem Kamienie na szaniec, dzisiejsza młodzież ogląda głównie filmy o bandytach i degrengoladzie. Dlatego wydaje mi się ważne, aby powstał obraz o dzielnych ludziach gotowych oddać życie za ojczyznę" - mówi "Rzeczpospolitej" generał Petelicki.
Pomysł filmu narodził się kilka lat temu. Grupa polityków i aktorów, w której był m.in. Piotr Fronczewski, podpisała list w obronie GROM. Ale wszystko wykrystalizowało się dopiero niedawno, gdy firma "Gladio" podpisała umowę ze scenarzystą Cezarym Harasimowiczem.
"Praca nad tym tekstem jest fascynującą przygodą" - mówi Harasimowicz.
"To wejrzenie w najnowszą historię Polski, a jednocześnie znakomity materiał na film sensacyjny. Film ku pokrzepieniu serc, opowiadający o ludziach, dla których pojęcia honor i ojczyzna nie są pustymi słowami" - dodaje scenarzysta.
"Grom" będzie filmem epickim, sensacyjnym. Ma mieć wartką akcję, ale elementy fikcyjne będą się tutaj bardzo ściśle splatać z prawdą historyczną.
"Akcja zaczyna się u progu lat 90." - opowiada Harasimowicz.
"Rząd Tadeusza Mazowieckiego zgodził się wówczas na tranzyt Żydów rosyjskich z ZSRR do Izraela. Nad Polską zawisło zagrożenie terroryzmem i ówczesny minister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski postanowił powołać do życia specjalną jednostkę antyterrorystyczną. Misję jej utworzenia powierzył człowiekowi, który pilnował bezpieczeństwa ambasad polskich na Bliskim Wschodzie - podpułkownikowi Sławomirowi Petelickiemu. Chcemy pokazać, jak GROM powstawał, jak odbywała się rekrutacja. A przyjmowano wtedy najlepszych z najlepszych. Ludzi nie tylko sprawnych fizycznie, ale również fenomenalnie wykształconych. Generał pokazał mi kiedyś CV jednego z żołnierzy: pięć fakultetów, dwa doktoraty, cztery języki obce. Najczęściej byli to ludzie żonci, bo tacy są zwykle rozważniejsi i bardziej odpowiedzialni. A czy ktoś wie, że w GROMIE jest także oddział kobiecy? Pokażemy w filmie system szkolenia i atmosferę panującą w jednostce, w której nie wolno było przeklinać ani nikt na nikogo po wojskowemu nie krzyczał. W naszym obrazie ujawnimy wiele szczegółów, które dopiero teraz, po latach, mogą przestać być tajemnicą" - wyjaśnia scenarzysta.
W filmie znajdą się sekwencje z pierwszej zagranicznej misji GROM - operacji "Up hold democracy" na Haiti - i z kilku innych, mało znanych ogółowi akcji, w których uczestniczyli polscy żołnierze. Całość zakończy się prawdopodobnie w Iraku.
"Nie ujawnimy jednak niczego, czego ujawnić nie można" - zastrzega generał Sławomir Petelicki.
"Musimy przede wszystkim dbać o bezpieczeństwo ludzi" - dodaje dowódca.
Producentem filmu będzie spółka "Gladio", dotychczas zajmująca się głównie produkcją dokumentów, m.in. nagradzanego na wielu festiwalach obrazu Jana Sosińskiego "W poszukiwaniu utraconych lat". Konsultantem artystycznym spółki jest Piotr Fronczewski, obok niego "Gladio" reprezentują Aldona Wejchert (prezes sieci Multikino), producent wykonawczy Agnieszka Petelicka oraz Alex Storożyński - amerykański reporter, laureat nagrody Pulitzera, obecnie redaktor naczelny dziennika "amNew York".
Budżet "Gromu" jest jeszcze na etapie obliczania, według pierwszych szacunków koszty mogą sięgać nawet 10 milionów dolarów.
"Jesteśmy po wstępnych rozmowach z bankami i ze sponsorami prywatnymi" - mówi Agnieszka Petelicka.
"Niewykluczona jest również koprodukcja. Wierzę, że nie będziemy mieli problemu z dopięciem budżetu" - dodaje Petelicka.
W filmie zagrać mają aktorzy młodzi, o nieznanych twarzach.
"Uczynimy z nich gwiazdy" - śmieje się Petelicka i zaraz dodaje, że zanim to nastąpi, wszyscy będą musieli przejść bardzo ciężki obóz szkoleniowy.
Według wstępnych planów zdjęcia miałyby się zacząć już pod koniec tego roku. Będą kręcone w Polsce, ale także w Afganistanie, na Haiti, być może w Iraku. Cezary Harasimowicz, zapytany, czy wierzy, że w dzisiejszych, trudnych dla polskiego kina czasach uda się doprowadzić do powstania kolejnej superprodukcji, odpowiada: "Absolutnie wierzę. Jedną z najważniejszych cech, jakich wymagano od kandydatów do GROM był optymizm".